[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.657RLT Nie przejmuj się, poradzimy sobie powiedziała i poszła do drzwiwejściowych.Od paru godzin zastanawiała się, jak zareaguje na widok Paula.Pamiętała przecież, jak wiele kiedyś dla niej znaczył i jak głęboko przeżyłajego zdradę.Od tej pory tyle jednak zmieniło się w jej życiu, że miaławrażenie, jakby Paula kochała wówczas zupełnie inna osoba.Pomimo tozdawała sobie sprawę, że kiedy otworzy drzwi, dozna przecież jakichśuczuć: może będzie to ukłucie bólu, może żal, a może nawet zadowolenie?Nie przyszło jej do głowy, że będzie to pogarda.Uśmiechnął się.Pamiętała, jakie niegdyś ten uśmiech wywierał na niejwrażenie, ale, Boże, to było tak dawno, w zupełnie innym świecie.Terazstała na progu luksusowego domu w eleganckiej dzielnicy Londynu, domu,który Paul odkupił od Madeleine, bo jest, zawsze był, bogatym człowiekiem.Nagle jego uśmiech wydał się jej niestosowny.Nie odwzajemniła go. Halo, Marion! powiedział, unosząc brwi w odpowiedzi na jejpogardliwe spojrzenie. Jak się miewasz? Zwietnie, dziękuję odparła i cofnęła się o krok, żeby zrobić muprzejście. Bardzo się zmieniłaś.Nie poznałbym cię, gdybym nie wiedział, żetu jesteś.Masz świetną fryzurę.Wyglądasz. Madeleine jest tam przerwała mu i poszła do salonu.Paulwzruszył ramionami, zdziwiony nieco reakcją Marion, i podążył za nią.Madeleine ciągle jeszcze stała na środku pokoju.Na widok Paula jejpiękne niebieskie oczy, oczy, które tak bardzo kochał, pociemniały z bólu.Zauważył natychmiast, że zeszczuplała, a jej twarz wyglądała mizernie.Marion stanęła obok niej, jakby starając się bronić Madeleine i przezmoment Paul miał ochotę ją zamordować.Potem jego oczy znów napotkały658RLTwzrok Madeleine i wtedy dostrzegł, że poza lękiem i nieufnością kryje się wnim pożądanie, jakby walczyła ze sobą, by nie rzucić mu się na szyję.Odrozmowy, w której zgodziła się z nim spotkać, rozważał dziesiątkiwariantów przebiegu tej wizyty, ale teraz, widząc jej niepewność, wyciągnąłręce i szepnął: Moja kochana! Och, moja kochana!Marion uniosła rękę, żeby powstrzymać Madeleine, ale ona podbiegłaku mężczyznie, rzuciła mu się w ramiona i przywarła do niego jakprzerażone dziecko. Nie wiesz nawet, jak mi przykro szeptał. Tak bardzo za tobątęskniłem.Od Deidry dowiedziałem się o twojej stryjence.Och Maddy, niewiem wprost, co powiedzieć.Marion pragnęła teraz napotkać jego wzrok.Wolała nie mówić o tymw obecności Madeleine, ale chciała dać Paulowi do zrozumienia, co myśli ojego kłamstwach.Matthew przecież poinformował go o śmierci Celii jeszczeprzed wyjazdem z Nowego Jorku.Paul jednak nie patrzył na Marion.Czulepocałował Madeleine w czoło i zapytał: Czy możemy porozmawiać? Wszystko jest w porządku. Madeleine zwróciła się do Marion.Nie musisz się martwić.Marion jeszcze raz spojrzała na Paula, ale on wpatrywał się wMadeleine.Wyszła więc wolno z salonu i ruszyła schodami na górę.Nie mogła zaprzeczyć, że scena, której była świadkiem, wywarła naniej ogromne wrażenie.Nagłe pogodzenie się