[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moneo miaÅ‚ na sobie biaÅ‚y mundur Atrydów, bez dystynkcji, co byÅ‚o subtelnym znakiem.Jego twarz, znana Leto prawie tak jak wÅ‚asna, sama w sobie byÅ‚a wszystkimi insygniaÂmi, jakich potrzebowaÅ‚.Moneo wyczekiwaÅ‚ w milczeniu.Na jego pÅ‚askim, spokojnym obliczu nie zaszÅ‚a żadna zmiana.GÄ™ste, gÅ‚adko przylegajÄ…ce wÅ‚osy koloru piasku rozczesane byÅ‚y na Å›rodku gÅ‚owy.Jego szare oczy spoglÄ…daÅ‚y z gÅ‚Ä™bokich oczodołów z bezpoÅ›rednioÂÅ›ciÄ…, Å‚Ä…czÄ…cÄ… siÄ™ zazwyczaj ze Å›wiadomoÅ›ciÄ… wielkiej osobistej wÅ‚aÂdzy.ByÅ‚ to wzrok, którego surowość i hardość Å‚agodniaÅ‚a tylko w obecnoÅ›ci Boga Imperatora, a czasami nawet i wtedy nie.Moneo nie spojrzaÅ‚ w ogóle na ciaÅ‚o leżące na posadzce krypty.Gdy Leto wciąż milczaÅ‚, mężczyzna kaszlnÄ…Å‚ i rzekÅ‚:- Przykro mi, Panie."Nadzwyczajne - pomyÅ›laÅ‚ Leto.- Wie, że czujÄ™ prawdziwy żal po Duncanach.Moneo widziaÅ‚ ich akta i wystarczajÄ…co dużo ich zwÅ‚ok.Wie, że tylko dziewiÄ™tnastu z nich zmarÅ‚o w sposób, który luÂdzie okreÅ›lajÄ… jako Å›mierć naturalnÄ…."- MiaÅ‚ ixiaÅ„skÄ… rusznicÄ™ laserowÄ… - powiedziaÅ‚ Leto.Moneo podążyÅ‚ natychmiast wzrokiem ku broni na posadzce krypÂty po jego lewej stronie, demonstrujÄ…c w ten sposób, że widziaÅ‚ jÄ… już wczeÅ›niej.PowróciÅ‚ uwagÄ… do Leto, przesuwajÄ…c spojrzenie wzdÅ‚uż jego ogromnego ciaÅ‚a.- JesteÅ› ranny, Panie?- Nieznacznie.- Ale jednak ciÄ™ zraniÅ‚.- Te pÅ‚etwy sÄ… dla mnie bezużyteczne.W ciÄ…gu dwustu lat zniknÄ… zupeÅ‚nie.- OsobiÅ›cie usunÄ™ ciaÅ‚o Duncana, Panie - rzekÅ‚ Moneo.- Czy jest.- Z kawaÅ‚ka ciaÅ‚a, który mi wypaliÅ‚, zostaÅ‚ sam popiół.Pozwólmy, żeby siÄ™ rozwiaÅ‚.Tak siÄ™ powinno robić z popioÅ‚ami.- Jak rozkażesz, Panie.- Zanim pozbÄ™dziesz siÄ™ ciaÅ‚a, zabezpiecz rusznicÄ™ i zatrzymaj jÄ…, żebym mógÅ‚ jÄ… zaprezentować ixiaÅ„skiemu Ambasadorowi.Co do czÅ‚owieka Gildii, który nas o tym ostrzegÅ‚, daj mu osobiÅ›cie dziesięć gramów przyprawy.Ach.I nasze kapÅ‚anki na Giedi Prime.powinny zostać ostrzeżone, że jest tam ukryty zapas melanżu, praÂwdopodobnie stara kontrabanda Harkonnenów.- Co chcesz, by z nim zrobiono, gdy go odnajdÄ…, Panie?- Użyj trochÄ™ jako zapÅ‚atÄ™ dla Tleilaxan za nowego gholÄ™.Reszta może spocząć w naszych zapasach, tu, w krypcie.- Panie.- Moneo potwierdziÅ‚ przyjÄ™cie poleceÅ„ skinieniem gÅ‚oÂwy, gestem, który nie byÅ‚ do koÅ„ca ukÅ‚onem.Spojrzenie majordoma napotkaÅ‚o wzrok Leto, który uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™."Obaj wiemy, że Moneo nie odejdzie bez nawiÄ…zania do sprawy, która nas w tej chwili najbardziej interesuje."