[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Działanie rodziło działanie.Miał dość kłopotów bez niepotrzebnego wzbudzania strachu u innych.Minister robót mógł nawet dojść do wniosku, że za atak, o którym wiadomość na pewno już obiegła cały kontynent, Bren wini kogoś z jego biura, a w takim wypadku minister mógł pomyśleć, że powinien bronić swoich interesów lub znaleźć sobie sojuszników, których w jego przekonaniu Bren mógłby się bać.Powiedzieć, że nie słuchał przemowy? Urazić łagodnego i gadatliwego ministra robót, trafiając w najczulszy punkt jego próżności? Obrazić całą radę sugestią, jakoby jej sprawy go nudziły?Niech to licho, drobne zaburzenie atevskich spraw prowadziło do takich konsekwencji.Już samo poruszanie się wśród nich było piekielnie delikatne.A oni nie rozumieli osób, których twarze odzwierciedlały każde przelotne uczucie.Wziął swój komputer.Wyszedł na korytarz, pamiętając o ukłonach i uprzejmości dla atevich, których mógł zaniepokoić.U jego boku natychmiast pojawiła się Jago, sztywna Jago, nie tak wysoka, jak otaczający ją atevi, lecz stanowcza, rozważna i niebezpieczna w stopniu, który nakazywał wszystkim z jego otoczenia ponownie rozważyć jego pozycję i środki, jakimi dysponuje.A raczej środki, jakimi dysponuje aiji, jeśli przed chwilą mieli co do Brena jakiekolwiek zastrzeżenia.To była kolejna zasada myślenia atevich – jeśli ktoś ma taką władzę i jeszcze jej nie użył, to nie zrobi tego tak długo, jak długo utrzyma się status quo.– Odkryliście coś? – zapytał Jago, kiedy tylko znaleźli się sami w korytarzu.– Obserwujemy – odparła.– To wszystko.Trop ostygł.– Bezpieczniejsza byłaby dla mnie Mospheira.– Ale Tabini cię potrzebuje.– Banichi też tak powiedział.Do czego? Nie mogę mu udzielić żadnych rad.Nie wiem o jakichkolwiek skierowanych do mnie pytaniach, chyba że coś wypłynie w protokole energetycznym.Przepraszam.Nie skupiałem się na sprawach urzędowych.– Prześpij się dziś w nocy.Ze śmiertelnymi pułapkami przy obojgu drzwiach.Na tę radę nie miał nic do powiedzenia.Skręcił na pocztę, żeby odebrać korespondencję, mając nadzieję na coś przyjemnego.List z domu.Czasopisma, zdjęcia ludzkich twarzy, artykuły napisane w ludzkim języku i oparte na ludzkiej logice, przez kilka godzin po kolacji, żeby pozbyć się myśli, które będą go nawiedzać we śnie przez drugą noc z rzędu.Był to jeden z tych dni, kiedy chciał powiedzieć Barb, żeby wsiadła do samolotu, przyleciała tutaj, to tylko dwadzieścia cztery ludzkie godziny.Ze śmiercionośnymi przewodami u drzwi jego sypialni?Wyciągnął klucz do skrzynki, sięgnął do drzwiczek i poczuł na ramieniu dłoń Jago.– Może je wyjąć urzędnik.Ktoś próbuje go zabić, a Jago nie chciała, żeby Bren sam sięgał po pocztę do skrzynki.– To już skrajność – powiedział.– Mogą się też do niej posunąć twoi wrogowie.– Myślałem, że właściwym słowem jest tu „finezja”.Wysadzić skrzynkę pocztową?– Albo włożyć do koperty igłę.– Wzięła od niego klucz i schowała go do kieszeni.– Poczta paidhiego, nadi-ji.Urzędnik na chwilę odszedł.I wrócił.– Nic – oznajmił.– Zawsze coś jest – rzekł Bren.– Wybacz mój upór, nadi, ale moja skrzynka nigdy nie jest pusta.Nie była pusta za mojej kadencji.Upewnij się, proszę.– Nie mogłem popełnić błędu, nand’ paidhi.– Urzędnik rozłożył ręce.– Ja też nigdy nie widziałem, żeby ta skrzynka była pusta.Może jest jakieś święto.– Nie ostatnio.– Może ktoś już odebrał twoją korespondencję.– Nikogo nie upoważniałem.– Przykro mi, nand’ paidhi.Po prostu nic nie ma.– Dziękuję.– Ukłonił się, bo nic już nie można było powiedzieć ani nigdzie indziej sprawdzić.– Dziękuję za uprzejmość.– Po czym zwrócił się cicho, ze zdumieniem i niepokojem do Jago: – Ktoś odebrał moją pocztę.– Pewnie Banichi.– To bardzo ładnie z jego strony, że się fatygował, Jago, ale sam potrafię odebrać korespondencję.– Może chciał ci zaoszczędzić kłopotu.Westchnął, potrząsnął głową i odszedł.Od chwili, kiedy znalazł się na korytarzu, Jago nie odstępowała go na krok.– Jak sądzisz, czy jest w swoim biurze?– Chyba go tam nie ma.Mówił coś o jakimś spotkaniu.– Zabrał moją pocztę na spotkanie?– Być może, nadi Bren.Może Banichi przyniesie mu ją do pokoju.Wtedy mógłby nad nią zasnąć w łóżku albo napisać listy, zanim zapomni ludzkiego języka.Jeśli mu się to nie uda, to może w telewizji będzie jakiś dramat machimi.Trochę zemsty, nieco humoru, lekka rozrywka.Do głównego dolnego korytarza dotarli przez tylne sale i poszli do jego pokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]