[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście, że zna Jima, a przynajmniej spotykała go.Jim o sześciu palcach sprzedawał ryby i przychodził czasem do Złotego Brzegu.Zuzanna mawiała, że kupując od niego ryby nigdy nie można być pewnym, czy są świeże.Nan nie podobał się ten człowiek.Był łysy, tylko z jednej strony głowy rosły mu gęste, skręcone, białe włosy.Miał haczykowaty, czerwony nos.Ale co ma tu rzeczy Jim Thomas?— I znasz Kasię Thomas? — indagowała dalej Dorota.Nan tylko raz widziała Kasię.Jim przywiózł ją kiedyś ze sobą.Kasia była mniej więcej w tym samym wieku, co Nan i Di.Miała gęste rude włosy i szarozielone oczy.Wtedy pokazała Nan język.— A więc — Dorota odetchnęła głęboko.— Oto prawda o tobie.Ty jesteś Kasią Thomas, a ona jest Nan Blythe.Nan ze zdumieniem wpatrywała się w Dorotę.Nie miała pojęcia, o co tu chodzi.Dorota opowiada jakieś brednie!— Ja… ja… Co masz na myśli?— Wydaje mi się, że to całkiem jasne — rzekła Dorota z uśmiechem pełnym współczucia.Skoro już to powiedziała, należało całą rzecz odpowiednio ubarwić.— Ty i ona urodziłyście się tej samej nocy.Wtedy Thomasowie mieszkali w Glen.Pielęgniarka zabrała ze Złotego Brzeg jedną z nowonarodzonych bliźniaczek do Thomasów i położyła ją tam w kołysce, a ciebie zaniosła do Złotego Brzegu.Nie ośmieliła się wziąć także Di, chociaż miała na to ochotę.Nienawidziła twojej mamy chciała się zemścić.A więc ty jesteś Kasią Thomas, a ona jest tobą.Ty powinnaś mieszkać w porcie, a miejsce biednej Kasi, która musi znosić złe humory swojej macochy, jest w Złotym Brzegu.Okropnie mi jej żal.Nan uwierzyła w każde słowo tej niedorzecznej historii.Nigdy w życiu jej nie okłamano i była absolutnie pewna, że Dorota mówi prawdę! Nie przyszło jej do głowy, że ktokolwiek, a tym bardziej uwielbiana przez nią przyjaciółka, mógłby na poczekaniu wymyślić taką bajkę.Patrzyła na Dorotę przerażonymi, pełnymi bólu oczami.— W jaki sposób twoja ciotka dowiedziała się o tym? — wyszeptała suchymi wargami.— Pielęgniarka wyznała jej to na łożu śmierci — rzekła uroczyście Dorota.— Sądzę, że miała wyrzuty sumienia.Ciotka Kasia nie powiedziała o tym nikomu oprócz mnie.Gdy przyjechałam do Glen i ujrzałam Kasię Thomas… to znaczy Nan Blythe, dobrze się jej przypatrzyłam.Ma czerwone włosy i oczy twojej mamy.Ty masz brązowe włosy i oczy.Dlatego wcale nie jesteś podobna do Di, a bliźnięta powinny wyglądać dokładnie tak samo Kasia ma uszy po twoim ojcu, takie ładne i płasko przylegające do głowy.Obawiam się, że teraz już nic nie można zmienić.Ale często myślę, że to niesprawiedliwe, abyś ty żyła w dostatku i ubierała się niczym lalka, a biedna Kasia, to znaczy Nan, zawsze chodziła głodna i obdarta.A w dodatku Jim Thomas bije ją, kiedy wraca do domu pijany.Hej, czemu tak na mnie patrzysz?Nan cierpiała ponad granice wytrzymałości.Wszystko stało się dla niej jasne.W domu uważano za bardzo zabawne, że ona i Di nie są ani trochę do siebie podobne.Teraz poznała tego przyczynę!— Nienawidzę cię za to, że powiedziałaś mi o tym, Doroto Johnson! Dorota wzruszyła okrągłymi ramionami.