[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powinieneś teraz poznać prawdę dodał, jakby z trudem wymawiając słowa, potem rozkaszlał się i zamilkł na długo.Widocznie dawał Jasonowi czas na strawienie rewelacji.Ale Jason przyjął oświadczenie spokojnie.W końcu co to za różnica, kim jest z urodzenia.Rodzona matka i ojczysta planeta dawno stały się dla niego abstrakcyjnymi pojęciami.Natomiast na twarzy Mety pojawił się wyraz krańcowego zdziwienia.Dziwne, pomyślał Jason.Pyrrusankę interesują problemy stosunków rodzinnych?A Chiron nagle zwrócił się właśnie do niej: - Meto, czy pamiętasz swoją matkę?- Słabo, miałam pięć lat, kiedy zginęła.Miała na imię Ocaira.- Zgadza się - nieoczekiwanie przytaknął Chiron.- Ocaira była moją córką.Od razu cię poznałem.Jesteś bardzo do niej podobna.Jason drgnął.Grunt racjonalizmu i realizmu znowu zaczął mu się usuwać spod stóp.- Więc z tego wynika, że popełniliśmy kazirodztwo? - wyrwało mu się.- Nie, Jasonie, uspokój się.Nie jesteś moim rodzonym synem i teraz właśnie nadszedł czas, by o tym opowiedzieć.- Nazywała się Jolk.Była dziesiątą planetą w systemie białego giganta Helio w kulistej gromadzie blisko centrum Galaktyki.Szczegóły możecie znaleźć w dowolnym informatorze.Krótko mówiąc, gorąca planeta.Na równiku żyć się nie da, nawet nie ma gdzie.Wszędzie woda, gorąca jak z czajnika.Na biegunie północnym jest duży kontynent.On właśnie został zaludniony Nie tak dawno, jakieś pół tysiąca lat temu według miejscowej rachuby czasu, może trochę mniej.Dziwne to, ale tak ludzie mówią.Jolk skolonizowali dziwacy.Wszystkie maszyny, jak należało się spodziewać, z czasem się zużyły i popsuły, a oni nie chcieli nowych dostaw.Nie wybudowali kosmodromu.Wszystkich chętnych do odwiedzin na Jolko zapraszają do wodowania w oceanie.Jest duży, trudno nie trafić.Mają flotę żaglową i wiosłową, która powita długo oczekiwanych gości winem i mięsem, a nieoczekiwanych może ostrzelać z armat.Na Jolko nie zapomniano co to proch, ciągle jeszcze go produkują.O żywność na tej planecie jest wyjątkowo łatwo, przyroda nie poskąpiła jedynemu kontynentowi niczego.Żaden postęp nie jest tubylcom potrzebny do szczęścia.Przez całe pięć wieków nic tam się szczególnie nie zmieniało.Co prawda, osadnicy podzielili się z czasem na dwie kategorie: na patrycjuszy, korzystających z resztek techniki, nawet z łączności kosmicznej, i niewolników, którym nie wolno się zbliżać nie tylko do urządzeń technicznych, ale nawet do koni.I tak już trwa od wieków - niewolnicy pracują, patrycjusze rozkoszują się życiem, ale co charakterystyczne, i jedni, i drudzy są syci, i jedni, i drudzy mieszkają rodzinnie, wychowują dzieci, i jedni, i drudzy co jakiś czas biorą udział w krwawych turniejach, z których nie wszyscy wychodzą żywi.A na dodatek patrycjusze, w odróżnieniu od niewolników, czasami urządzają pałacowe przewroty i wtedy jedna rodzina zastępuje drugą.Albo, co jest jeszcze bardziej emocjonujące, syn zrzuca z tronu ojca, brat brata, wujek bratanka.Takie mają obyczaje.Pół wieku temu Jolkiem rządził król Ajzon, syn wielkiego Kreta.Kret był bardzo lubianym królem.Potomek w linii prostej pierwszych osadników, może i jedyny z władców, który chciał przywrócić na planecie jeśli nie materialno - techniczne, to moralno - etyczne podstawy cywilizacji.Syn poszedł jeszcze dalej, tym bardziej że władzy nie odziedziczył, a zdobył ją po kolejnym przewrocie.Ajzon ogłosił pokój na planecie, wieczystą władzę swej dynastii, odwołanie krwawych turniejów, równe prawa dla wszystkich, kontakty z bogami z kosmosu i temu podobne.Ale nie wszystkim spodobały się takie perspektywy.Ajzon miał przyrodniego brata imieniem Fell, syna Poisona, tego, który dowodził flotą wojenną na planecie Delf.Fellowi szczególnie się nie spodobały nowatorskie pomysły Ajzona.On też dążył do władzy i uważał, że cel uświęca środki.Niewiele myśląc, wyrznął wszystkich wiernych wojowników Ajzona, a samego króla - w końcu rodzina! - oszczędził, choć uczynił go niewolnikiem.Ajzonowi akurat uradził się syn.Otrzymał imię Dimed.Miejscowi prorocy przepowiedzieli mu wielką przyszłość.A czy coś takiego można ukryć przed nowym królem - dyktatorem? Fell, oczywiście, zmartwił się, wyczuł potencjalne niebezpieczeństwo, zagrażające mu ze strony chłopca.A ponieważ był, co wiedział każdy na Jolko, strasznym bydlakiem i nie cofał się przed niczym, więc Ajzon postanowił go wyprzedać.Ogłosił, że dziecko zmarło, i nawet urządził wspaniały pogrzeb.Uroczystość odbyła się za pieniądze z miejskiego skarbca, w końcu byłego króla pamiętano jeszcze w Jolko.Nie pomyliłem się, główne miasto nazywało się tak jak planeta, Jolk Mimo że uroczysty pogrzeb dziecka niewolnika niezgodny był z prawami tego świata, Fell się zgodził, bo dla niego było to święto.Naiwny Fell myślał, że szydzi z byłego króla, ale wyszło wszystko zupełnie odwrotnie: król Ajzon go przechytrzył.Dimeda oddał mnie na wychowanie.A ja przyjąłem chłopca jak swojego i nadałem mu inne imię, podobne w brzmieniu do imienia ojca, Jason.Natomiast drugie imię podpowiedzieli mi mędrcy - dinAlt.A teraz zapytaj, skąd to wszystko wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]