tych dwojga wstrząsnęło niąbardziej, niż mogła przypuszczać.Teraz nie miała wątpliwości, że Paulkocha Madeleine.Potęga tego uczucia była tak wielka, że Marion wyczułają już w momencie, gdy jego wzrok spoczął na Madeleine.Wydawało się, że659RLTłączy ich jakaś niewidzialna siła, która sprawia, że w pewien szczególnysposób stają się jakby jedną istotą.Musiała przyznać, że głębia ich uczućzdumiała ją.Poczuła dziwny niepokój.Zatrzymała się nadsłuchując ichgłosów.Ciekawa była, co Paul powie teraz Madeleine, ale pomyślała, żepodsłuchiwanie byłoby niestosowne, i pobiegła na górę.Gdy znalazła się uszczytu schodów, usłyszała odgłos zamykanych drzwi od salonu.Paul podszedł do Madeleine, wziął ją za rękę i podprowadził dokanapy.Usiadł obok, objął ją ramieniem i dłonią delikatnie odsunął włosy ztwarzy dziewczyny. Ty wiesz, że zrobiłem to ze względu na moją książkę, prawda? Dobrze, ja.Tak.Och, Paul, chciałabym, żeby tak było, ciąglesobie powtarzam, że to dlatego, ale tak naprawdę to nie wiem.Zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu jakby w nagłym ataku bólu. Och, Boże! jęknął. Nie potrafię ci wytłumaczyć, ile mnie towszystko kosztowało.Kocham cię, wiesz, że zawsze bardzo cię kochałem,ale teraz.Och, Maddy, pomóż mi! Na litość boską, pomóż mi! Powiedz, żenie masz do mnie żalu, powiedz, że nic się między nami nie zmieniło.Objęła go i łzy popłynęły jej z oczu.Przyszedł jej na myśl Enrico,którego tuliła w podobny sposób, marząc o tym, żeby doznać tego samego zPaulem.Teraz on czuł się nieszczęśliwy, a ona kochała go tak mocno jaknigdy dotąd. Wybaczam ci. Madeleine całowała jego twarz. Wybaczam ciwszystko.Kocham cię, Paul.Tak bardzo za tobą tęskniłam. Naprawdę? Naprawdę tęskniłaś? W każdej minucie, każdego dnia myślałam tylko o tobie. W takim razie dlaczego? zawołał i gwałtownie schwycił ją zaramiona. Dlaczego poszłaś do niego? Odchodziłem od zmysłów, myśląc660RLTo tym, że jesteście tam razem. Przytulił ją do siebie. Zasłużyłem na to,po tym, co ci zrobiłem. Nie myśl o tym.To już minęło.Jesteśmy znów razem i tylko to maznaczenie. O moja kochana szepnął i zaczął całować jej ręce. Tyle złegoci wyrządziłem.Jesteś taka piękna, taka niewinna, a ja cię wykorzystałem.Sam nie rozumiem, dlaczego tak postąpiłem.To się już nigdy nie zdarzy,Madeleine.Nigdy! Teraz wiem, że jesteś wszystkim, czego pragnę.Jesteśdla mnie więcej niż wszystkim.Jesteś całym moim życiem! Powiedz tylko, dlaczego to zrobiłeś? Wiem, że to z powodu książki,ale. To bardzo trudno wyjaśnić, kochanie.Miałem nadzieję, że uniknętego, ale zrozum, Shamir.Na dzwięk imienia przyjaciółki Madeleine zbladła i odwróciła się odniego, ale on przyciągnął ją z powrotem. Musisz mnie wysłuchać, Maddy.Musisz dowiedzieć się, jaka onanaprawdę jest.Wiem, że będzie to dla ciebie bolesne, ale powinnaś poznaćprawdę.Zamilkł na chwilę, czekając, aż Madeleine się uspokoi.Całował igłaskał jej włosy, potem zapytał: jesteś gotowa wysłuchać mnie? Tak szepnęła. A więc posłuchaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]