[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pożyczę je dla pana od kogoś, kto tu siedzi, jeżeli pan zgodzisz się w zamian pożyczyćswoje.To panu oszczędzi wydatku. Pewnie chodzi o jakieś romanse, których nie czytuję. Nie, to są książki naukowe; niech pan nie myśli, że pan jest jedynym mądrym, który tusiedzi. No, dobrze, zobaczymy.Proszę, oto książka, którą pożyczam jakiemuś mądremu.Proszęprzynieść coś w zamian.Dałem mu Rationarium Petaviusa, a on w parę minut pózniej przyniósł tom Wolfa.Dośćz tego zadowolony powiedziałem, że rezygnuję z dzieł księdza Maffei, czym sprawiłem mudużą przyjemność.Znacznie bardziej ciesząc się z możliwości korespondowania z kimś, kto mógłby sekun-dować mi w moich planach ucieczki, w tych planach, które sobie umyśliłem, niż z rozrywki,jaką wyciągnąłbym z tej uczonej lektury, zaraz po wyjściu Wawrzyńca otworzyłem książkę iuradowałem się niezmiernie odczytawszy na jednej ze stron parafrazę słów Seneki: Calamito-sus est animus futuri anxius20, ujętą w sześć zgrabnych wierszy.Natychmiast ułożyłem inne, aoto, na jaki genialny pomysł wpadłem, aby je napisać: na małym palcu już uprzednio wypie-lęgnowałem sobie długi paznokieć, aby nim wydłubywać woskowinę z ucha, teraz więc za-ciąłem, go ostro, zamieniając w pióro.Sądziłem już, że przyjdzie mi zakłuć się w palec i pisaćkrwią, kiedy pomyślałem sobie, iż sok morwowy doskonale zastąpi atrament, którego niemiałem.Prócz owych sześciu wierszy spisałem też posiadane książki, a spis wsadziłem dookładki wspomnianego tomu.Trzeba wiedzieć, że we Włoszech książki na ogół oprawia się wpergamin i to tak, iż po ich otwarciu okładka tworzy jakby kieszeń.Obok tytułu nakreśliłemsłowo: latet21.Pilno było mi otrzymać odpowiedz, toteż nazajutrz, ledwie Wawrzyniecwszedł, oznajmiłem mu, że przeczytałem książkę i proszę tego, co mi ją pożyczył, o jakąśinną.W parę chwil potem istotnie przyniósł mi następny tom.Gdy zostałem sam, otworzyłem książkę i znalazłem w niej luzną kartkę pisaną po łacinie izawierającą takie słowa: Jesteśmy we dwóch zamknięci w jednej celi i radujemy się nie-zmiernie, że dzięki głupocie chciwego klucznika zaznajemy nie spotykanego w tym miejscuprzywileju.Te słowa kreśli szlachetnie urodzony Wenecjanin, Marino Balbi, braciszek soma-ski, którego współtowarzyszem jest hrabia Andrzej Asquin z Udine, stolicy prowincji Friul.Prosi mnie on, aby pana powiadomić, że wszystkie jego książki, których spis znajduje się wgrzbiecie tego tomu, są do pańskiej dyspozycji.Jednak uprzedzamy pana, że musimy uciecsię do jak największej ostrożności, aby ukryć przed Wawrzyńcem ten nasz kontakt.Nie dziwiłem się, że w sytuacji, w jakiej byliśmy, wpadliśmy na ten sam pomysł: wymianyi ukrycia w okładce książki spisów naszych szczupłych bibliotek.To było logiczne.Nato-miast dziwiło mnie, że radę zachowania ostrożności przesłano mi na luznej kartce.Nie wy-obrażałem sobie, aby Wawrzyniec nie otworzył tej książki, a w tym wypadku na pewno wi-działby ową kartkę, a że nie umiał czytać, włożyłby ją do kieszeni, by ktoś potem zapoznał goz jej treścią! Wtedy wszystko zostałoby odkryte w zarodku.To kazało mi przypuszczać, żemój korespondent był skończonym pustogłowem.Przejrzałem spis książek, napisałem, kim jestem, jak mnie aresztowano, że nie wiem, o comnie oskarżają, i wyraziłem nadzieję, iż niebawem zostanę zwolniony.Balbi natychmiastodpisał na szesnastu stronach.Hrabia Asquin natomiast nic nie napisał.Mnich Balbi zdał mi20Calamitosus. Nieszczęśliwy jest człowiek, który się lęka przyszłości.21Latet ukryte117relację ze wszystkich swoich nieszczęść.Siedział tu już od czterech lat więziony za to, żecieszył się względami trzech młodych dziewcząt, które obdarzyły go trojgiem dzieci, on zaś wswojej naiwności ochrzcił je pod własnym nazwiskiem.Za pierwszym razem skończyło siętylko na porządnej burze od przeora, za drugim zagrożono mu karą, a za trzecim za-mknięto w więzieniu.Opisał mi też historię wszystkich obecnych więzniów Pod Ołowianym Dachem jak i tych,co tu siedzieli w czasie owych czterech lat, które tu spędził.Zdradził, że jeden ze zbirów, Mi-kołaj, w tajemnicy załatwia mu zakupy, podaje nazwiska nowych więzniów i to, co o nichwie.A chcąc mnie o tym przekonać, powtórzył wszystko, co słyszał o mojej próbie ucieczki.Wyjaśnił też, że do nowej celi przeniesiono mnie za wstawiennictwem patrycjusza Priuli, żeWawrzyniec aż dwie godziny łatał wywiercony przeze mnie otwór i że pod karą śmierci za-bronił stolarzowi, ślusarzowi i wszystkim zbirom pisnąć o tym choć słówkiem.Mikołaj miałteż dodać, że jeszcze jeden dzień i Casanova byłby zbiegł w sposób genialny, co dla Waw-rzyńca skończyłoby się stryczkiem, bo choć zdziwił się ogromnie na widok otworu, nie możebyć wątpliwości, że to on i nikt inny dostarczył narzędzi do tak trudnej pracy.Balbi, zapewniwszy mnie o swojej dyskrecji, prosił, abym wszystko opisał szczegółowo iwyjawił mu, w jaki sposób sprokurowałem sobie potrzebne narzędzia.Ta ciekawość nie bu-dziła we mnie żadnych wątpliwości, natomiast nie wierzyłem w jego dyskrecję, tym bardziejże podobna prośba charakteryzowała go jako najbardziej niedyskretnego z ludzi.Osądziłemjednak, że trzeba się z nim liczyć, bo brałem go za człowieka tak twardego, że nie cofnie sięprzed niczym, co by mi pomogło w ucieczce.Zasiadłem więc do układania odpowiedzi, alepewne małe podejrzenie, które się nagle we mnie zbudziło, kazało mi powstrzymać się z jejwysłaniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]