[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– To dlatego, że ja zapytałam o Włochy – przypomniała Frances.139–.powiedzieć – dokończył gładko, ponieważ, oczywiście, doskonalewiedział, dlaczego mówili o Morzu Tyrreńskim – że nie mogę się doczekać,kiedy przyłączę się do waszej lekcji en plein air.– To znaczy „na świeżym powietrzu” – wyjaśniła Frances pannieWynter.– Wiem – mruknęła.– Wiem, że pani wie – odparła Frances.– Chciałam się tylko upewnić,że pani wie, że ja wiem.W tym momencie weszła Elizabeth i kiedy Frances upewniała się, że iona wie, co znaczy en plein air, Daniel zwrócił się do Anny:– Mam nadzieję, że nie będę przeszkadzał, jeśli przyłączę się dopopołudniowej lekcji.Doskonale wiedział, że nie mogła odpowiedzieć inaczej niż „oczy-wiście, że nie”.(I właśnie tak odpowiedziała.) Ale uznał, że to będziepoczątek rozmowy równie dobry jak każdy inny.Poczekał, aż dokończy jeśćjajka i dodał:– Z przyjemnością pomogę wam w każdy możliwy sposób.TL RDelikatnie otarła usta serwetką, nim odpowiedziała:– Jestem pewna, że dziewczynki będą zachwycone, jeśli weźmie panudział w lekcji.– A pani? – Uśmiechnął się ciepło.– Także będę zadowolona – odparła odrobinę figlarnie.– A więc tak właśnie zrobię – oznajmił łaskawie.Nagle zmarszczyłbrwi.– Mam nadzieję, że nie planuje pani na dzisiaj żadnej sekcji?– Wiwisekcje odbywamy w klasie – odparła z kamienną twarzą.Roześmiał się na tyle głośno, że Elizabeth, Frances i Harriet, która takżezeszła na dół, spojrzały na niego.To było niezwykłe, ponieważ dziewczynki140nie były do siebie podobne, ale w tym momencie, z wyrazem zaciekawieniana twarzach, wyglądały identycznie.– Lord Winstead pytał o wasz plan lekcji na dzisiaj – wyjaśniła pannaWynter.Zapadło milczenie.Ostatecznie musiały dojść do wniosku, że temat niejest szczególnie ekscytujący, ponieważ wszystkie równocześnie zajęły sięjedzeniem.– Czego będziemy się uczyć dziś po południu? – zainteresował sięDaniel.– Po południu? – powtórzyła panna Wynter.– Oczekuję pełnejobecności o w pół do dziesiątej.– A zatem dzisiaj rano – poprawił się pospiesznie.– Na początek geografia.nie wyspy Man – dodała głośno, kiedy trzygłowy zwróciły się gniewnie w jej kierunku.– Potem trochę arytmetyki i nakoniec zajmiemy się literaturą.– Moja ulubiona lekcja! – powiedziała z entuzjazmem Harriet, siadającobok Frances.TL R– Wiem – odparła panna Wynter, uśmiechając się do niej pobłażliwie.–Dlatego zachowałam ją na koniec.To jedyny sposób, żebyś pozostałaskupiona przez cały dzień.Harriet uśmiechnęła się z zażenowaniem, lecz nagle się rozpromieniła.– Mogłybyśmy poczytać jedno z moich dzieł?– Wiesz, że czytamy Szekspira – powiedziała przepraszającym tonempanna Wynter.– I.– Urwała.– I co? – spytała Frances.Panna Wynter spojrzała na Harriet.Potem na Daniela.I w końcu, kiedypoczuł się jak owieczka prowadzona na rzeź, zapytała:141– Czy zabrałaś ze sobą swoje sztuki?– Oczywiście.Nigdy się bez nich nie ruszam.– Nigdy nie wiadomo, kiedy nadarzy się okazja, żeby którąś z nichwystawić? – spytała nieco złośliwie Elizabeth.– Właśnie – odparła Harriet, ignorując docinek siostry lub (coDanielowi wydało się bardziej prawdopodobne) nie dostrzegając go.– Ale najbardziej obawiam się pożaru – dodała.Wiedział, że nie powinien dalej dociekać, jednak po prostu nie mógł siępowstrzymać.– Pożaru?– W domu – wyjaśniła.– Co by było, gdyby Pleinsworth Housespłonął, kiedy jesteśmy w Berkshire? Dzieło mojego życia przepadłoby.Elizabeth parsknęła.– Zapewniam cię, że gdyby Pleinsworth House spłonął, miałabyświększe zmartwienia niż utrata twojej bazgraniny.– A ja się boję gradu – oznajmiła Frances.– I szarańczy.– Czytał pan kiedyś sztuki swojej kuzynki? – spytała z niewinną minąTL Rpanna Wynter.Daniel pokręcił głową.– Przypominają nieco tę rozmowę – stwierdziła i kiedy on zastanawiałsię nad jej słowami, zwróciła się do swoich podopiecznych: – Mam dobrąnowinę.Dzisiaj, zamiast Juliusza Cezara będziemy studiować jedną ze sztukHarriet.– Studiować? – powtórzyła ze zgrozą Elizabeth.– Czytać – wyjaśniła panna Wynter.– Możesz wybrać którą.–Spojrzała na Harriet.– Och, wielkie nieba, to będzie trudne.– Harriet odłożyła widelec i142położyła rękę na sercu, rozpościerając palce na kształt krzywej rozgwiazdy.– Tylko nie tę o żabie – rzekła stanowczo Frances.– Ponieważ to jamusiałabym być żabą.– Jesteś doskonałą żabą – pocieszyła ją panna Wynter.Daniel milczał, obserwując tę rozmowę z ogromnym zainteresowaniem.I przerażeniem.– Mimo wszystko.– Pociągnęła nosem Frances.– Nie przejmuj się, Frances.– Harriet poklepała ją po ręce.– Niewystawimy Żabich bagien.Napisałam to tak dawno.Moje ostatnie dzieła sąo wiele bardziej subtelne.– Na ile zaawansowana jest ta sztuka o Henryku VIII? – spytała pannaWynter.– Mam ochotę uciąć komuś głowę – mruknął Daniel.– Pani miałazagrać Annę Boleyn, o ile dobrze pamiętam?– Jeszcze nie jest gotowa – odparła Harriet.– Muszę przerobićpierwszy akt.– Powiedziałam jej, że przydałby się jednorożec – dodała Frances.TL RDaniel nie odrywał wzroku od dziewczynek, lecz nachylił się ku pannieWynter.– Czy ja miałbym zagrać jednorożca?– Jeśli będzie pan miał szczęście.Spojrzał na nią zaskoczony.– Co chce pani przez to powie.– Harriet – powiedziała głośniej Anna.– Naprawdę musimy wybraćjakąś sztukę.– Doskonale – rzekła Harriet, prostując się na krześle.– Myślę, żepowinniśmy wystawić.14310Dziwna i smutna tragedia lorda Finsteada???Reakcję Daniela najtrafniej podsumowałyby dwa słowa: Och i nie.– Zakończenie naprawdę daje nadzieję – pocieszyła go Harriet.Wyraz jego twarzy, który można było opisać jako coś pomiędzyosłupiały a przerażony, wzbogacił się o powątpiewanie.– W tytule masz słowo „tragedia”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]