[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazajutrz, po poufnych rozmowach z rodzicami, pan Cabasso-le, który miał formalne pełnomocnictwo legalnych opiekunówKarolka i Zmieszka, poprosił chłopaków do siebie i wyliczył imna rękę udział ze sprzedaży skarbu: czterysta pięć tysięcy fran-ków gotóweczką.Dryblasy pognali na trzeszczącym rowerze,wpadli jak trąba powietrzna do bunkra i rzucili przed oczaro-wanych Rycerzy gruby plik banknotów.  To się nazywa fantastyczny interes!  wołał radośnie Zmie-szek.Kukulinek na próżno starał się wtłoczyć do starej konduktorkikwotę bijącą dotychczasowy rekord, osiągnięty na korsie. Torba jest już za mała  powiedział wreszcie drżącym zprzejęcia głosem. Muszę poprosić dziadziusia o starą skórza-ną teczkę.Bunkier zadrżał od ogłuszających wiwatów i braw.Ale Karolek oblał kolegów strumieniem zimnej wody. Dziś mamy już dwudziesty lipca  powiedział cicho. Zo-staje nam zaledwie dziesięć dni na zdobycie trzystu tysięcyfranków.Zrobiliśmy, co było w naszej mocy, i głupotą byłoby li-czyć, że merostwo zrezygnuje ze swych uprawnień: nie dalej jakwczoraj zastępca mera oznajmił Mohikanom, że pod koniecmiesiąca będą musieli się wynosić po dobroci albo wyrzucą ichsiłą.Zaczęliśmy gromadzić pieniądze dla zabawy.Ale teraz ko-niec z figlami.Mamy przed sobą najtrudniejszą część drogi inie wolno nam się wycofać.Oczywiście, zawsze można by wrę-czyć Mohikanom pewien zasiłek, ale nie o to chodzi.Mówiąc to, popatrzył przyjaciołom w oczy i w duchu oceniałwysiłki każdego z nich.Najmłodsi zabijali się wprost i nieszczędzili ofiar, dawali z siebie wszystko.Dziewczynki miewałydobre pomysły i też poświęcały się na różne sposoby, ale niemiały, niestety, takiego rozmachu i szczęścia do wielkich trans-akcji, jak chłopcy.Franuś pracowicie pomagał Rudzielcowi wcodziennym zasilaniu kasy utargiem za ryby.Tutuś Czarnookispłacił swoją daninę.Kukulinek także.Pozostał nowy Rycerz,Filip Vial, który okazywał zawsze dobrą wolę, a jego datki wy-woływały uśmiech rozczulenia u skarbnika.Ale to nie wystar-czało.Musiał dać inne jeszcze dowody, odznaczyć się czymśnadzwyczajnym, tak jak inni starsi chłopcy. Da czego może być zdatny taki mól książkowy?"  zastana-wiał się Karolek patrząc na bladą, poważną twarzyczkę, chowa-jącą się najczęściej za plecami Misi. PODWAJAM!Następny tydzień minął w napiętej atmosferze, pełnej gorz-kich rozczarowań, sprzeczek i wariackich wybuchów śmiechu,które na chwilę zbliżały często teraz powaśnione dzieci.Rudzielec i Franuś wypływali o świcie na  Lwie Morskim", za-opatrzeni w kanapki i blaszany kubeł pełen przynęty.Aowilicały dzień w znanym sobie miejscu i wracali dopiero pod wie-czór, skonani, spaleni na węgiel, z obfitym połowem, którysprzedawano raz lepiej, raz gorzej, zależnie od dnia.Inni, dopingowani przez Karolka i Misię, brali na siebie nie-wdzięczne i mało zyskowne prace: sprzedawali bukieciki la-wendy zerwanej na łąkach albo mozolnie zbierali w lesie deli-katne nasiona pinii parasolowych, które sprzedawali potem cu-kiernikom; czasem załatwiali jakieś sprawunki turystom czysklepikarzom.Przez dwa dni Oleńka ze Zmieszkiem pomagali włoskiemu lo-dziarzowi wypchnąć nieudaną partię lodów czekoladowych, alezarobili na tym zaledwie tysiąc franków! Po prostu strata cen-nego czasu!Wobec tak nędznych wpływów Karolek zdecydował się na po- sunięcia wyjątkowe i nakazał swoim Rycerzom, żeby wyprzeda-li wszystko, co przedstawiało jeszcze jakąś wartość.Przez dwa-naście godzin dzieci biegały po mieście, starając się opylić róż-ne swoje rupiecie, znalezć na nie amatorów.Nikt się jednak nie chciał skusić na rower, wobec czego pozo-stał on w posiadaniu Zmieszka.Kukulinek poświęcił całą swojąkolekcję składającą się z ośmiuset znaczków.Misia  mały zło-ty krzyżyk, otrzymany kiedyś od ciotki, Karolek  podróżnyneseser z czerwonej skóry, który dostał od jakiegoś klienta swe-go, ojca, Filip Vial komplet cyrkli  miał ich dwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl