[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak pięknie wygląda twój ogród! - rzekł Gandalf- Tak - odparł Bilbo.- Toteż bardzo go lubię, jak zresztą cały kochany stary Shire.Mimoto myślę, że przydałyby mi się wakacje.- A więc trwasz w swoim zamiarze?- Tak.Postanowiłem to sobie przed kilku miesiącami i dotąd się nie rozmyśliłem.- Dobrze.Skoro tak, nie ma o czym mówić.Wykonaj swój plan.ale pamiętaj: wykonajgo w całości!.a mam nadzieję, że wyjdzie to na dobre i tobie, i nam wszystkim.- Ja też się tego spodziewam.A w każdym razie chcę się w czwartek zabawić i spłataćwszystkim figla.- Ciekaw jestem, kto się będzie śmiał - powiedział Gandalf kręcąc głową.- Zobaczymy - rzekł Bilbo.Nazajutrz znów wozy za wozami zajeżdżały na Pagórek.Doszłoby zapewne doszemrania, że Bilbo pomija miejscowych kupców, ale jeszcze w tym samym tygodniuzaczęły się sypać z Bag End zamówienia na wszelkiego rodzaju prowianty orazprzedmioty pierwszej potrzeby lub zbytku, jakie tylko można było znalezć w Hobbitonie,Nad Wodą i w okolicy.Entuzjazm ogarnął obywateli, którzy skreślali dni w kalendarzu iniecierpliwie wypatrywali listonosza, spodziewając się zaproszeń.Wkrótce zaproszenia sypnęły się obficie, urząd pocztowy w Hobbitonie pękał odnich, a urząd pocztowy Nad Wodą tonął w ich powodzi, musiano wezwać do pomocy23ochotniczych listonoszy.Nieprzerwany strumień liścików płynął też z powrotem naPagórek, niosąc w odpowiedzi setki kurtuazyjnych wariacji na ten sam zawsze temat: Dziękuję najuprzejmiej, stawię się niezawodnie.Na bramie Bag End ukazało się ogłoszenie: Wstęp wyłącznie dla interesantów wsprawie urodzinowego przyjęcia.Ale nawet osoby powołujące się na rzeczywisty lubrzekomy interes w sprawie przyjęcia nie zawsze wpuszczano do wnętrza.Bilbo był zajęty:pisał zaproszenia, odnotowywał odpowiedzi, pakował prezenty i w sekrecie czynił pewneosobiste przygotowania.Od dnia przybycia Gandalfa nikt pana Bagginsa nie widywał.Pewnego ranka hobbici zbudziwszy się ujrzeli na rozległym polu paliki i rozsnute sznury:tu miały stanąć namioty i altany.W nasypie, oddzielającym posiadłość Bilba od drogi,przekopano dogodne wejście i zbudowano szerokie schody pod wysoką białą bramą.Trzy rodziny hobbickie z Bagshot Row, uliczki przytykającej do terenu zabawy, żywointeresowały się tymi robotami, a wszyscy im zazdrościli.Staruszek Gamgee już nawetnie udawał, że pracuje w swoim ogródku.Zaczęły się pojawiać namioty.Jedna altana, większa od innych, tak była obszerna,że całe drzewo rosnące pośrodku pola zmieściło się w niej i sterczało dumnie nadgłównym stołem.Na gałęziach rozwieszono lampiony.Ale najbardziej obiecująco (dlahobbitów) wyglądała olbrzymia polowa kuchnia urządzona w północnym kącie terenu.Istna armia kucharzy, zwołanych z wszystkich gospód i restauracji w promieniu kilkumil, przybyła na pomoc krasnoludom oraz innym niezwykłym gościom kwaterującym wBag End.Ogólne podniecenie doszło do szczytu.Nagle niebo się zachmurzyło.A stało się to w środę, w wigilię przyjęcia.Zaniepokojono się okropnie.Wreszcie zaświtał czwartek, dwudziesty drugi września.Słońce wstało, chmury się rozpierzchły, wciągnięto flagi na maszty i zaczęła się zabawa.Bilbo nazwał to przyjęciem , naprawdę jednak była to jedna wielka zabawazłożona z mnóstwa rozmaitych zabaw.Właściwie zaproszony został kto żyw w okolicy.Paru hobbitów, pominiętych przypadkowo, i tak przyszło, więc można ich nie odliczać.Zaproszono też wiele osób z dalszych stron kraju, a kilka nawet z zagranicy.Bilboosobiście witał gości (przewidzianych i dodatkowych) przy nowej białej bramie.Wręczałpodarki wszystkim oraz wielu innym, to znaczy tym, którzy, wymknąwszy się furtką odtyłu, po raz drugi zgłaszali się u białej bramy.Hobbici w dzień własnych urodzin zawszerozdają znajomym prezenty.Zwykle są to niekosztowne drobiazgi i nie w takiej obfitości,jak na przyjęciu u Bilba; zwyczaj wcale niezły.Na przykład w Hobbitonie i Nad Wodą codzień, jak rok okrągły, przypadały czyjeś urodziny, więc każdy hobbit w tej okolicy miałszansę otrzymać co najmniej jeden prezent tygodniowo.Ale nikt z tego powodu nienarzekał.W tym przypadku prezenty okazały się wspanialsze niż zazwyczaj.Hobbickiedzieci tak się cieszyły, że na chwilę zapomniały niemal o jedzeniu.W życiu nie widziałypodobnych zabawek, bo wszystkie były piękne, a niektóre bez wątpienia czarodziejskie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]