- WidziaÅ‚em raport o Sionie - powiedziaÅ‚ Moneo.UÅ›miech Leto rozszerzyÅ‚ siÄ™.W takich chwilach zachowanie Monea dostarczaÅ‚o mu wiele przyjemnoÅ›ci.SÅ‚owa sÅ‚ugi przekazyÂwaÅ‚y mnóstwo rzeczy, które nie wymagaÅ‚y miÄ™dzy nimi otwartej dyskusji.Tak kwestie, jak i dziaÅ‚ania Moneo byÅ‚y precyzyjne, upoÂrzÄ…dkowane, wsparte o obopólnÄ… Å›wiadomość, że Leto oczywiÅ›cie szpieguje wszystko.Teraz w grÄ™ wchodziÅ‚a naturalna troska o wÅ‚asne dziecko, ale Moneo pragnÄ…Å‚, by jasne byÅ‚o, iż nie wpÅ‚ywa ona na jego oddanie dla Boga Imperatora.DokÅ‚adnie znaÅ‚ delikatnÄ… naturÄ™ obecnego poÅ‚ożenia Siony ze swego wÅ‚asnego przejÅ›cia przez podobnÄ… ewolucjÄ™.- Czyż jej nie stworzyÅ‚em, Moneo? - zapytaÅ‚ Leto.- Czy nie kontrolowaÅ‚em jej pochodzenia i wychowania?- To moja jedyna córka, jedyne dziecko, Panie.- W pewien sposób przypomina mi Harqal-AdÄ™ - powiedziaÅ‚ LeÂto.- Nie wydaje mi siÄ™, aby byÅ‚o w niej wiele z Gnani, chociaż trochÄ™ być musi.Być może posiada pewne cechy naszych przodków z proÂgramu eugenicznego zakonu żeÅ„skiego.- Dlaczego tak mówisz, Panie?Leto zastanowiÅ‚ siÄ™.Czy byÅ‚o konieczne, aby Moneo dowiedziaÅ‚ siÄ™ tej szczególnej rzeczy o swojej córce? Siona czasem potrafiÅ‚a zniÂkać z wizji przyszÅ‚owidczej.ZÅ‚ota Droga pozostawaÅ‚a, ale Siona giÂnęła.A mimo to.nie byÅ‚a przyszÅ‚owidzÄ…cÄ….ByÅ‚a wyjÄ…tkowym zjawiskiem.I bÄ™dzie, jeÅ›li przeżyje.Leto zdecydowaÅ‚, że nie bÄ™dzie obÂniżaÅ‚ skutecznoÅ›ci dziaÅ‚ania Monea niepotrzebnymi informacjami.- Przypomnij sobie swojÄ… wÅ‚asnÄ… przeszÅ‚ość - rzekÅ‚.- W istocie, Panie! Ale ona ma w sobie tyle siÅ‚y, tyle, ile ja nigdy nie miaÅ‚em! To jednak czyni jÄ… dla ciebie niebezpiecznÄ….- I nie bÄ™dzie sÅ‚uchaÅ‚a twoich poleceÅ„ - powiedziaÅ‚ Leto.- Nie, ale mam agenta wÅ›ród jej buntowników."To Topri" - pomyÅ›laÅ‚ Leto.Nie trzeba byÅ‚o przyszÅ‚owidzenia, by domyÅ›lać siÄ™, że agent MoÂnea bÄ™dzie na miejscu.Od czasu Å›mierci matki Siony Leto ze stale wzrastajÄ…cÄ… pewnoÅ›ciÄ… znaÅ‚ sposób dziaÅ‚ania Monea.Podejrzenia Nayli wskazywaÅ‚y na Topriego.A teraz Moneo prezentowaÅ‚ swe obaÂwy i przeciwdziaÅ‚ania, oferujÄ…c je jako zapÅ‚atÄ™ za bezpieczeÅ„stwo swojej córki."To szczęście, że z jej matkÄ… miaÅ‚ tylko jedno dziecko."- Przypomnij sobie, jak potraktowaÅ‚em ciebie w podobnych okoÂlicznoÅ›ciach - powiedziaÅ‚ Leto.-Znasz wymogi ZÅ‚otej Drogi równie dobrze jak ja.- Ale wtedy byÅ‚em mÅ‚ody i gÅ‚upi, Panie.