X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pewnej chwili coś odkrzyknął,odpowiadając na któreś z kolei wołanie: Dzień dobry.Tak.Nie.Cha, cha. Natychmiast jednak spowa\niał, jego twarzprzypominała teraz kamienną maskę. Coś mi się zdaje, \e nasz doktor wypił za du\o" pomyślał, z politowaniem kręcąc głową.Wspinaczka po burcie, zaskakująco wysokiej w porównaniu z  Polychrest", świdrujący wuszach dzwięk gwizdków, pokład, prezentujący broń \ołnierze piechoty morskiej, idealnierówno ustawione pododdziały, eleganckie mundury.Jack dawno nie widział czegośpodobnego; nawet podchorą\owie mieli śnie\nobiałe spodnie i obszywane złotem kapelusze.Oficerowie stali nieruchomo, z odkrytymi głowami: porucznicy marynarki, porucznicypiechoty morskiej, pierwszy nawigator, lekarz okrętowy, ochmistrz, dwóch mę\czyzn wczarnych kurtkach (zapewne kapelan i nauczyciel) oraz spora grupka podchorą\ych.Jeden zmłodych d\entelmenów miał trzy stopy wzrostu, pięć lat i palec w buzi; był to niewinnyzgrzyt, który dziwnie cieszył w zestawieniu z tymi wszystkimi złoceniami, wyszorowanym dobiałości pokładem i hebanowymi poręczami.Aubrey dotknął ręką kapelusza i z powodu banda\a uniósł go nie więcej ni\ o cal. Trafił nam się wa\niak  szepnął dowódca wachty \aglowej fokmasztu. Nic dobrego dla nas z tego nie wyniknie  podsumował któryś z marynarzy.Pierwszy porucznik, wysoki mę\czyzna o powa\nej i surowej twarzy, zrobił krok do przodu ipowiedział: Witamy na pokładzie, sir.Nazywam się Simmons. Dziękuję, panie Simmons.Dzień dobry.Czy mógłby pan przedstawić mi wszystkichoficerów?Ukłony, nieśmiałe uśmiechy i grzecznościowe zwroty; z wyjątkiem kapelana oraz ochmistrzawszyscy byli raczej młodzi i na pierwszy rzut oka sprawiali dobre wra\enie.Odzywali sięuprzejmie i ostro\nie, z wyrazną rezerwą.230  Bardzo dobrze. Jack podziękował pierwszemu porucznikowi. Jeśli pan pozwoli, zagodzinę przeprowadzimy zbiórkę załogi.Odczytam wtedy rozkaz przekazujący midowództwo.Doktorze Maturin, dlaczego nie wchodzi pan na pokład?  zawołał, wychylającsię za burtę.Stephen nie zdołał jeszcze dotąd nauczyć się marynarskich sztuczek i droga na górę zajęła musporo czasu.Popychany z tyłu przez przera\onego Killicka pełzł powoli coraz wy\ej, sapiącgłośno, a oficerowie fregaty zamarli w przedłu\ającym się coraz bardziej, pełnym napięciaoczekiwaniu. Panie Simmons.Oto mój serdeczny przyjaciel, doktor Maturin. Jack popatrzył na dziwacznie ubranego Stephena z nie ukrywanym wyrzutem. Będziemi towarzyszył.Doktorze Maturin, pan Simmons, pierwszy porucznik okrętu  Lively". Bardzo mi miło pana poznać  oświadczył doktor z uprzejmym dygnięciem; człowiekubrany w coś równie dziwnego nie mógłby chyba wykonać zabawniejszego ruchu.Oficerowie  Lively" przyjęli jednak ów gest zaskakująco spokojnie i z niewzruszoną powagą,a pan Simmons ukłonił się sztywno, odpowiadając, \e równie\ czuje się zaszczycony.Gdyjednak Stephen spróbował być miły i ze śmiertelnie powa\ną miną porównał fregatę do statkuKompanii Wschodnioindyjskiej, na którym miał kiedyś okazję przebywać, jeden z chłopcównie wytrzymał i roześmiał się głośno.�w dziecięcy śmiech ucichł jednak szybko, a zapłakanywinowajca natychmiast zniknął gdzieś głęboko pod pokładem. Na pewno chcesz teraz obejrzeć moją kabinę  powiedział Jack, chwytając doktoramocno za ramię. Marynarze zaraz wniosą twoje rzeczy na pokład.Nie musisz się o nicmartwić  dodał szybko, gdy\ Maturin spojrzał z troską w stronę łodzi i najwyrazniej miałochotę wyrwać się z \elaznego uścisku. Osobiście tego dopilnuję  gorliwie zapewnił pan Simmons. Och, dziękuję panu  zawołał Stephen. Proszę im powiedzieć, by uwa\ali na mojepszczoły. Oczywiście, sir. Pierwszy porucznik uprzejmie skinął głową.Jackowi udało się jakoś w końcu zaprowadzić przyjaciela do kapitańskiego salonu.Wprzestronnej kabinie stały dwa działa  jedno na lewej, drugie na prawej burcie  i opróczskromnych mebli oraz gołych ścian nie było tam właściwie nic więcej, oczywiście jeśli nieliczyć wygiętej w łagodny łuk linii okien na rufie.Kapitan Hamond najwyrazniej nie był więcsybarytą.Aubrey rozejrzał się dookoła, usiadł cię\ko na wyściełanej szafce i przez chwilępatrzył uwa\nie na nowe ubranie doktora  z daleka wyglądało ono bardziej ni\ tragicznie, az bliska jeszcze gorzej. Stephen  powiedział powoli. Stephen.Wejść!W drzwiach kabiny pojawił się Matthew Paris z kwadratowym pakunkiem w rękach.Stephenpodbiegł szybko do marynarza, bardzo ostro\nie odebrał od niego paczkę owiniętą \aglowympłótnem, postawił ją delikatnie na stole i przyło\ył do niej ucho. Posłuchaj, Jack  powiedział z uśmiechem. Przyciśnij mocno ucho i posłuchaj, a jazastukam. W środku coś nagle zaszumiało. Słyszałeś? To znaczy, \e królowej nic się nie stało.Wszystko u nich w porządku.Musimyjednak natychmiast je rozpakować, potrzebują powietrza.Widzisz? Szklany ul! Czy to niezachwycające i wspaniałe? Zawsze chciałem mieć pszczoły. Jak ty sobie to wyobra\asz? Jak zamierzasz je hodować na okręcie wojennym? wykrzyknął Aubrey. Gdzie znajdziesz dla nich kwiaty na morzu? Co będą jadły? Widać ich ka\dy ruch. Stephen obserwował wnętrze ula, wyraznie zafascynowany.O jedzenie dla nich nie musisz się martwić.Wystarczy podać im co jakiś czas trochę cukru naspodku.Skoro niewidomy geniusz, monsieur Huber, mo\e mieć pszczoły, na pewno i myporadzimy sobie z nimi jakoś na tej przestronnej korwecie. To jest fregata, nie korweta.231  Och, mój drogi, mniejsza o szczegóły.Nie będziemy się kłócić.O! Tutaj jest ich królowa,chodz, zobacz! Ile ich tam w środku mo\e być?  zapytał Jack, trzymając się w bezpiecznej odległości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.