— Nie twierdziłam wcale, że się ucieszysz, prawda? Sama tego chciałaś.Dokąd idziesz?Nan, blada jak śmierć; wstała.— Do domu.Powiem wszystko mamie — rzekła żałośnie.— Nie możesz! Nie wolno ci! Przypomnij sobie, że przysięgłaś! — krzyknęła Dorota.Nan spojrzała na nią.Rzeczywiście, obiecała, że nie powie.A mama zawsze twierdziła, że należy dotrzymywać obietnic.— Ja chyba też pójdę do domu — odezwała się Dorota niepewnie.Spojrzawszy na twarz Nan poczuła nagle coś w rodzaju wyrzutów sumienia.Chwyciła parasolkę i pobiegła, uderzając bosymi pulchnymi stopami o kamienie nadbrzeża.Nie obchodziło jej to, że bezmyślnie zniszczyła szczęśliwy, mały świat koleżanki.Myślała z pogardą, że Nan jest głupia i naiwna.Zupełnie nie zna się na żartach.Oczywiście, gdy tylko wróci do Złotego Brzegu, opowie o wszystkim matce i dowie się, że Dorota ją nabrała.„Doskonale się składa, że w niedzielę wracam do domu” — pomyślała Dorota.Nan, załamana i zrozpaczona, długo jeszcze siedziała na nadbrzeżu.Wydawało się jej, że minęły całe wieki.Nie była dzieckiem swojej mamy! Była córką Jima o sześciu palcach, tego samego Jima, którego właściwie z powodu jego sześciu palców zawsze w skrytości ducha się obawiała.Nie miała prawa mieszkać w Złotym Brzegu z kochającymi ją rodzicami.„Och!” — wydała cichy jęk.Mama i tata wcale by jej nie kochali, gdyby znali prawdę.Kochaliby Kasię Thomas.Nan przyłożyła ręce do rozpalonego czoła.— Kręci mi się w głowie — szepnęła.Rozdział XXXI— Dlaczego nic nie jesz, koteńku? — zagadnęła Zuzanna przy kolacji.— Może za długo byłaś na słońcu, kochanie? — zapytała mama z niepokojem.— Boli cię głowa?— Taak — odparła Nan.Lecz to nie głowa ją bolała.A więc skłamała mamie? Ile jeszcze razy będzie zmuszona skłamać? Wiedziała bowiem, że nic nie przełknie, dopóki nie powierzy komuś tej strasznej tajemnicy.A przecież mamie nie może nic powiedzieć.Nie tylko dlatego, że obiecała… Zuzanna tłumaczyła jej kiedyś, co prawda, że lepiej jest złamać niedobre przyrzeczenie, niż go dotrzymać, ale nie może sprawić mamie bólu.Nan czuła, że ta okropna prawda zrani mamę do głębi.A mamę… mamę trzeba oszczędzać.I tatę.Spokoju nie dawała jej też sprawa Kasi Thomas.Nan nie mogła o niej myśleć jako o Nan Blythe… Bezgraniczna rozpacz ją ogarniała na samą myśl o tym, że to Kasia jest bliźniaczką Di.Czuła się tak, jakby ona sama przestała istnieć.Jeśli nie była Nan Blythe, nie była nikim, a w każdym razie z pewnością nie była Kasią Thomas!Myśl ó, Kasi nękała ją przez cały okropny, długi tydzień.Ania i Zuzanna szczerze niepokoiły się stanem dziewczynki.Nan nie chciała ani jeść, ani się bawić.Pętała się bez sensu, jak mówiła Zuzanna.Czy dlatego, że Dorota Johnson pojechała do domu? Nan twierdziła, że nie.Wymawiała się tym, że jest po prostu zmęczona.Tata ją zbadał i zapisał lekarstwo, które grzecznie przyjmowała.Nie było tak niesmaczne jak olej rycynowy, ale nawet olej rycynowy nic by nie znaczył wobec nieszczęścia, jakie ją spotkało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl