[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. On nie jest Melisanda. Nie musiałam dodawać, że Marmion Szachrizaj byłbladym księżycem w porównaniu z płonącym słońcem swojej kuzynki.Joscelin otym wiedział.Poeci pisali ody do Melisandy Szachrizaj, choć nie słyszałam, byktóryś z utworów oddał jej sprawiedliwość.Wciąż je śpiewają, zmieniają tylkonazwisko.Nawet niepoprawnie politycznie wiersze bywają zbyt piękne, żebyrzucać je w kąt z powodu polityki. Nie. Spojrzał na mnie twardo. Ale żmija nie bywa mniej grozna tylkodlatego, że jest mała.Jeśli Marmion Szachrizaj przyczynił się do śmierci rodzonejsiostry, to znaczy, że nie ma za grosz skrupułów. Będę ostrożna. Ysandra go faworyzuje oznajmił Ti-Filip. Tak mówią gwardziści.Umie jąrozbawić.Całkiem możliwe, bo od niepamiętnych czasów z rodu Szachrizaj wywodzilisię nadzwyczaj zręczni dworacy.%7ładen z nich nigdy nie zasiadł na tronie aninawet nie objął władzy nad suwerennym księstwem w Kuszecie zgromadzilijednak ogromne bogactwo i stworzyli sieć wpływów, z jaką nikt inny nie mógłkonkurować.Jeśli Marmion współdziałał z Melisanda, to musiał poświęcić kilkuswoich sojuszników, żeby zdobyć zaufanie Ysandry.Jeśli któryś ocalał, zpewnością żył w strachu. Skoro kapitan straży nie ma nic przeciwko powiedziałam, myśląc na głos utrzymajcie kontakt z ludzmi Szachrizaj i dowiedzcie się od nich, ile tylkozdołacie.Musimy znalezć tych, którzy tamtej nocy pełnili wartę w Troyes-le-Mont,to niezwykle ważne. Rozkaz, pani! Remy z szerokim uśmiechem oddał elegancki salut. Niesprawiliśmy się zle, prawda? Nie.Doskonale.Z wyjątkiem bijatyki. Pani! zaprotestował Ti-Filip. Powiedział, że jesteśmy pachołkami. Dość przerwałam mu łagodnie.Słowa zamarły na jego ustach. Filipie,przysiągłeś służyć anguisette i słudze Naamy.Jeśli cudze kpiny nie są gorsze odwaszych, przełknijcie je w milczeniu.Ti-Filip burknął coś pod nosem i ucichł, na pozór poskromiony. A jeśli są gorsze? zapytał Remy. To niemożliwe odparłam oschle.Niekiedy wydaje się, że zagadki po prostu nie można rozwiązać, że wszystkiemożliwości zostały wyczerpane, wszystkie pytania zadane.Takie wrażenie miałamtamtego wieczoru, ale rankiem przyszła mi do głowy nowa myśl.Thelesis deMornay, nadworna poetka, rozmawiała z wieloma osobami, które uszły z życiem zbitwy o Troyes-le-Mont.Sporządziła obszerne notatki do Cyklu Ysandryjskiego.Może zawierały coś użytecznego?Podzieliłam się swoim pomysłem z Joscelinem, gdy wrócił z porannychćwiczeń. Tak czy siak, warto spróbować. Z uśmiechem pokiwał głową.Rozminęliśmy się w czasie jej pierwszej wizyty.Nie miałbym nic przeciwkospotkaniu.Przybyliśmy do pałacu w południe i szybko zostaliśmy przyjęci.MieszkanieThelesis było przestronne i ładnie urządzone.Wschodnią ścianę zdobił eleganckifresk, wyobrażający Ejszet z harfą, a na kominku umieszczono brązowe popiersietyberyjskiego poety Katyliny.Wszędzie jednak panował rozgardiasz, tu stałychwiejne stosy książek, ówdzie piętrzyły się zwoje, sekretarzyk uginał się podciężarem arkuszy pergaminu.W istocie była to siedziba tworzącej poetki. Fedro, Joscelinie! Thelesis miała smugę inkaustu na policzku, nic jednak niemogłoby ukryć jej zadowolenia. Cieszę się, że was widzę.Joscelinie Verreuil,niech no ci się przyjrzę. Chwyciła go za ręce, patrząc nań z przyjemnością.Wyglądasz wspaniale./Joscelin pochylił się, żeby pocałować ją w policzek.Thelesis de Mor+ nay byłajedną z niewielu osób, które darzył szczerym uczuciem. Ty również zapewnił. Mam nadzieję, że dbasz o siebie. Dość dobrze. Thelesis wskazała ogień w kominku. Ysandra pilnuje,żebym się nie przeziębiła dodała z rozbawieniem. Przez większość czasugorąco tu jak w łazni parowej.Mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza.Mówcie,co was sprowadza.Gdy odpowiedziałam, jej oczy stały się czujne.Zamyśliła się na chwilę. Sporządziłam notatki, pamiętam.Ghislain de Somerville był strasznierozdrażniony, bo ojciec na tę noc przekazał mu komendę nad strażą.Wymieniłam spojrzenie z Joscelinem.On lekko pokręcił głową. Chyba nie podejrzewasz. zaczęła Thelesis. Czyżbyś podejrzewałaGhislaina? Nie chcę tego zapewniłam. Jechaliśmy pod jego rozkazami od brzegówrzeki Rhenus do gór Kamlachu.Mógł roześmiać mi się w twarz, kiedyzaproponowałam, że damy Izydorowi d'Aiglemort szansę na odkupienie winy, ajednak tego nie zrobił.Z drugiej strony. Nie Ghislain powiedział Joscelin stanowczo. Ja go nie podejrzewam.Wzruszyłam ramionami. Co ci powiedział?Thelesis przełożyła stertę papierów i książek, wydobywając spod nich grubąteczkę przewiązaną rzemykiem. To chyba ta powiedziała, spoglądając na napis nagryzmolony w górnymrogu. To może trochę potrwać.Siedzieliśmy cicho, czekając, podczas gdy Thelesis de Mornay przekładałaarkusze pergaminu. Gdyby chodziło o wiersze mruknęła upamiętniłabym je, wiesz, aleuznałam, że nie warto marnować inkaustu na opisywanie okoliczności zniknięciaMelisandy.Ona nie zasługuje nawet na przypis w annałach historii.Jest.Odsunęła arkusz na długość ręki i przeczytała głośno: Noc mijała spokojnie, jakprzystało na tę, której kres miał zapowiedzieć egzekucję d'Angelińskiejarystokratki.Zrobiłem obchód o pierwszym dzwonie, potem o trzecim i piątym, iwszędzie panowała cisza.Gdy nadszedł czas zmiany warty, rozpętało się piekło.Fanuel Buonard poszedł zluzować strażnika przy tylnej bramie i znalazł go znożem w sercu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]