[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale spieszmy do Assuan, ostatniego punktu niegdyś przez Rzymian zajmowanego, a któ-ren już jest krańcem Egiptu.Bez wątpienia jednym z najbardziej malowniczych widoków, na które oko natrafia wEgipcie, jest cały ten obręb, w którym się znajduje pierwsza katarakta.W ogólności w Egipciepodróżny ma zawsze przed sobą wspaniały widokres,.gdyż niebo zawsze ciemnobłękitne, Nilróżowy i nieścignięty okiem, a nadbrzeża jego uwieńczone w majową zieloność.Ale w Dol-nym Egipcie ten widok jest nieco jednostajnym, choć i ta jednostajność nie jest bez melan-cholicznego powabu i tak się wbija mocno w pamięć człowieka, iż na zawsze mu jest przy-tomną.Ale w tym tu miejscu daleko żywsza panorama.Trzeba sobie wyobrazić obszernąprzestrzeń wody, rozlaną w kształcie jeziora.Po lewej stronie jakby mur skalisty kolorufioletowego.Na tych fioletowych skałach odcieniają się na błękicie nieba malownicze, ciem-ne ruiny miasta Syene (Assuan), potężnego za Rzymian, w którym było wiele wspaniałychgmachów, i ta pamiętna studnia, w której 21 czerwca w południe słońce się przeglądało.Poprawej stronie tego obszaru łany złocistego piasku, skały szarawe i wioski arabskie.Przezcałą przestrzeń wodną spiczaste skały gdzieniegdzie porozsypywane, o które Nil się z szu-mem rozbija, co wyglądają jak bukiety róż białych.Za nami z tyłu spora Wyspa Słoniowa(Elephantine) zamyka krajobraz ciemną zielonością.A tuż koło nas, we środku tego rzeczne-go jeziora, maleńka wysepka File, okryta bukietami z drzew najrzadszych, pomiędzy którymibieleją kolumny marmurowe sześciu świątyń lekkiej architektury korynckiej.Ten widok o której bądz godzinie jest zachwycającym.ale aby sprawił prawdziwe wraże-nie, trzeba go widzieć wieczorem lub rano.Tu jest granica Egiptu.Dalej zaczyna się Nubia Niższa, która także należy do Mehmeda-Ali, jak i Sennar, i Kordufan.Tu zatrzymamy nasze kroki, chociaż mógłbym cię zaprowadzićjeszcze dalej i pokazać świątynie Dabod, Kalabsze, wspaniały Ipsambuł (w Nubii pod drugąkataraktą), gdzie byś zobaczył świątynie i posągi wykute w granitowej górze i z nią złączone.Tam byś zobaczył ludzi jeszcze czarniejszych, mówiących odmiennym językiem, noszącychdługie włosy, które smarują tłustością i niczym nie nakrywają, i ludzi całych nagich, z małymiróżnofarbnymi fartuszkami, z lancami, z łukami i z puklerzami.%7łeglując w dalsze jeszcze82kraje byłbyś nieraz w niebezpieczeństwie i musiałbyś się wykupywać chciwym rządcom; zo-baczyłbyś dziwne zwyczaje, co do wolności kobiet szczególnie.Usłyszałbyś tam o p r a w i e i g ł y i o k w a r t a l e w o l n o ś c i k o b i e t.Dalej jeszcze znalazłbyś się w kraju Dongolów, gdzie już nie oliwkowi, ale zupełnie czarniludzie.Ten kraj dawniej był wolnym i patriarchalnym zwyczajem wodzów obierał.Dzisiajjest pod żelaznym berłem Mehmeda-Ali.Twarze mieszkańców tego kraju, chociaż czarne, niesą spłaszczone jak niewolniczego plemienia amerykańskich Murzynów.Włosy ich nie są kę-dzierzawe, ale zupełnie takie jak nasze.Noszą brody i wąsy, są bardzo pojętni, obyczajówskromnych i przyzwoitych i mają swoje historyczne podania.Dalej.już bym ci nie służył za przewodnika.Ale i tak trzeba się wrócić, bo moja obiet-nica dokonaną.Jeszcze przelecim wstecz z biegiem Nilu aż do Keneh; zwiedzimy po prawej stronie ko-palnie granitu, które dostarczały materiałów na wybudowanie tych wszystkich gmachów.Znajdziem tam wyryte nazwiska tych królów, którzy z nich czerpali.Nazwiska, które samprzeczytasz (bo ja się nie podejmuję tłumaczyć hieroglifów), a potem pozdrowim Safię, po-zdrowim Luksor, pozdrowim Keneh i wsiadłszy na grzbiet wielbłądów udamy się z karawaną,jadącą do Mekki przez Koser, nad brzeg Morza Czerwonego, tej miedzy przedzielającej Azjęod Afryki.Pustynia.! Pustynia.! I przez dni cztery tylko niebo i pustynia! I ranna rosa, co nas łudzi,co nam pokazuje i drzewa, i kwiaty, i jeziora, i zaczarowane pałace, a potem znika.I znowutylko pustynia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]