[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ruszyli w kierunku frontu wzdłuż innej strony budynku, szukając otwartego okna.Gdyby byli tu dwa miesiące temu, być może któreś byłoby uchylone.Teraz temperaturabyła zbyt niska. Rozbijaj, Zordon. Drugi raz nie dam się tak zrobić. Tyle że teraz mówię poważnie. Tak jak przy domu Ekiela?Joanna westchnęła i powiodła wzrokiem wokół.Kilka metrów dalej dostrzegłakamień właściwej wielkości.Podniosła go, zamachnęła się i cisnęła w szybę.Domomentu, gdy ta pękła, Kordian był przekonany, że patronka żartuje. Spojrzał na nią niepewnie, a ona rozłożyła ręce. No co?  zapytała. To taka rudera, że i tak nikt nie zauważy.Poza tym w środkumoże być umarlak.Ciąży na nas moralny obowiązek, by to sprawdzić. Jak cholera.Owinęła dłoń rękawem płaszcza, a potem rozgarnęła pozostałe kawałki szkła.Przełożywszy rękę na drugą stronę, otworzyła stare okno.Po chwili oboje wgramolilisię do środka.Natychmiast poczuli woń dobrej imprezy  gorzałę, rzygowiny i lekkądomieszkę dymu nieokreślonego pochodzenia.Przeszli przez przedpokój i dotarli do leżącego na ziemi mężczyzny.Joanna trąciła gonogą. Oszalałaś? A jak nie żyje? To tym bardziej się nie przejmie  odparła, przykucając obok.Kordian zrobił to samo i oboje zaczęli mu się przyglądać. Oddycha  zauważyła prawniczka. Choć biorąc pod uwagę te wyziewy, wolałabymchyba, żeby tego nie zrobił  dodała, odwracając głowę. Znasz go?Oryński był przekonany, że pamięta twarze wszystkich przemytników, z którymiprzyszło mu pić kenigery.Po czasie jednak zatarły się w jego pamięci i teraz nie byłpewien, czy zna tego faceta.Dres i wojowniczy t-shirt Lonsdale świadczyły, że tak, alena dobrą sprawę oni wszyscy wyglądali podobnie.Mięśnie, kilka milimetrów włosówi zakazana facjata. Nie wiem. Nie wiesz? Aż tak nawalony chyba wtedy nie byłeś. Zdziwiłabyś się.Piliśmy przez cały dzień.Chyłka nagle strzeliła mężczyznę po twarzy.Mruknął, ściągnął brwi, ale oczu nieotworzył.Chyba chciał przewrócić się na bok, ale próba okazała się daremna.Potemznowu odpłynął.Joanna włożyła mu rękę do kieszeni. Co robisz? Grzebię mu po kielni, nie widzisz? Widzę, zastanawia mnie tylko.Wyciągnęła telefon i uniosła go triumfalnie. Teraz ty napiszesz Witowi SMS-a, żeby się tu pojawił, a ja pójdę przeparkować ikspiątkę na tył budynku. Oryński uniósł brwi, biorąc od patronki telefon. Co mam mu napisać? A bo ja wiem?  odparła, kierując się do wyjścia. Użyj tego waszego hip-hopowegokodu.Joł ziombel, wbijaj tu na chawirę, bo prawie zdechł nam bąbel. Hm? Wymyśl coś w tym stylu  rzuciła na odchodnym, a potem opuściła budynek.Kordian nie musiał długo się zastanawiać.Napisał Witowi, że do Lebiedzina zgłosiłsię jakiś facet, który natychmiast chce go widzieć.Dodał, że przypomina tegobiznesmena, którego skazano za zamordowanie własnego dziecka.Potem przez moment się zastanawiał.Jeśli ekipa przemytnika była włączona w tęsprawę, będzie to brzmiało podejrzanie.Skasował ostatnią część wiadomości i napisałpo prostu, że przyszedł Szlezyngier.Każdy kojarzył go z mediów, więc nawet jeśli tutejsidresiarze nie byli wtajemniczeni, to wiedzieliby, kim jest. Mówi, że musi natychmiastsię z tobą spotkać  dodał Kordian, a potem wysłał SMS-a.Chyłka wróciła do domu i oboje nerwowo czekali na odpowiedz.Nadeszła po kilkuminutach i mimo swej lakoniczności, zawierała wszystko, na co liczyli. Jadę  