[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrezygnował ze wszelkich prób powrotu do hote­lu, tym bardziej że strumień blokowały łodzie pom­pujące wciąż wodę, a dzieląca go od hotelu laguna roiła się wprost od aligatorów.Dni przesypiał na ka­napie w mieszkaniu Beatrice albo siedział tępo w ci­chej alkowie na pokładzie rozrywkowym statku za­opatrzeniowego.Większość załogi o tej porze drze­mała pośród skrzyń albo kłóciła się między sobą o łupy, czekając z gorzką niecierpliwością na zapad­nięcie zmroku, toteż na ogół dawali Keransowi spo­kój.Jakaś inwersyjna logika podpowiadała mu, że le­piej trzymać się blisko Strangmana niż prowadzić dalej życie w izolacji.Bodkin przeciwnie, próbował wieść samotny żywot, zaszywając się w stanie głębo­kiego szoku na stacji badawczej, na którą wiodła teraz urwista droga po zdewastowanych schodach prze­ciwpożarowych, ale podczas jednej ze swoich noc­nych wypraw na ulice dzielnicy uniwersyteckiej wpadł w ręce grupki marynarzy i został solidnie poturbo­wany.Tymczasem Kerans, przyłączając się do świty Strangmana, uznawał niejako jego absolutną władzę nad okolicznymi lagunami.Pewnego dnia zmusił się, żeby odwiedzić Bodkina.Zastał go leżącego w milczeniu na koi.Próbował się ochłodzić za pomocą jakiegoś zaimprowizowane­go wachlarza i słabnącego coraz bardziej klimatyzatora.Podobnie jak on, Bodkin zdawał się żyć w odosobnieniu, na maleńkiej wysepce rzeczywistości po­środku oceanu czasu.- Robert - wymamrotał Bodkin spuchniętymi war­gami.- Uciekaj stąd.Zabierz ją, tę dziewczynę.- Bodkin usiłował przypomnieć sobie jej imię -.zabierz Beatrice i znajdźcie inną lagunę.Kerans skinął głową, kuląc się w wąskim stożku chłodniejszego powietrza, płynącego z klimatyzatora.- Alan, ja wiem, że Strangman jest szalony i nie­bezpieczny, ale nie mogę jeszcze opuścić tego miej­sca.Nie wiem, dlaczego, ale jest tu coś.te nagie ulice.- Kerans zrobił pochmurną minę i porzucił wszelkie wyjaśnienia.- Co to jest? Moje myśli opa­nowała jakaś zmora.Muszę się jej najpierw pozbyć.Bodkin zdołał z trudem usiąść.- Posłuchaj mnie, Kerans.Zabierz ją i idź stąd.Jeszcze dziś w nocy.Czas tutaj przestał istnieć.W laboratorium pod pokładem bladobrunatna maź pokryła wielkie półkole wykresów - okaleczony, neuroniczny zodiak Bodkina - powlekając woalką im nie­potrzebne już nikomu stoły laboratoryjne i szafki z probówkami.Kerans bez przekonania usiłował za­wiesić na swoim miejscu wykresy, które spadły na podłogę, ale po chwili dał za wygraną i spędził na­stępną godzinę piorąc swój biały frak w kałuży wody, stojącej w jednym z okrętowych zlewów.Być może idąc za jego przykładem, kilku mary­narzy także sprawiło sobie smokingi i czarne musz­ki.Znaleźli w jednej z hurtowni zapas strojów wie­czorowych, zamkniętych w blaszanych, wodoszczel­nych futerałach.Za namową Strangmana sześciu ma­rynarzy wystroiło się we fraki i muszki, które poza­kładali na nagie szyje.Potem w radosnym uniesie­niu rozpoczęli harce na ulicach, wywijając połami smokingów i podnosząc wysoko nogi, jak roztańczo­na grupka obłąkanych kelnerów-derwiszów podczas swego święta.Początkowo Strangman popuścił cugli swoim lu­dziom, ale teraz poszukiwania skarbów przybrały po­ważniejszy ton.Z jakichś sobie tylko wiadomych po­wodów kapitan interesował się wyłącznie dziełami sztuki, i po kilku wyprawach rozpoznawczych udało mu się zlokalizować jedno z ważniejszych muzeów miasta.Jednak ku jego wzburzeniu z gmachu wywie­ziono wszystkie cenniejsze przedmioty, toteż jedyną zdobyczą Strangmana została wielka mozaika, którą jego ludzie wyrwali kawałek po kawałku ze ściany w hallu wejściowym i rozłożyli niczym wielką ukła­dankę na pokładzie obserwacyjnym statku zaopatrze­niowego.Kerans wiedział o tym niepowodzeniu i postano­wił ostrzec Bodkina, że Strangman może zechcieć wy­ładować na nim swoją złość, ale kiedy wczesnym wie­czorem następnego dnia wdrapał się na stację badawczą, okazało się, że Bodkin zniknął.Zabrakło pa­liwa do klimatyzatora, i Bodkin, jak można było są­dzić, celowo pootwierał przed opuszczeniem stacji wszystkie okna, toteż z wnętrza stacji buchała para niczym z kotła.Było to dziwne, ale Kerans nie bardzo przejął się zniknięciem starego biologa.Zatopiony w swoich my­ślach przypuszczał, że Bodkin poszedł po prostu za własną radą i wyruszył na południe w poszukiwaniu nowej laguny.Beatrice natomiast wciąż tkwiła w tym samym miejscu.Podobnie jak Kerans pogrążyła się we wła­snym świecie.Kerans rzadko ją widywał za dnia, kie­dy siedziała zamknięta w sypialni, ale około północy, gdy robiło się chłodniej, opuszczała swoje mieszkanie pod gwiazdami i przyłączała się do urządzanych przez Strangmana libacji.Siadywała apatycznie obok niego w swojej błękitnej, wieczorowej sukni.Zdobi­ła włosy trzema czy czterema tiarami, które Strangman zrabował z sejfów z biżuterią, a jej piersi pokry­wały rozmaite lśniące łańcuchy i naszyjniki.Przypo­minała postać obłąkanej królowej z jakiegoś przera­żającego dramatu.Strangman traktował ją z dziwnym szacunkiem, nie pozbawionym jednak uprzejmej wrogości, jak gdyby była plemiennym totemem, boginią, której moc odpo­wiedzialna była za ich nieustające powodzenie, lecz którą darzy się jednocześnie niechęcią.Kerans usiłował trzy­mać się blisko dziewczyny, niczym satelita krążył więc wokół Beatrice pod pretekstem troskliwości, a tego wie­czora, kiedy zniknął Bodkin, nachylił się ku niej, wspie­rając się na poduszkach, i powiedział:- Alan odszedł.Stary Bodkin.Widział się z tobą, zanim wyruszył w drogę?Ale Beatrice wpatrywała się w dal ponad płonący­mi na placu ogniskami i nie odwracając głowy odpa­rła słabym głosem:- Posłuchaj głosu bębnów, Robercie.Jak myślisz, ile naprawdę jest tych słońc?Strangman zachowywał się coraz bardziej dziwacz­nie.Tańczył wokół ognisk, zmuszając czasem Keransa, żeby przyłączał się do niego, i zachęcając ludzi grających na bębnach, by wybijali coraz szybsze ryt­my.Potem osuwał się wyczerpany na swoją otoma­nę, a jego biała zazwyczaj twarz przybierała barwę niebieskiej kredy.Pewnej nocy wsparł brodę na łokciu i przypatrzył się ponuro Keransowi, który przykucnął z tyłu na po­duszce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl