[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A stabilna sytu-acja na Bliskim Wschodzie zależała od potęgi militarnej Stanów Zjednoczonych,przynajmniej zdaniem Mitzgera.Któregoś dnia wprowadził się do waszyngtońskiego Willarda , a nazajutrzw południe wynajął całe piętro biurowca niedaleko lotniska Dullesa.Jego ludzieharowali dwadzieścia cztery godziny na dobę, rozpracowując miliony szczegółówzwiązanych z błyskawicznym zagospodarowaniem trzech tysięcy siedmiuset szes-nastu metrów kwadratowych powierzchni i wyposażeniem jej w sprzęt biurowynajnowszej generacji.O szóstej rano zjadł śniadanie z Elaine Tyner, prawniczkąz wielkiej waszyngtońskiej kancelarii adwokackiej, którą stworzyła dzięki żela-znej woli i dolarom bogatych klientów.Tyner miała sześćdziesiąt lat i uważanoją za najpotężniejszą lobbystkę w stolicy.Przy bajglach i soku zgodziła się repre-zentować KOSZ za wstępne honorarium w wysokości pół miliona dolarów.Obie-cała, że jej kancelaria niezwłocznie wyśle dwudziestu współpracowników i tyluż71urzędników do nowej kwatery KOSZ-u, i że kierować nimi będzie jeden z jej za-stępców.Jedna sekcja zajmie się tylko zbieraniem pieniędzy.Druga będzie śledzi-ła wzrost poparcia, jakim Lake cieszył się wśród kongresmanów, by następnie roz-począć delikatny proces pozyskiwania przychylności senatorów, członków IzbyReprezentantów, a nawet gubernatorów.Rzecz nie była łatwa, ponieważ więk-szość z nich zaangażowała się już po stronie innych kandydatów.Trzecia sekcjazajmie się wyłącznie zbieraniem danych na temat sprzętu wojskowego, jego cen,nowych gadżetów, broni dwudziestego pierwszego wieku oraz chińskich i rosyj-skich wynalazków, słowem informacji, których Lake mógł potrzebować w trakciekampanii.Działką Tyner miało być pozyskiwanie funduszów od rządów zaprzyjaznio-nych państw, w czym się specjalizowała.Bardzo blisko współpracowała z KoreąPołudniową i od dziesięciu lat nieoficjalnie reprezentowała ją w Waszyngtonie.Znała koreańskich dyplomatów, biznesmenów i ludzi u władzy.Gdy Amerykawzmocni swoją potęgę militarną, niewiele krajów będzie spało spokojniej niż Ko-rea Południowa. Myślę, że wyłożą co najmniej pięć milionów dolarów powiedziała z nie-wzruszoną pewnością siebie. Oczywiście na początek.Z pamięci podała mu listę dwudziestu francuskich i brytyjskich przedsię-biorstw, które jedną czwartą swoich dochodów czerpały ze współpracy z Pen-tagonem.Obiecała niezwłocznie się nimi zająć.Elaine Tyner była typową waszyngtońską prawniczką.Sali sądowej nie oglą-dała od piętnastu lat, jednak znała kulisy wszystkich światowych wydarzeń, którebrały swój początek w stolicy Stanów Zjednoczonych.Jak dotąd nie miała do czynienia z równie bezprzykładnym wyzwaniem: do-prowadzić do Białego Domu kandydata, który przystąpił do wyścigu w ostatniejchwili, którego nazwisko rozpoznawało tylko trzydzieści procent obywateli, i któ-ry cieszył się ledwie dwunastoprocentowym poparciem.Jednakże kandydat tenmiał coś, czego nie mieli inni, mniej lub bardziej udani kandydaci, którzy to przy-łączali się, to wypadali z gry o prezydencki fotel: nieograniczone zasoby pienięż-ne.W swej karierze wyniosła na wyżyny i pognębiła dziesiątki polityków.Dobrzejej za to płacono i głęboko wierzyła, że pieniądze mogą wszystko.Jeśli tylko bę-dzie je miała, każdego pokona.W pierwszym tygodniu istnienia kwatera główna KOSZ-u kipiała nieokieł-znaną energią.Od chwili gdy ludzie Elaine Tyner przystąpili do pracy, biura byłyotwarte przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.Komputery w sekcji fundu-szów sporządziły długą listę trzystu dziesięciu tysięcy robotników zatrudnionychw przemyśle zbrojeniowym i w przemysłach pokrewnych, a obsługujący je spe-cjaliści wystosowali do każdego z nich grzeczne listy z prośbą o datek.Na innej72liście zatrudnionych w przemyśle zbrojeniowym znalazły się nazwiska dwudzie-stu ośmiu tysięcy urzędników zarabiających ponad pięćdziesiąt tysięcy dolarówrocznie.Ci otrzymali listy innego rodzaju.Konsultanci odpowiedzialni za Kapitol znalezli pięćdziesięciu kongresmanówz obwodów o dużej liczbie pracowników zatrudnionych w zbrojeniówce.Trzy-dziestu siedmiu z nich ubiegało się o reelekcję, co znacznie ułatwiało zadanie.Ludzie Elaine Tyner chcieli dotrzeć do zwykłych obywateli, do robotników i doich szefów, by w zmasowanej kampanii namówić ich do wsparcia Aarona Lake aoraz jego planu zwiększenia wydatków na obronę narodową.Sześciu senatorówczekała ostra walka wyborcza w listopadzie i Tyner zamierzała umówić się z każ-dym z nich na lunch.Nieograniczonego napływu pieniędzy nie da się długo ukryć, przynajmniej niew Waszyngtonie.Pewien nieopierzony kongresman z Kentucky, polityk niskichlotów mieszczący się w ostatniej piątce z czterystu trzydziestu pięciu zasiadają-cych na Kapitolu kolegów, rozpaczliwie potrzebował gotówki, gdyż przegrywałkampanię wyborczą w swym rodzinnym stanie.Nikt o nim nie słyszał.Przezpierwsze dwa lata kadencji nie wypowiedział publicznie ani słowa i jego prze-ciwnicy znalezli groznego rywala, który chętnie by się z nim zmierzył.Biedakusłyszał plotki i dotarł do Elaine Tyner.Ich rozmowa przebiegała mniej więcejtak: Ile pan potrzebuje? spytała Tyner. Sto tysięcy odparł kongresman. Poprze pan Aarona Lake a? Za odpowiednią cenę poprę każdego. Dobrze.Damy panu dwieście tysięcy i poprowadzimy pańską kampanię. Zgoda.Z innymi szło znacznie trudniej, jednak w ciągu pierwszych dziesięciu dnidziałalności ludzie z sekcji odpowiedzialnej za Kapitol zdołali zyskać poparcieośmiu kongresmanów.Byli to politycy małego kalibru, którzy lubili Lake a i kie-dyś z nim współpracowali.Na dwa tygodnie przed superwtorkiem siódmego mar-ca Elaine Tyner zamierzała zebrać ich i ustawić rządkiem przed kamerami.Im ichwięcej, tym weselej.Niestety, większość pozostałych kongresmanów opowiedziało się już po stro-nie innych kandydatów.Tyner zwijała się jak w ukropie i bywało, że jednego dnia jadła trzy obfitelunche na koszt KOSZ-u.Tym sposobem chciała puścić w miasto wiadomość, żema nowego, bardzo bogatego klienta, że stawia na czarnego konia, który wkrótcewysforuje się na pierwszą pozycję.Waszyngton to najbardziej plotkarskie miasto73w Stanach, dlatego nie miała z tym żadnych trudności.%7łona Finna Yarbera złożyła mu niezapowiedzianą wizytę, pierwszą od dzie-sięciu miesięcy.Przyszła w rozlatujących się skórzanych sandałach, brudnej dżin-sowej spódnicy, w luznej bluzce upstrzonej paciorkami i piórkami, a na jej szyi,głowie i na rękach pobrzękiwał hippisowski chłam sprzed kilkudziesięciu lat.Miała krótką fryzurę, włosy pod pachami i wyglądała jak znużona uciekinierkaz lat sześćdziesiątych, którą w sumie była.Dowiedziawszy się, że na niego czeka,Finn głucho jęknął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]