napisałWito.Zatrzymujący się pod ruderą samochód usłyszeli już po kwadransie.Potem rozległ siędzwięk zatrzaskiwanych drzwi i szybkie kroki.Handlarz wpadł do budynku jak huragan.Zamarł, widząc dwoje prawników stojących przed nim ze skrzyżowanymi rękami. Co, do kurwy nędzy. Niespodzianka  wyjaśniła Joanna. Pogadamy sobie.Wito wyglądał tak, jakby miał zamiar obrócić się na pięcie i wyjść, więc Chyłka szybkododała: Potraktuj to jako szansę.Dajemy ci ją z czystej ciekawości, zanim pójdziemy napolicję i przedstawimy kilka spraw, które mogą zainteresować organy ścigania.Stał w progu, patrząc na nich w milczeniu. Rozumiesz, o czym mowa?  dodała. Rozumiem, że jesteście samobójcami.Prawniczka rozplotła ręce i zaprosiła go do środka, jakby to ona była tutajgospodarzem.I może poniekąd tak właśnie było.Wito zamknął drzwi, ale nie ruszył sięz przedpokoju.  Jeśli zobaczę was choćby w pobliżu budynku policji. To narobisz w gacie  dokończyła. A teraz skończ pieprzyć, bo jestem zmęczona,poirytowana i głodna.A w tej budzie nie macie absolutnie nic, co nie jest zgniłe.Otworzył usta, ale nie zdążył się odezwać. Jeśli będziemy chcieli cię udupić, zrobimy to  kontynuowała. Oryński widziałwystarczająco wiele, a oprócz tego kilka stówek zapewne otworzy usta przynajmniejkilku kretynom, z którymi pracujesz.O ile można to nazwać pracą.Chyłka zawiesiła głos, patrząc na niego pytająco.Kordian chciał ją wesprzeć, ale poprawdzie powiedziała wszystko, co było do powiedzenia.Teraz rozmówca potrzebowałchwili, by uznać, że nie minęła się z prawdą.I w końcu to zrobił. Czego ode mnie chcecie?Uśmiechnęła się i wyciągnęła paczkę marlboro. Wiemy, że spotykasz się co noc ze Szlezyngierem  oznajmił Oryński, gdy patronkasobie podpalała. Co? Wygląda to na przypadkowe wypady Awita, ale w rzeczywistości macie ustalonepory, zależne od dnia miesiąca. Zledziliście nas? W żadnym wypadku  odezwała się Joanna, wypuszczając dym. Co nie zmieniafaktu, że właśnie potwierdziłeś nasze przypuszczenia. Ale. Urwał, wodząc wzrokiem po korytarzu, jakby sądził, że i tutaj jestinwigilowany. Zaraz, czekaj. Spokojnie, Wito  powiedziała. Nie ma tu żadnego podsłuchu ani kamer.Możeszmówić swobodnie.Chwilę trwało, nim wszyscy upewnili się, że nie mają włączonych dyktafonóww komórkach.Usiedli w kuchni  jedynym miejscu, gdzie było w miarę schludnie.Tuprzynajmniej nie walały się puszki po tanich piwach, bo wszyscy pili w pokojach. Mów  ponaglił przemytnika Kordian. Po co się spotykacie? I kto zabił Ekiela?Wito spojrzał na nich z przestrachem. Nie, moment.chyba nie myślicie, że ja. Nie  weszła mu w słowo Chyłka. To nie twój kaliber przewinienia.Ale mogłeś pośredniczyć w procederze. Jakim, kurwa, procederze?Joanna założyła ręce za oparcie krzesła i spojrzała na rozmówcę z góry. Moim zdaniem to wygląda tak: Awit płacił ci za to, byś szukał Tatara.Nie natrafiłeśna niego, ale udało ci się namierzyć Ekiela.Doniosłeś o tym swojemu mocodawcypodczas jednej z nocnych schadzek, a on przekazał ci kupę pieniędzy, byś pośredniczyłw znalezieniu człowieka, który go zabije.Było to dla Awita kluczowe, bo gdyby Antonizdecydował się ponownie zeznawać, mógłby powiedzieć, że widział go nad jezioremniosącego dziecko.I mimo że stary wtedy nie zastanawiał się nad tym, czy żyło, na salisądowej mógłby zacząć.Szlezyngier wiedział, że musi go wyeliminować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl