[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oninie czuli najmniejszych wyrzutów z powodu swoich zbrodni, a nawet cheł-pili się nimi jakby jakimś dobrodziejstwem.Patrząc tedy z pogodnym obli-czem na płonące miasto, mówili, że z radością oczekują swego końca165,skoro lud został wymordowany, Przybytek obrócony w popiół, miasto stoiw płomieniach i nic nie pozostanie dla nieprzyjaciół.Mimo to Józef nawetw tej ostatecznej chwili nie ustawał błagać ich o oszczędzenie przynajmniejszczątków miasta, lecz za te gorzkie słowa o okrucieństwie i bezbożności,za te serdeczne rady, aby pomyśleli o swoim ratunku, odpłacano mu się tyl-ko drwinami.Ponieważ byli związani przysięgą166 i nie mogli poddać sięani też walczyć z Rzymianami jak równi z równymi, gdyż zamknięto ichjakby w więzieniu, a z drugiej strony świerzbiły ich ręce nawykłe do mor-dów, rozbiegli się po terenie przed miastem167 i czatowali w ruinach natych, którzy zamierzali zbiec.I rzeczywiście niemało takich pochwycilii co do jednego wybili — wycieńczeni bowiem głodem nie byli w stanieuciekać — a ciała ich rzucili psom168.Lecz każdy rodzaj śmierci wydawałsię lżejszy do zniesienia od śmierci głodowej i dlatego ciągle jeszcze ucie-kali do Rzymian, choć już nie mogli oczekiwać od nich żadnej litości i ra-dzi byli także, gdy wpadali w ręce żądnych krwi powstańców.W mieścienie było piędzi ziemi wolnej, lecz wszędzie leżały trupy zmarłych z głodulub poległych w czasie powstania.3.Tyrani i ich bandy rozbójnicze ostatnią deskę ratunku widzieliw podziemnych przejściach169.Mieli nadzieję, że jeśli w nich schronią się,nie zostaną wytropieni i potem, gdy po zajęciu całego miasta Rzymianie ode-jdą, zamierzali wyjść stamtąd i uciec.Ale tak im się tylko marzyło, gdyż niebyło im sądzone ukryć się ani przed okiem Bożym, ani przed Rzymianami.Tymczasem jednak, licząc na te podziemne miejsca schronienia, rozniecalipożary jeszcze gorliwiej niż Rzymianie i bezlitośnie ograbiali i zabijali tych,którzy z płomieni ratowali się w podziemnych wykopach, a jeśli znaleźliu kogoś żywność choćby krwią obryzganą, wydzierali ją i łapczywie zjadali.Dochodziło nawet między nimi do bójek o łupy.Wydaje mi się, że gdybywcześniej nie zajęto miasta, to przy tym niezwykłym zdziczeniu zjadalibynawet trupy.Rozdział VIII1.Skoro nie sposób było zająć Górnego Miasta, które zewsząd opadałostromo, bez usypania wałów, Cezar rozdzielił swoje wojska w dniu dwudzie-stego miesiąca Loos170 do odpowiednich robót.Wielką trudność stwarzałościągnięcie budulca, ponieważ, jak powiedziałem171, w czasie budowy po-przednich wałów zupełnie ogołocono z niego okolicę w promieniu stu sta-diów dookoła miasta.Cztery legiony wznosiły szańce po zachodniej stroniemiasta, naprzeciwko pałacu królewskiego172, a wojska posiłkowe i pozostaliludzie sypali173 je naprzeciwko Ksystos, mostu i wieży Szymona, którą tenzbudował sobie jako twierdzę w czasie, kiedy toczył wojnę z Janem174.2.W owych dniach zeszli się potajemnie wodzowie idumejscy175 i ra-dzili nad tym, żeby się poddać.Przeto wysłali pięciu mężów do Tytusa z pro-śbą, aby im dał porękę bezpieczeństwa176.Ten, spodziewając się, że i tyra-ni177 w końcu poddadzą się, jeśli odstąpią od nich Idumejczycy, którzyprzecież odgrywali niemałą rolę w tej wojnie, przyrzekł im po pewnym wa-haniu darowanie życia i mężów owych odprawił.Ale kiedy oni szykowali sięjuż do odmarszu, dowiedział się o tym Szymon i tych pięciu, którzy