[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rzeczywiście - przytaknął Trevize - ale jestem zmęczony.Jeśli nie nauczę się robić tego z mniejszym napięciem, to nie będę mógł się długo bawić w tę grę.Przerwał.Galaktyka zwolniła, potem zatrzymała się, a potem przechyliła się, aż w końcu ukazała się z tej strony, z której widzieli ją na początku.Trevize zamknął oczy i głęboko odetchnął.- Czuł (czy widział), jak Terminus zostaje coraz bardziej z tyłu i kurczy się, jak ostatnie dostrzegalne strzępki atmosfery znikają z ich otoczenia.Czuł wszystkie przelatujące w ich pobliżu statki.Nie przyszło mu do głowy, żeby sprawdzić, czy któryś z tych statków nie wyróżnia się czymś szczególnym.Czy nie ma wśród nich takiego, jak jego własny, o napędzie grawitacyjnym, podążającego kursem zbyt zbliżonym do jego, żeby mógł to być przypadek.Rozdział VMÓWCA17.Trantor.Przez osiem tysięcy lat Trantor był stolicą jednostki politycznej, która obejmowała swym zasięgiem stale rozszerzający się związek układów planetarnych.Przez następne dwanaście tysięcy lat był stolicą jednostki politycznej, która obejmowała swym zasięgiem całą Galaktykę.Był centrum, sercem, istotą Imperium Galaktycznego.Nie sposób było myśleć o Imperium nie myśląc o Trantorze.Trantor osiągnął szczyt rozwoju, kiedy rozkład Imperium był już daleko posunięty.Prawdę mówiąc, właśnie dlatego, że Trantor błyszczał polerowanym metalem, nikt nie spostrzegł, że Imperium straciło swój pęd i rozmach i że zamarł wszelki postęp.Szczyt jego rozwoju przypadł na moment, kiedy był jednym obejmującym całą planetę miastem.Jego ludność utrzymywała się na (regulowanym przez prawo) poziomie czterdziestu pięciu miliardów, a jedynymi pokrytymi zielenią miejscami był teren wokół pałacu imperatora i Zespół Uniwersytecki połączony z biblioteką.Powierzchnia Trantora pokryta była metalowym płaszczem.I pustynie, i żyzne ziemie zostały wchłonięte przez miasto i zamienione w rojowiska ludzi, dżungle urzędów, skomputeryzowane gigantyczne ośrodki, rozległe magazyny żywności i części zamiennych.Łańcuchy górskie zostały zrównane, a przepaści zasypane.Pod powierzchnią kontynentów wykopano niekończące się korytarze, a oceany zamieniono w rozległe podziemne zbiorniki wodnorolnicze, które stały się jedynym (nie wystarczającym dla zaspokojenia potrzeb) rodzimym źródłem żywności i minerałów.Połączenia z zewnętrznymi światami, z których Trantor otrzymywał potrzebne produkty i surowce, podtrzymywało tysiąc portów kosmicznych, sto tysięcy statków handlowych i milion frachtowców kosmicznych, a chroniło dziesięć tysięcy statków wojennych.Żadne inne tak rozległe miasto w dziejach ludzkości nie miało tak rozbudowanego zamkniętego obiegu wody.Żadna inna planeta w Galaktyce nie wykorzystywała tak dużych ilości energii słonecznej ani nie przedsięwzięła tak radykalnych środków, aby pozbywać się zużytego ciepła.Błyszczące radiatory sterczały w niebo, sięgając aż do cienkiej zewnętrznej warstwy atmosfery, na pogrążonej w nocnym mroku półkuli, a po drugiej, skąpanej w blasku dnia, schowane były pod metalową osłoną.W miarę obrotu planety i przechodzenia dnia w noc, wynurzały się stopniowo, podczas gdy te, które znajdowały się po stronie, gdzie zaczynało dnieć, chowały się pod metalową skorupę.W ten sposób Trantor zachowywał zawsze sztuczną symetrię, która stała się niemal jego symbolem.Wtedy, będąc u szczytu swego rozwoju, Trantor rządził Galaktyką.Rządził kiepsko, ale nikt i nic, żadna planeta, nie mogło rządzić dobrze takim imperium.Było ono zbyt rozległe, nawet dla najbardziej energicznych - władców.A poza tym, czy Trantor mógł rządzić dobrze, skoro w czasach rozkładu Imperium jego koroną frymarczyli przebiegli politycy, skoro nosili ją nieudolni władcy, a biurokracja wytworzyła specyficzną podkulturę przekupstwa?Ale nawet w najgorszym okresie maszyna ta, raz puszczona w ruch, kręciła się sama.Imperium Galaktyczne nie mogło się obyć bez Trantora.Imperium kruszyło się, ale tak długo jak Trantor pozostawał Trantorem, istniało jego jądro, a w nim atmosfera potęgi, dumy z liczącej tysiące lat tradycji i.egzaltacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]