[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wstrząs okazał się paraliżujący.W miej­scach przymocowania elektrod jak gdyby rozżarzone ostrza wbiły się głęboko w jego ciało.Patrick szarpnął się w więzach, mimowolnie zamknął oczy i zacisnął zęby, usiłując powstrzy­mać okrzyk bólu, ale już po sekundzie nie wytrzymał i zawył, aż jego głos odbił się echem od ścian pokoju.Guy wyłączył prąd, odczekał chwilę, dając więźniowi czas na złapanie oddechu, wreszcie oznajmił:- To był zaledwie pierwszy stopień, najsłabszy prąd.Mam do dyspozycji pięć poziomów, które wykorzystam bez wahania, jeśli mnie do tego zmusisz.Osiem sekund pełnej mocy generatora na pewno cię zabije, więc zostawiam sobie tę ewentualność na koniec.Słyszysz mnie, Patricku?Całe ciało, od szyi po kostki nóg, wciąż piekło go nie­miłosiernie.Serce łomotało jak oszalałe.W piersiach bra­kowało tchu.- Słyszysz? - powtórzył głośniej Guy.- Tak.- Twoja sytuacja jest dosyć klarowna.Jeśli powiesz mi, gdzie są pieniądze, wyjdziesz z tego pokoju żywy.Odwieziemy cię z powrotem do Ponta Poră i będziesz mógł dalej żyć tak, jak ci się podoba.Nie zamierzamy powiadamiać FBI.- Tea­tralnie zawiesił głos, muskając palcami chromowaną dźwigienkę.- Lecz jeśli odmówisz wyznania prawdy, nie ujrzysz już więcej światła dziennego.Rozumiemy się, Patricku?- Tak.- Doskonale.Więc gdzie są pieniądze?- Przysięgam, że nie wiem.Powiedziałbym, gdybym wie­dział.Guy bez słowa przesunął dźwignię w dół.Ukłucia prądu ponownie wgryzły się w ciało więźnia niczym żrący kwas.- Nie wiem! - krzyknął rozpaczliwie Lanigan.- Przysię­gam! Nie wiem!Guy wyłączył urządzenie i odczekał kilka sekund, aż więzień złapie oddech.Wreszcie powtórzył pytanie:- Gdzie są pieniądze?- Przysięgam, że nie wiem.Po raz kolejny dziki wrzask torturowanego wypełnił niewiel­ki pokój, wydostał się przez otwarte okna budynku i wypełnił echem górską kotlinę, dopóki ostatecznie nie zamilkł w gąszczu tropikalnej dżungli.Mieszkanie w Kurytybie znajdowało się niedaleko lotniska.Eva poleciła taksówkarzowi zaczekać przed wejściem.Zo­stawiła swoją walizkę w bagażniku, zabrała ze sobą jedynie aktówkę.Wjechała windą na ósme piętro.W mrocznym korytarzu panowała cisza.Dochodziła godzina dwudziesta trzecia.Miranda na palcach zbliżyła się do drzwi, lękliwie zerkając na wszystkie strony.Szybko otworzyła zasuwę i specjalnym kluczykiem wyłączyła urządzenie alarmowe.Tutaj także nie było Danilo.I chociaż nie spodziewała się go tu zastać, poczuła rozczarowanie.Na automatycznej sekretarce nie została nagrana żadna wiadomość.Wszystko wskazywało na to, że nikt nie korzystał z tego mieszkania od dłuższego czasu.A zatem zniknięcie Silvy pozostawało tajemnicą.Nie mogła zostać dłużej, podejrzewała bowiem, że prze­śladowcy Danilo mogą w każdej chwili się tu zjawić.Wiedziała dokładnie, co powinna zrobić, ale w duchu nakazywała sobie, żeby zachować spokój.W mieszkaniu były tylko trzy pokoje, toteż przeszukanie ich nie zajęło jej zbyt wiele czasu.Dokumenty, których szukała, znajdowały się w biurku stojącym w gabinecie.Wyciągnęła trzy ciężkie szuflady, wyjęła papiery i ułożyła je starannie w eleganckim skórzanym neseserze, trzymanym na taką okazję w szafie.Głównie przechowywali tu sprawozdania finansowe, choć jak na tak pokaźną fortunę było ich stosunkowo niewiele.Starali się ograniczać dokumentację do niezbędnego minimum.Silva raz w miesiącu przyjeżdżał do Kurytyby z bieżącą korespondencją i z taką samą częstotliwością przeglądał wcześniejsze papiery.Obecnie zaś nie mógł się nawet domyślać, gdzie jest ta cała dokumentacja.Przed wyjściem Eva włączyła ponownie system alarmowy.Chyba nikt z mieszkańców nie zauważył jej krótkiej wizyty.Następnie wynajęła pokój w skromnym hoteliku w centrum miasta, niedaleko Muzeum Sztuki Współczesnej.Banki wschod­niej Azji były już otwarte, a w Zurychu dopiero dochodziła czwarta nad ranem.Wypakowała przenośny telefaks i podłączy­ła go do gniazdka telefonicznego.Wkrótce cały tapczan jedno­osobowego pokoiku został zasłany wstęgami wydruków, pisem­nych zleceń przelewów oraz bankowych potwierdzeń operacji.Odczuwała narastające zmęczenie, lecz nie mogła sobie pozwolić na luksus choćby krótkiej drzemki.Danilo powtarzał, że agenci z pewnością zaczną jej szukać.Nie miała więc po co wracać do domu.Zresztą jej głowę zaprzątały nie pieniądze, lecz myśli o Silvie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl