[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pyskaty bombardier i dziarski kapral Hildebrandt zarumienili siÄ™ po uszy.Jednemu byÅ‚o wstyd, drugi byÅ‚ oburzony.Ożywieni żoÅ‚nierze przysunÄ™li siÄ™ bliżej.- Chodźcie tutaj! - zawoÅ‚aÅ‚ podporucznik.- Chodźcie bliÂżej!Otoczyli podporucznika Ascha koÅ‚em.Zostawili swe dziaÅ‚a, poÂjazdy, przyczepy.PowyÅ‚azili z prowizorycznych namiotów, pozÅ‚azili z wozów amunicyjnych, powychodzili z latryn.UmÄ™czone, zamorusane, surowe postacie otoczyÅ‚y podporucznika.Podporucznik Asch, oparty o przyczepÄ™, przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ im.Niektórych znaÅ‚ jeszcze z Polski.PrzeszÅ‚o jedna czwarta tej baterii polegÅ‚a gdzieÅ› w Rosji.Bombardier z poÅ‚owÄ… twarzy byÅ‚ w baterii po raz trzeci.Podczas każdej ofensywy bywaÅ‚ ciężko ranny, po czym powracaÅ‚ do swojej dawnej jednostki.Poza tym byÅ‚o tu siedmiu nowych: dzieciaki w mundurach, majÄ…ce jeszcze mleko pod nosem, żaden nie liczyÅ‚ wiÄ™cej niż osiemnaÅ›cie lat.- Co myÅ›licie o sytuacji?Å»oÅ‚nierze nic nie odpowiedzieli.Czekali, co siÄ™ stanie dalej.Wiedzieli, że usÅ‚yszÄ… jakiÅ› rozkaz albo coÅ› podobnego do rozkazu, jakieÅ› zarzÄ…dzenie.A wtedy je wykonajÄ….Tak byÅ‚o, kiedy wojna siÄ™ zaczęła, tak bÄ™dzie, kiedy siÄ™ skoÅ„czy.To wydawaÅ‚o siÄ™ wzglÄ™dÂnie realne zwÅ‚aszcza u takich ludzi, jak Luschke, Wedelmann i Asch.- Ogólne poÅ‚ożenie - powiedziaÅ‚ podporucznik Asch - jest zafajdane, a sytuacja, w jakiej my siÄ™ znajdujemy, również."Jeżeli kiedyÅ› wspomnÄ… mnie w przyszÅ‚oÅ›ci - myÅ›laÅ‚ podpoÂrucznik Asch patrzÄ…c na obojÄ™tne, wyczekujÄ…ce twarze - pojaÂwiÄ… siÄ™ przed ich oczyma również rozrywajÄ…ce siÄ™ granaty, pryÂmitywne żarcie, zawszone kwatery i Å›mierdzÄ…ce trupy.Niektórzyz nich bÄ™dÄ… mnie może uważali za czÅ‚owieka rozsÄ…dnego, inni za tchórza, jeszcze inni za egoistÄ™, który lepiej żarÅ‚, zajmowaÅ‚ przyzwoitsze kwatery i teraz likwiduje ten interes prawdopodobnie dlatego, że mu siÄ™ zachciaÅ‚o przespać z dziewczynÄ…." No dobrze.Tego nie mógÅ‚ zmienić.Z niejednym z tych żoÅ‚nierzy stojÄ…cych teraz dookoÅ‚a leżaÅ‚ pięć i pół roku w bÅ‚ocie.Tak, w bÅ‚ocie.Ale co to miaÅ‚o teraz za znaczenie?- Na co my wÅ‚aÅ›ciwie jeszcze czekamy? - zapytaÅ‚ brutalnie ogniomistrz Wehmuth.- Pakujmy manatki.- Zgoda? - zapytaÅ‚ podporucznik Asch swych żoÅ‚nierzy.- Zgoda - odrzekÅ‚a wiÄ™kszość bez ociÄ…gania siÄ™.- A wiÄ™c - powiedziaÅ‚ podporucznik Asch - naplujmy soÂbie po raz ostatni w rÄ™ce.AmunicjÄ™ wysadzimy w powietrze.DziaÅ‚a zniszczymy.Pojazdy zostanÄ….Åšrodki żywnoÅ›ciowe, odzież, drobiazgi do codziennego użytku rozdzielimy równomiernie miÄ™Âdzy siebie.Bez różnicy stopni.Ogniomistrz Wehmuth wyda każÂdemu jego wojskowe dokumenty.ResztÄ™ wszystkich aktów i zaÂÅ‚Ä…czników spalimy.Ci, którym na tym zależy, otrzymajÄ… dokuÂmenty podróży albo zaÅ›wiadczenie, że zostali zwolnieni z Wehrmachtu.- Czy także antydatowane?Asch odpowiedziaÅ‚ po krótkim namyÅ›le: - Z każdÄ… datÄ…, jakÄ… kto chce.Ostemplujemy to, a ja podpiszÄ™.Papiery bÄ™dÄ… wyglÄ…daÂÅ‚y autentycznie.Zrobimy tak, co?- Tak, zrobimy - zgodzili siÄ™ żoÅ‚nierze.