[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobrze, moja żono, może nie jesteś fałszywa, ale już nie ta sama.Nie, nie ta sama! Lecz nie doprowadzaj mnie do tego, bym ci miał robić wyrzuty.Przysiągłem sobie, że się od nich powstrzymam.Zrobię wszystko, by tego uniknąć.Ale Tessa, ogarnięta rozpaczą, usprawiedliwiała się dalej i mówiła może to, o czym powinna była raczej milczeć.– Angelu, Angelu, byłam wtedy dzieckiem, tak, dzieckiem jeszcze, kiedy się to stało.Nie znałam wtedy zupełnie mężczyzn.– Przyznaję, że grzech, jakiego dopuszczono się względem ciebie, jest większy niż twój własny.– Więc nie przebaczysz mi?– Przebaczam ci, ale przebaczenie to jeszcze nie wszystko.– Nie kochasz mnie już?Na to pytanie nie odpowiedział.– Słuchaj, moja matka twierdzi, że takie rzeczy zdarzają się czasem.Zna podobno wypadki gorsze od mojego a mimo to mąż nie brał tak tego do serca i pogodził się z tym.A przecież żona z pewnością nie kochała go tak, jak ja kocham ciebie.– Tesso, przestań już argumentować.Różne sfery mają różne obyczaje.Chcesz, abym powiedział, że jesteś ciemną chłopką, nieświadomą różnic istniejących wśród społeczeństwa.Nie wiesz sama, co mówisz.– Jestem chłopką tylko ze względu na moje położenie, nie z pochodzenia!Powiedziała to pod wpływem gniewu, który zaraz minął.– Tym gorzej dla ciebie.Uważam, że ten proboszcz, który wydobył na światło twój rodowód, zrobiłby lepiej, gdyby trzymał język za zębami.Nie mogę się powstrzymać od tego, by nie łączyć twego braku woli z upadkiem twego rodu.Potomkowie strupieszałych rodów mają strupieszałą wolę i strupieszałe obyczaje.Boże, dlaczego mówiąc mi o swoim pochodzeniu dałaś mi jeszcze jeden powód, bym tobą pogardzał? Oto uważałem cię za świeże dziecię natury, a ty jesteś tylko spóźnioną latoroślą zdegenerowanej arystokracji!– Jeśli o to chodzi, to mamy tu wiele rodzin podobnych do mojej.Przodkowie Retty byli niegdyś właścicielami obszernych włości, tak samo przodkowie mleczarza Billeta.A Debbyhouse, który jest teraz woźnicą, pochodzi ze starego rodu de Bayeux.Znajdziesz w tej okolicy wiele takich rodzin.To szczególna cecha naszego hrabstwa i nic na to nie poradzę.– Tym gorzej dla hrabstwa.Ogół tych zarzutów przyjmowała bez protestu, nie starając się zrozumieć, o co mu właściwie chodzi.Nie kochał jej tak, jak kochał przedtem, a wszystko inne było jej obojętne.Szli, dalej w milczeniu.Opowiadano sobie później, jakoby pewien wieśniak z Wellbridge, który wyszedł tej nocy po doktora, spotkał na pastwisku tych dwoje kochanków idących w milczeniu, jedno za drugim, bardzo wolnym krokiem, niby w żałobnym pochodzie, a rzuciwszy okiem na ich twarze zauważył, że były smutne i czymś zatroskane.Powracając później spotkał ich na tym samym polu i widział, że oboje przechadzają się równie wolno jak przedtem, nie bacząc na spóźnioną porę i na posępną noc.Zafrasowany własnymi sprawami i chorobą w domu, nie zwrócił uwagi na to ciekawe zdarzenie, o którym sobie przypomniał znacznie później.W przerwie między pierwszym i drugim spotkaniem wieśniaka Tessa mówiła do męża:– Nie mogę znieść myśli, że na całe życie stałam się przyczyną twego nieszczęścia.Rzeka jest stąd niedaleko.Mogę skończyć z sobą.Nie boję się.– Nie chcę dołączyć do moich szaleństw grzechu morderstwa – odpowiedział.– Zostawię karteczkę, że zrobiłam to z własnej woli z powodu mej hańby.Wtedy nie będzie ci można nic zarzucić.– Nie mów tak nierozsądnie.Nie chcę o tym słyszeć! To nonsens myśleć tak w wypadku, który nadaje się raczej do szyderczego śmiechu niż do tragedii.Widzę, że nie zdajesz sobie sprawy z całej doniosłości tego nieszczęścia.Dziewięć dziesiątych ludzi, gdyby je znało, uważałoby to wszystko za niezły żart.Proszę cię, zrób to dla mnie, wracaj do domu i połóż się spać.– Dobrze – odpowiedziała posłusznie.Skręcili przypadkowo na drogę wiodącą do znanych ruin opactwa cystersów położonego za młynem, który przed wiekami należał do klasztornych włości.Młyn pracował dalej, gdyż żywność jest stale i nieustannie potrzebna; opactwo znikło, gdyż wszelkie wierzenia są przemijające.Widzimy ciągle, że starania o zaspokojenie potrzeb doczesnych są trwalsze niż próby zaspokajania potrzeb wiecznych.Krążąc ciągle dookoła, młodzi nie bardzo oddalili się od domu i by powrócić, Tessa musiała tylko przejść przez duży kamienny most na rzece i kilkanaście jardów drogą.Powróciwszy zastała wszystko tak, jak zostawiła, ogień jeszcze nie wygasł.Była na dole nie dłużej niż minutę i udała się do pokoju, w którym złożono ich rzeczy.Tutaj usiadła na brzegu łóżka rozglądając się dookoła niewidzącym wzrokiem, po czym zaczęła się rozbierać.Przysunęła bliżej świecę i światło jej padło na baldachim z białej dymki rozpostarty nad łóżkiem; coś pod nim wisiało – podniosła świecę, by zobaczyć: była to gałązka jemioły.Natychmiast domyśliła się, że to Angel ją tam zawiesił.W ten sposób tłumaczyła się tajemnica owej zagadkowej paczki, tak trudnej do zrobienia i przewiezienia, której zawartości nie chciał jej wyjawić mówiąc, że czas wkrótce wyjaśni jej przeznaczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]