[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cholewa to najlepsze miejsce do ukrycia noża.Bosa, wstała, szarpnęła klamrę pasa.- Tutaj również niczego nie ukrywam.Ani tutaj, jak widzisz.Zgaś tę cholerną świecę.Na zewnątrz w ciemnościach darł się kot.- Renfri?- Co?- To batyst?- Pewnie że tak, psiakrew.Jestem księżniczką czy nie?V- Tata - nudziła monotonnie Marilka.- Kiedy pójdziemy na jarmark? Na jarmark, tata!- Cicho, Marilka - burknął Caldemeyn, wycierając talerz chlebem.- Więc jak mówisz,Geralt? Wynoszą się z miasteczka?- Tak.- No, nie myślałem, że tak gładko pójdzie.Z tym pergaminem opieczętowanym przezAudeona trzymali mnie za gardło.Robiłem dobrą minę, ale po prawdzie to guzik mógłbym imuczynić.- Nawet jeśli otwarcie złamaliby prawo? Wszczęli gwałt, bijatykę?- Nawet.Audoen, Geralt, to bardzo drażliwy król, posyła na szafot za byle co.Ja mam żonę,córkę, dobrze mi na moim urzędzie, nie muszę się głowić, skąd jutro wytrzasnę omastę do kaszy.Jednym słowem, dobrze się stało, że wyjeżdżają.A jak to się właściwie stało?- Tata, ja chcę na jarmark!- Libusze! Wez stąd Marilkę! Tak, Geralt, nie sądziłem.Wypytywałem Setnika, karczmarzaze "Złotego Dworu", o tę novigradzką kompanię.To nielicha zgraja.Niektórych rozpoznano.- Aha?- Ten ze szramą na gębie to Nohom, dawniej przyboczny Abergarda, z tak zwanej wolnejkompanii angreńskiej.Słyszałeś o wolnej kompanii? Jasne, kto nie słyszał.Ten byk, którego wołająPiętnastka, również.Nawet jeśli nie, to nie myślę, by jego przezwisko wzięło się od piętnastudobrych uczynków, jakie w życiu zrobił.Ten czarniawy półelf to Civril, zbój i zawodowymorderca.Podobno miał coś wspólnego z masakrą w Tridam.- Gdzie?- W Tridam.Nie słyszałeś? Głośno było o tym trzy.Tak trzy lata temu, bo Marilka miaładwa latka.Baron z Tridam trzymał w lochu jakichś zbójców.Ich kamraci, wśród nich podobno tenmieszaniec Civril, opanowali prom na rzece pełen pielgrzymów, było to w czasie Zwięta Nis.Posłali do barona żądanie uwolnienia tamtych.Baron, ma się rozumieć, odmówił, a wtedy onizaczęli mordować pątników, po kolei, jednego po drugim.Zanim baron zmiękł i zwolnił tamtych zlochu, spuścili z prądem ponad dziesięciu.Baronowi groziło potem wygnanie albo nawet i topór,jedni mieli mu za złe, że uległ, dopiero gdy aż tylu zabito, inni wszczęli rwetes, że bardzo wielkiezło uczynił, że prę.precedens to był albo jak, że trzeba było tamtych wystrzelać z kusz razem zzakładnikami albo szturmem brać na łodziach, nie popuścić ni na palec.Baron na sądzie prawił, żemniejsze zło wybrał, bo na promie było więcej jak ćwierć setki ludzi, baby, dzieciaki.- Tridamskie ultimatum - szepnął wiedzmin.- Renfri.- Co?- Caldemeyn, jarmark.- Co?- Nie rozumiesz, Caldemeyn? Oszukała mnie.Nie wyjadą.Zmuszą Stregobora do wyjścia zwieży, tak jak zmusili barona z Tridam.Albo mnie zmuszą do.Nie rozumiesz? Zaczną mordowaćludzi na jarmarku.Wasz rynek, w tych murach, to prawdziwa pułapka!- Na wszystkich bogów, Geralt! Siadaj! Dokąd, Geralt? Marilka, przerażona krzykiem,zachlipała wtulona w kąt kuchni.- Mówiłam ci! - krzyknęła Libusze, wyciągając rękę w kierunku wiedzmina.- Mówiłam!Samo zło przez niego!- Cicho, babo! Geralt! Siadaj!- Trzeba ich powstrzymać.Zaraz, zanim ludzie wejdą na rynek.Zwołaj strażników.Gdybędą wychodzili z zajazdu, za łby ich i w łyka.- Geralt, bądz rozsądny.Tak nie wolno, nie możemy ich ruszyć, jeśli niczego nieprzeskrobali.Będą się bronić, poleje się krew.To zawodowcy, wyrżną mi ludzi.Jeśli dojdzie doAudeona, zapłacę głową.Dobrze, zbiorę straż, pójdę na targ, tam będę miał na nich oko.- To nic nie da, Caldemeyn.Jeśli tłum wejdzie już na plac, nie zapobiegniesz panice i rzezi.Ich trzeba unieszkodliwić zaraz, póki rynek jest pusty.- To będzie bezprawie.Nie mogę na to zezwolić.Z tym półelfem i Tridam to może byćplotka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]