[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przecież ona się nie upija.?! A nie.Raz się jeden zdarzyło nie tak dawno, prawie dopiero co, a teraz drugi, na-wet niechby, ale to siedzieć jak ten kamień? A ja wiem, co ona może zrobić? I dzieci nato mają patrzeć? Wzięły książki, zabrałam trochę rzeczy i do matki, bo gdzie?Jasne, gdzie, jak nie do matki? Brakowało mi ich, ściskało mnie w środku na samąmyśl o nich, do czego nie chciałam się przyznawać nawet samej sobie.Pomyślałam z na-dzieją, że może teraz uda się wrócić do normalności, zdaje się, że działalność mojej uro-czej dublerki wyszła już na jaw i przestałam tonąć w bagnie moralnym, Bieżan połapałsię w sytuacji, Chmielewska również, świadkowie mnożą się jak króliki.Rychło w czas.Chyba nawet zmiana wyroku nie sprawi trudności, poza tym, może Stefan zachowałzdrowe zmysły.?137 Pan Stefan wie o tym? spytałam z rozpędu. Przecie mówię, że go nie ma zgorszyła się pani Jadzia. Zeszłym razem też gonie było, a ja tam się nie wtrącam.I ona się pewno nie pochwaliła, chyba że dzieci, ale jawątpię.Co i raz to mniej gadają i mnie się widzi, że lepiej im będzie u pani. Mnie się widzi podobnie.Ale, pani Jadziu, to przecież nie mogło wyskoczyć takz dnia na dzień, musiało tam się dziać coś niedobrego już od jakiegoś czasu.Nic mnienie obchodzi mój były mąż razem ze swoją obecną żoną, ale idzie mi o dzieci.Jeśli cośje gniecie, a one nic nie mówią, to nie jest dobrze.Nic pani nie zauważyła?Pani Jadzia zawahała się. Tak całkiem zauważyć, to nie, ale tak ze dwa albo trzy razy coś ona w nerwachbyła.No dobrze, to już powiem.Tam jakaś przyjaciółka jej dojadła, przez telefon gada-ła, słyszałam przypadkiem, pani wie przecież, że ja krótko jestem, tyle co przy dzieciach.Nie dawała jej przychodzić, ale ona się pchała, taka jedna Fela, może i była, jak nikogonie było, prawie we drzwiach się z nami minęła ze dwa razy.I chyba dzieci ją widziały.Jak spytać, to się tylko krzywią i nic więcej.Wypowiedz pani Jadzi, zazwyczaj raczej małomównej i niezbyt rozplotkowanej,nie była może doskonale jasna, ale zdołałam ją zrozumieć.Wnioskując z odkryć Agatyi dwojga imion ofiary, oważ to właśnie Fela występowała tak błyskotliwie w moim imie-niu.!Powiedzieć o tym Bieżanowi.? Jesień jest zauważyłam z troską, bo już zaczęłam myśleć praktycznie. Więcejubrań będzie im potrzebne. To wzięłam właśnie swetry i kurtki, ale tylko po jednym odparła pani Jadzia,wskazując torbę. Tam książki różne i buty, i w ogóle rzeczy zostały.Pani się pewnonie upomni? No przecież nie pójdę grzebać w cudzym mieszkaniu! To ja ich wezmę jutro po szkole i niech tam sobie swoje wybiorą.Nie żeby wszyst-ko naraz, ale po trochu.Zanim pan Stefan wróci, będzie po kłopocie.Najwyrazniej w świecie pani Jadzia znalazła się po mojej stronie barykady, musiałajej ta gęś Stefana niezle dokopać.Zdaje się, że i dzieciom przestała się podobać, a mniez kolei przestały się podobać częstsze niż dawniej wyjazdy Stefana.Dzieci zostały przy-znane ojcu, a nie jakiejś obcej babie, która wypaczy im charaktery i umysły! Gdzież tenbliski kontakt z tatusiem.?Pani Jadzia rzeczowo zaplanowała przenosiny i poszła.Dzieci do wieczora odtaja-ły, straciły sztywność i suchość, robiły wrażenie, jakby zwyczajnie wróciły do domupo dłuższej podróży.Kolację zjedliśmy razem, w pełnej przyjazni, bez reszty zapchanejRyszardem Trzecim, bo Agatka nie popuściła, a przy okazji ogólną przestępczością mo-narchów i różnych innych postaci historycznych.Miałam nadzieję, że nic z tego im sięnie przyśni.138Kiedy już poszły spać, zadzwoniłam do Agaty.Gosposia akurat nocowała u niej, mo-gła zatem przyjechać.Należało wymienić pomiędzy sobą najnowsze, sensacyjne infor-macje.* * *Martusia pojawiła się tuż przed południem, aczkolwiek umówiona była dopiero napiątą.Od razu postanowiła, że wezwie taksówkę, bo tak pięknych wydarzeń bez piwaomówić nie sposób. No więc mów, co ona ci mówiła! wykrzyknęła gorączkowo niemal tuż od pro-gu. Najpierw usiądę.%7ładnego gadania na stojąco.I ty też usiądz, bo jak mi tak lataszprzed nosem, myśli zebrać nie mogę.Masz tu zakąskę i siadaj. Bób.! Jesteś genialna! Na co ci myśli, przecież ona mówiła, to już chyba nic my-śleć nie musisz? Muszę i ty też musisz.Ona mówiła między wierszami. Czekaj, chwileczkę, niech ja zgadnę, co ty chcesz przez to powiedzieć, bo nie wie-rzę, że mówiła wierszami.Chyba jakaś odwrotność ci wyszła? Oj, skróciłam trochę zniecierpliwiłam się. Ona mówiła prozą, ale my tu mu-simy ustalić, co było między wierszami.Między wierszami było ważniejsze niż cała resz-ta. Rozumiem zgodziła się Martusia. I co? I w sposób jawny przyznała się do nagonki na nią, której to nagonki długo niemogła zrozumieć. Tej, o której wiemy? Nieboszczka robiła jej rozpustne życie? Otóż to.A ona najpierw lekceważyła, potem się zdenerwowała, a potem lawinaspadła i już nic nie mogła poradzić.Ja streszczam, ale przecież wiemy o tym od dru-giej strony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]