[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciężarówka przyspieszyÅ‚a i natychmiast podskoczyÅ‚a na ciele czÅ‚owieka.CiaÅ‚o zatrzepotaÅ‚o pod podwójnymi tylnymi oponami, zwiotczaÅ‚o i legÅ‚o nieruchomo na drodze.Ciężarówka zatrzymaÅ‚a siÄ™ zaledwie parÄ™ metrów dalej.ChwilÄ™ później ciaÅ‚o zniknęło.- WyÅ›mienita robota, Hectorze! - zawoÅ‚aÅ‚ Orion.- Lepiej niż mówiÅ‚eÅ›! - Pozostali wyrazili uznanie oklaskami.Orion siÄ™gnÄ…Å‚ do wyÅ‚Ä…cznika holo.PowstrzymaÅ‚a go oficer Manwool.- ProszÄ™ nie wyÅ‚Ä…czać, panie Overweed.Niech pan to zamrozi i przesunie obraz.Orion patrzyÅ‚ na niÄ… przez chwilÄ™, wzruszyÅ‚ ramionami i wykoÂnaÅ‚ polecenie.PoszerzyÅ‚ pole widzenia, wiÄ™c ciężarówka zmalaÅ‚a.I wówczas zesztywniaÅ‚, podobnie jak goÅ›cie stojÄ…cy dostatecznie blisko i wystarczajÄ…co zainteresowani, by to zauważyć.Nie wiÄ™cej niż dziesięć metrów przed ciężarówkÄ… otwieraÅ‚a siÄ™ przepaść z zerÂwanym mostem.- Widzi go - ktoÅ› sapnÄ…Å‚.A oficer Manwool wsunęła na nadgarÂstek Oriona wstÄ™gÄ™ kajdanków miÅ‚oÅ›ci, mocno zacisnęła i przymoÂcowaÅ‚a luźny koniec do sÅ‚użbowego pasa.- Orionie Overweed, jest pan aresztowany.Ten czÅ‚owiek zobaÂczyÅ‚ przepaść.Nie umrze.MiaÅ‚ mnóstwo czasu, by zauważyć, że czeka go pewna Å›mierć.BÄ™dzie żyÅ‚ - ze Å›wiadomoÅ›ciÄ… wszystkiego, co zobaczyÅ‚ owej nocy.WÅ‚aÅ›nie odmieniÅ‚ pan przyszÅ‚ość, teraźniejÂszość i caÅ‚Ä… przeszÅ‚ość, od jego czasów do obecnych.I po raz pierwszy w życiu Orion zrozumiaÅ‚, że ma powody siÄ™ bać.- Ale za to grozi najwyższy wymiar kary.- wydukaÅ‚ bez przeÂkonania.- Å»aÅ‚ujÄ™, że kara nie obejmuje tortur - rzuciÅ‚a ze zÅ‚oÅ›ciÄ… oficer Manwool - takich, na jakie skazaÅ‚ pan tego biednego kierowcÄ™! A potem ruszyÅ‚a ku drzwiom, wyciÄ…gajÄ…c Oriona z pokoju.Rod Bingley oderwaÅ‚ nic nie rozumiejÄ…ce oczy od kierownicy i wlepiÅ‚ je w drogÄ™ przed sobÄ….Reflektory oÅ›wietlaÅ‚y jÄ… na wiele metrów.I przez pięć sekund albo trzydzieÅ›ci minut, albo przez jakiÅ› inny odcinek czasu, który jednoczeÅ›nie byÅ‚ krótki i nieskoÅ„czony, nie pojmowaÅ‚, co widzi.WysiadÅ‚ z kabiny, podszedÅ‚ do brzegu przepaÅ›ci, i popatrzyÅ‚ w dół.Przez parÄ™ minut odczuwaÅ‚ ulgÄ™.Potem wróciÅ‚ do ciężarówki i policzyÅ‚ “rany" na masce.WgnieceÂnia na osÅ‚onie chÅ‚odnicy i gÅ‚adkim metalu.Trzy pÄ™kniÄ™cia na szybie.PrzeszedÅ‚ do miejsca, w którym sikaÅ‚ tamten mężczyzna.Jasne, moczu nie byÅ‚o, ale w ziemi widniaÅ‚o wgÅ‚Ä™bienie, tam gdzie spÅ‚ywaÅ‚ gorÄ…cy pÅ‚yn, i Å›lady rozbryzgów w pyle.A na Å›wieżym asfalcie, poÅ‚ożonym z pewnoÅ›ciÄ… tego dnia rano (ale w takim razie dlaczego nie byÅ‚o znaków ostrzegawczych? Może zwiaÅ‚ je nocny wiatr.), wyraźnie odbijaÅ‚y siÄ™ Å›lady opon.Z wyjÄ…tÂkiem przerwy odpowiadajÄ…cej szerokoÅ›ci ludzkiego ciaÅ‚a, gdzie tylÂne opony nie zostawiÅ‚y żadnych odcisków.I Rodney wspomniaÅ‚ Å›mierć, roztrzaskane twarze, a zwÅ‚aszcza bÅ‚yszczÄ…ce, żywe oczy wÅ›ród krwi i pogruchotanych koÅ›ci.WszyÂscy przypominali mu Rachel.Rachel, która chciaÅ‚a, żeby.co? CzyżÂby już nie pamiÄ™taÅ‚ tych snów?WdrapaÅ‚ siÄ™ do kabiny i chwyciÅ‚ za kierownicÄ™.GÅ‚owa go bolaÂÅ‚a, myÅ›li kÅ‚Ä™biÅ‚y siÄ™ chaotycznie, ale czuÅ‚, że lada moment znajdzie cudowne rozwiÄ…zanie, prostÄ… odpowiedź na to wszystko.IstniaÅ‚y dowody, tak, choć ciaÅ‚a zniknęły, istniaÅ‚y dowody, że przejechaÅ‚ tych ludzi.Nie wyobraziÅ‚ sobie tego.Musieli zatem być (potknÄ…Å‚ siÄ™ na tym sÅ‚owie, nawet w myÅ›lach, i musiaÅ‚ zaÅ›miać siÄ™ sam z siebie, koÅ„czÄ…c) anioÅ‚ami.Jezus ich przysÅ‚aÅ‚, Rodney wiedziaÅ‚, przecież uczyÅ‚a go matka, to karzÄ…ce anioÅ‚y dobitnie demonstrujÄ…ce mu Å›mierć, którÄ… sprowadziÅ‚ na żonÄ™, sam wychodzÄ…c z wypadku bez szwanku.Czas spÅ‚acić dÅ‚ug.ZapuÅ›ciÅ‚ silnik i ruszyÅ‚, powoli, Å›wiadomie, w kierunku koÅ„ca drogi.I gdy przednie koÅ‚a podskoczyÅ‚y, gdy nastÄ…piÅ‚a ta przyprawiaÂjÄ…ca o mdÅ‚oÅ›ci chwila, kiedy baÅ‚ siÄ™, że ciężarówka jest zbyt ciężka i koÅ‚a napÄ™dowe nie zdoÅ‚ajÄ… wyciÄ…gnąć jej poza krawÄ™dź, zÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce na wysokoÅ›ci twarzy i modliÅ‚ siÄ™ na gÅ‚os:- Dalej!A potem ciężarówka obsunęła siÄ™, przechyliÅ‚a w dół, zawisÅ‚a w powietrzu i spadÅ‚a.SiÅ‚a upadku rzuciÅ‚a jego ciaÅ‚o na tyÅ‚ wozu.Splecione dÅ‚onie uderzyÅ‚y go w twarz.ChciaÅ‚ powiedzieć: “Polecam Ci swojÄ… duszÄ™", ale zamiast tego wrzasnÄ…Å‚:- Nie, nie, nie, nie, nie - w nie koÅ„czÄ…cej siÄ™ negacji Å›mierci, która w gruncie rzeczy nie niosÅ‚a spodziewanej ulgi.ZnalazÅ‚ siÄ™ w deÂlikatnych, pewnych objÄ™ciach przepaÅ›ci.RÄ™ce pochwyciÅ‚y go i utuÂliÅ‚y, Å›cisnęły mocno, zamknęły mu oczy i zÅ‚ożyÅ‚y jego gÅ‚owÄ™ miÄ™dzy zbiornikiem paliwa a granitem.- Czekajcie - poprosiÅ‚ Gemini.- A niby czemu, do licha? - Oficer Manwool zatrzymaÅ‚a siÄ™ przy drzwiach.Orion, który podążaÅ‚ za niÄ… potulnie, też przystanÄ…Å‚ i spojÂrzaÅ‚ na policjantkÄ™ z wyrazem uwielbienia wÅ‚aÅ›ciwym dla wszystÂkich aresztantów w kajdankach miÅ‚oÅ›ci.- Zwolnij tego czÅ‚owieka - powiedziaÅ‚ Gemini.- Nie zasÅ‚uguje - odparÅ‚a.- Ty też nie.- MówiÄ™, puść go.A przynajmniej zaczekaj na dowody.Parsknęła.- A jakich jeszcze dowodów tu potrzeba, Gemini? Podpisanego oÅ›wiadczenia Rodneya Bingleya, że Orion Overweed jest cholernym ludobójcÄ…?Gemini z uÅ›miechem rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce.- W rzeczywistoÅ›ci nie widzieliÅ›my, co siÄ™ staÅ‚o z Rodneyem, prawda? Może dwie godziny później trafiÅ‚ go piorun, zanim zdąży! z kimkolwiek porozmawiać - innymi sÅ‚owy, musisz wykazać, że szkody zostaÅ‚y poczynione.A ja nie czujÄ™ żadnej zmiany w teraźÂniejszoÅ›ci.- Wiesz, że zmiany bywajÄ… nieodczuwalne.Nikt o nich nie wie, ponieważ nie możemy pamiÄ™tać niczego ponad to, co siÄ™ naprawdÄ™ wydarzyÅ‚o!- Przynajmniej obejrzyj, co nastÄ…piÅ‚o później i z kim Rodney mógÅ‚ siÄ™ podzielić swoimi rewelacjami.Manwool doprowadziÅ‚a Oriona do pulpitu.Na jej polecenie aresztant, z uÅ›miechem peÅ‚nym oddania, uruchomiÅ‚ holo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]