- MÅ‚ody i pochopny, ale nie gÅ‚upi.Moneo zdobyÅ‚ siÄ™ na oszczÄ™dny uÅ›miech, usÅ‚yszawszy ten kompleÂment.Jego myÅ›li coraz bardziej skÅ‚aniaÅ‚y siÄ™ ku wierze, że zrozumiaÅ‚ już intencje Leto.Ale to ryzyko!Aby utwierdzić go w tym mniemaniu, Leto rzekÅ‚:- Wiesz, jak bardzo lubiÄ™ niespodzianki."To jest prawda - pomyÅ›laÅ‚ Leto - i Moneo zdaje sobie z tego spraÂwÄ™, ale Siona nawet mnie zaskakuje, przypomina mi o tym, czego siÄ™ najbardziej obawiam: o jednostajnoÅ›ci i nudzie, które mogÄ… zniszczyć ZÅ‚ota DrogÄ™.Popatrz, jak nuda oddaÅ‚a mnie na chwilÄ™ we wÅ‚adzÄ™ Duncana.Siona to kontrast, dziÄ™ki któremu poznajÄ™ swoje najgÅ‚Ä™bsze lÄ™ki.Troska o mnie jest bardzo uzasadniona."- Mój agent bÄ™dzie kontynuowaÅ‚ obserwacjÄ™ jej nowych towarzyÂszy, Panie - powiedziaÅ‚ Moneo.- Oni mi siÄ™ nie podobajÄ….- Jej towarzysze? Sam miaÅ‚em podobnych dawno temu.- Buntowników, Panie? Ty? - Moneo byÅ‚ szczerze zaskoczony.- Czy ci nie udowodniÅ‚em, że jestem przyjacielem rebelii?- Ależ, Panie.- ZejÅ›cia z wÅ‚aÅ›ciwej drogi zdarzaÅ‚y siÄ™ częściej, niż mógÅ‚byÅ› przypuszczać!- Tak, Panie.- Moneo byÅ‚ speszony, ale mimo to wciąż ogromnie zaciekawiony.WiedziaÅ‚, że Bóg Imperator czasami stawaÅ‚ siÄ™ bardzo rozmowny po Å›mierci Duncana.- MusiaÅ‚eÅ› widzieć wiele buntów, Panie.Mimowolnie myÅ›li Leto skupiÅ‚y siÄ™ na wspomnieniach, pobudzoÂnych przez te sÅ‚owa.- Ach, Moneo! - mruknÄ…Å‚.- Moje podróże przez labirynty pamiÄ™Âci przodków ukazaÅ‚y mi niezliczone miejsca i wydarzenia, których niÂgdy nie chciaÅ‚bym już ujrzeć powtórzonych w rzeczywistoÅ›ci.- MogÄ™ sobie wyobrazić twoje wewnÄ™trzne podróże, Panie.- Nie, nie możesz.WidziaÅ‚em ludzi i planety w takiej liczbie, że tracÄ… one znaczenie nawet w wyobraźni.Krajobrazy, które przemieÂrzaÅ‚em.Och, kaligrafia obcych dróg, widziana z kosmosu i odciÅ›niÄ™Âta w najgÅ‚Ä™bszych zakÄ…tkach mej wzrokowej pamiÄ™ci, zerodowana rzeźba kanionów i urwisk na niezliczonych planetach galaktyki wyryÂÅ‚y we mnie pewność, że jestem tylko pyÅ‚kiem.- Nie ty, Panie.Z pewnoÅ›ciÄ… nie ty.- Mniej niż pyÅ‚kiem! WidziaÅ‚em ludzi i ich bezowocne spoÅ‚eczeÅ„Âstwa tak powtarzalne w swych pozach, że ich bezsens napeÅ‚nia mnie znudzeniem, sÅ‚yszysz?- Nie chciaÅ‚em ciÄ™ rozgniewać.Panie - potulnie powiedziaÅ‚ MoÂneo.- Nie rozgniewaÅ‚eÅ› mnie.Czasami co najwyżej mnie drażnisz.Nie możesz wyobrazić sobie, co widziaÅ‚em - kalifów i mdżedów, raków, radżów i baszarów, królów i cesarzy, prymitywów i prezydentów -widziaÅ‚em ich wszystkich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]