- ProszÄ™ o pozwolenie zgÅ‚oszenia propozycji - powiedziaÅ‚ kaÂpral Hildebrandt.MówiÅ‚ gÅ‚osem wysokim i skrzeczÄ…cym.ÅšmiaÅ‚o wysuniÄ™ty podbródek Å›wiadczyÅ‚ o zdecydowaniu.Nie czekajÄ…c na pozwolenie rozpoczÄ…Å‚: - ProponujÄ™ utworzenie oddziaÅ‚u speÂcjalnego, który aż do koÅ„ca pozostanie przy broni.- Pan ma na myÅ›li - aż do ostatniego tchnienia? - zapytaÅ‚ podporucznik Asch spokojnie.- Tego nie powiedziaÅ‚em.PowiedziaÅ‚em: aż do koÅ„ca.- Ach - zawoÅ‚aÅ‚ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… jeden z żoÅ‚nierzy - stulże pysk! - Inni zawtórowali, kilku zaczęło zÅ‚owrogo pomrukiwać.WiÄ™kszość znowu czekaÅ‚a na to, co nadejdzie, na nastÄ™pny rozÂkaz, nastÄ™pne zarzÄ…dzenie.- Propozycja wasza, kapralu Hildebrandt - oÅ›wiadczyÅ‚ podÂporucznik Asch bez cienia zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci - bÄ™dzie jak każda inna wziÄ™ta pod rozwagÄ™.A wiÄ™c żądacie utworzenia oddziaÅ‚u specjalÂnego?- Tak jest - odparÅ‚ Hildebrandt zdecydowanie.- Uważam to za potrzebne.To nasz psi obowiÄ…zek i nasza powinność.- A wiÄ™c dobrze - powiedziaÅ‚ podporucznik uÅ›miechajÄ…c siÄ™ nieznacznie, gorzko i niemal odrobinÄ™ zÅ‚oÅ›liwie.ZwróciÅ‚ siÄ™ do swoich żoÅ‚nierzy.- Poszukiwani sÄ… ochotnicy do takiego oddziaÂÅ‚u specjalnego.Kto ma ochotÄ™, wystÄ…p!WystÄ…piÅ‚ kapral Hildebrandt.- A wiÄ™c - wezwaÅ‚ swych kolegów.- Kto nie jest tchórzem i chce w tym uczestniczyć?Pozostali żoÅ‚nierze trzeciej baterii Ascha w liczbie sześćdzieÂsiÄ™ciu czterech stali nieruchomo.Nikt siÄ™ nie ruszyÅ‚.Hildebrandt wpatrywaÅ‚ siÄ™ w żoÅ‚nierskÄ… masÄ™ chcÄ…c jÄ… wzrokiem zmusić do posÅ‚uchu.Powoli ogarnęła go gÅ‚Ä™boka pogarda.GardÅ‚o miaÅ‚ zaÂschniÄ™te, nie byÅ‚ w stanie nawet splunąć.OdwróciÅ‚ siÄ™ i poszedÅ‚.Nikt go nie zatrzymywaÅ‚.- Propozycja Hildebrandta zostaÅ‚a odrzucona - oÅ›wiadczyÅ‚ podporucznik Asch.- Przygotować siÄ™ do zlikwidowania baterii.Ogniomistrz Wehmuth objÄ…Å‚ komendÄ™.Po raz ostatni zabawiÅ‚ siÄ™ w koszary i po raz pierwszy żoÅ‚nierze znieÅ›li to bez szemraÂnia.- Wszyscy zbiórka! Jazda; jazda, wy bohaterowie, specjaliÂÅ›ci od ostatecznego zwyciÄ™stwa.Do szeregu! Na baczność stać już nie trzeba.Jedni musieli zająć siÄ™ rozdziaÅ‚em żywnoÅ›ci.Druga grupa miaÂÅ‚a wysadzić w powietrze amunicjÄ™.Trzecia, skÅ‚adajÄ…ca siÄ™ z bieÂgÅ‚ych w piÅ›mie, rzuciÅ‚a siÄ™ pod przewodem podoficera kancelaÂryjnego na papiery.Inni sortowali odzież, oporzÄ…dzenie wojenne oraz to, co mogÅ‚oby siÄ™ przydać również w cywilu.Z produktów żywnoÅ›ciowych, których nie można byÅ‚o rozdzielić, kucharz miaÅ‚ ugotować uroczysty, pożegnalny posiÅ‚ek.Niektórzy opracowywali marszruty, wykonywali szkice odrÄ™bne i zalecali sobie kwatery.- Organizacja klapuje - powiedziaÅ‚ nie bez dumy ogniomistrz Wehmuth.- Miejmy nadziejÄ™, że po raz ostatni - rzekÅ‚ podporucznik Asch.OtworzyÅ‚ zamkniÄ™tÄ… na dwa zamki skrzyniÄ™ z tajnymi aktami, wyÅ‚owiÅ‚ z niej teczkÄ™ i zaczÄ…Å‚ jÄ… przerzucać.Rozkazy führera! "Dla utrzymania pokoju." "W imiÄ™ sÅ‚usznej sprawy." "NarzuÂcona nam wojna." "Obrona naszej ojczyzny." "Za naród i paÅ„Âstwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]