wypra-wiali się do Tytusa, kazał od razu stracić, a dowódców, między którymi naj-wybitniejszy był Jakub, syn Sosasa178, pochwycił i uwięził.Na tłum Idumej-czyków, którzy pozbawieni wodzów byli zupełnie bezradni, zwrócił terazbaczne oko i mur obsadził czujniejszymi strażami.Ale one nie były w staniepołożyć tamy zbiegowisku, bo choć moc ludzi zabijano, to jeszcze o wielewięcej ich uciekało.Rzymianie zaś wszystkich przyjmowali, bo i sam Tytusw swojej łaskawości nie zważał na swoje poprzednie rozkazy179 i jego ludzietakże powstrzymywali się od zabijania, gdyż im już to obmierzło i przy tymliczyli na korzyści.Pozostawiali bowiem tylko obywateli miasta, a pozostałytłum sprzedawali wraz z kobietami i dziećmi, biorąc za głowę bardzo niskąsumę, gdyż dużo było ludzi do sprzedania, a mało kupców180.Choć Tytuskazał przedtem obwieścić, żeby nikt nie ważył się zbiec w pojedynkę, czy-niąc to po to, aby zabierano także rodziny, jednak i takich przyjmował.Wy-znaczył wszakże ludzi, aby oddzielali od nich zbiegów zasługujących na uka-ranie181.Liczba zaprzedanych w niewolę była niezmierzona, a obywatelimiasta, którzy ocaleli ponad czterdzieści tysięcy182.Tych Cezar odesłał,gdzie kto sobie życzył.3.W tych samych dniach wyszedł także jeden z kapłanów — syn Tebu-tiego, imieniem Jezus, otrzymawszy pod przysięgą od Cezara przyrzeczeniełaski, jeśli wyda niektóre ze świętych skarbów183.Tedy dostarczył on wyjętez muru Przybytku dwa świeczniki podobne do tych184, które znajdowały sięw jego wnętrzu, stoły, mieszalniki i misy wszystkie szczerozłote i masywne.Przekazał także zasłony i szaty arcykapłanów wraz z drogocennymi kamie-niami i wiele innych przedmiotów używanych przy spełnianiu obrzędówświętych185.Pochwycono jeszcze i skarbnika świątyni, imieniem Fineasz,który wskazał pasy i szaty noszone przez kapłanów, moc purpury i szkarłatu,co trzymano w zapasie dla naprawy zasłony, i do tego jeszcze sporo cynamo-nu, kasji i mnóstwo korzeni, które codziennie mieszano i palono ku czci Bo-żej jako kadzidło186.Nadto oddał wiele innych kosztowności i niemało świę-tych ozdób, co wyjednało mu przebaczenie na równi ze zbiegami, chociażwzięto go do niewoli siłą.4.Skoro po osiemnastu dniach ukończono już wznoszenie wałów — by-ło to siódmego dnia miesiąca Gorpiajos187 — Rzymianie podsunęli machiny.Niektórzy powstańcy stracili nadzieję ocalenia miasta i odeszli z muru do za-mku188, inni zaś ukryli się w przejściach podziemnych189.Większość nato-miast rozstawiona na stanowiskach starała się przeszkadzać tym, którzy wpro-wadzali już helepole.Rzymianie jednak górowali i liczbą, i siłą, a przedewszystkim świetnymi nastrojami nad przygnębionymi i załamanymi przeciw-nikami.Skoro zwaliła się część muru i pod ciosami tyranów niektóre wieże190poczęły ustępować, obrońcy od razu rzucili się do ucieczki i nawet tyranówogarnął większy strach niż usprawiedliwiała powaga położenia.Albowiemnim jeszcze nieprzyjaciele wdarli się przez wyłom, stali jak odrętwiali, niewiedząc czy uciekać, czy pozostać.Wtedy można było widzieć, jak ci ludzie,którzy przedtem byli tak butni i chełpili się swymi bezbożnymi czynami, terazznajdowali się w stanie tak głębokiego przygnębienia i tak drżeli ze strachu, żeaż litość brała na widok tej przemiany, mimo że chodziło o skończonych ło-trów.Zamyślili oni wypaść na okalający ich mur, straże odeprzeć, przebić sięi ratować ucieczką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]