[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Akurat, gdym mieszkał na Wschodniej ulicy, w drukarni partyjnej,rozpowszechnioną została odezwa z powodu kryzysu w przemyśletkackim.W dzień rozpowszechnienia odezwy miałem interes w War-szawie i wracałem do domu wieczornym pociągiem, przychodzącymdo Aodzi po jedenastej, a więc po zamknięciu bram w domach łódz-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG153kich.Ku wielkiemu zdumieniu zastałem bramę otwartą, a stróża stoją-cego przy niej. Adamie pytam zdziwiony cóż to tak pózno dzisiaj zamykaciebramę?Adam w odpowiedzi wzruszył ramionami i lakonicznie odpowie-dział: Kazano całą noc pilnować.Byłem nieco zaniepokojony tym dziwnym rozkazem, lecz już odżony się dowiedziałem, że w całej Aodzi z powodu odezw kazano stró-żom stać przy bramach do świtu i łapać tych, co będą się zatrzymywa-li przy murach tak bowiem określił rewirowy czynność rozlepianiaodezw po mieście.Naturalnie, cała Aódz mówiła o naszej odezwie inawet ci, do których ona nie doszła, z konieczności dowiadywali się oniej, rozpytywali się o nią, starali się ją dostać.Rzucające się w oczy pogotowie ratunkowe policji , będące takąwspaniałą reklamą dla ruchu rewolucyjnego, dochodzi do olbrzymichrozmiarów przy dorocznych obchodach, gdy rząd z pewnością oczeku-je publicznego wystąpienia organizacji rewolucyjnych.Takim obcho-dem jest Pierwszy Maj, powszechne święto robotnicze.Jestem przeko-nany, że połowę popularności tego święta zawdzięczać należy krzyczą-cej wniebogłosy reklamie, urządzanej co rok przez rząd i jego organy.Reklama ta trwa wówczas tygodniami.Policja wszędzie jest tak zajętą,tak biegającą i zakłopotaną, stróże tak przeciążeni dyżurami nocnymi iwieczornymi, ulice tak pełne patroli i nawet hałastry żołnierskiej, żenajobojętniejszy człowiek poruszyć się musi i dowie się o grożącejporządkowi i spokojowi publicznemu agitacji socjalistycznej.A że wPolsce porządek , reprezentowany przez nahajkę sług carskich, niccieszy się w ogóle zbytnią sympatią, więc nic dziwnego, że reklama taskierowuje sympatie najszerszego ogółu właśnie, w kierunku zakłóca-jących porządek obecny.Jeden z moich kolegów szkolnych wcale nie socjalista inżynier,który zarządzał przez pewien czas fabryką W głębi Rosji, opowiadałmi, w jaki sposób się dowiedział o święcie majowym i obchodzie wPolsce, gdy sprawa ta jeszcze nie była lak głośną, jak obecnie.Przyta-czam tu jego opowiadanie, chociaż nie tyczy się ono Polski, a to dlate-go, że jest ono nadzwyczaj charakterystycznym dla postępowania rząducarskiego i jego niezdolności do wyczuwania nastroju społecznego izrozumienia nawet własnych interesów.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG154 Fabryka, którą zarządzałem opowiadał mi kolega przeżywaław owe czasy ciężki kryzys.Zamówień było mało i nie mogliśmy zu-żywać tej siły roboczej, która jeszcze z czasów pańszczyznianych przy-zwyczaiła się do pracy w naszym zakładzie przemysłowym.Musiałemoddalić część robotników, lecz ci zaproponowali mi układ.Aby unik-nąć pozbawiania wszelkiego zarobku części personelu robotniczego,żądali oni skrócenia dnia roboczego dla wszystkich, przy równocze-snym obcięciu zarobku dla wszystkich bez wyjątku.Obliczyłem, żemogę zająć wszystkich tylko w przeciągu sześciu godzin dziennie iwyjaśniłem robotnikom, że w tych warunkach płaca będzie bardzo ni-ską.Robotnicy zgodzili się na te warunki i fabryka nasza pracowałatylko sześć godzin.Coś w początku kwietnia ciągnął dalej przyjechał do fabrykikomisarz policyjny prystaw, jak go tytułują w Rosji z miną okrop-nie zakłopotaną.Sądziłem, ze jakiś kryminał sprowadził go do mnie.Okazało się jednak, że była to sprawa poważniejsza państwu groziłarewolucja.Z chwilą, gdyśmy zostali sami w gabinecie, pan prystaw przyciszo-nym głosem zapytał mię: Cóż, u pana wszystko spokojnie? Naturalnie! odpowiedziałem. A co? A Pierwszy Maj? pytał dalej. Nic się u pana nie przygotowujew fabryce?Nic dotąd nie słyszałem o Pierwszym Maju, w gazetach bowiemnie pisano o tem ani słowa.Byłem więc zdumiony i nie mogłem zro-zumieć, o co chodzi wystraszonemu przedstawicielowi władzy. Pan nic nie wie, nachylił się ku mnie prystaw. Rewolucja, pa-nie, rewolucja, otrzymałem papier.Podskoczyłem na krześle. Gdzie? Co? Jak? pytałem i tu u nas? Zmiej się pan z tego! Ależ, panie prawił urażony urzędnik otrzymałem papier, mó-wię panu, z samego Petersburga.Piszą wyraznie w fabrykach napierwszy maja żądać będą 8 godzin pracy, w Warszawie rewolucja. W Warszawie? tknęło mię to słowo rewolucja? Ośm godzin?Nic nie rozumiem.Masz pan ten papier?Prystaw pokazał mi papier.Był to okólnik z departamentu policji,nakazujący władzom politycznym przed pierwszym maja objechać fa-bryki, znajdujące się w ich rewirach i dowiedzieć się o nastroju wśródrobotników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]