[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jużza chwilę z tobą skończę.Obi-Wan dostrzegł kątem oka, że zapala się czerwonalampka ostrzegawcza na konsoli serwisowej.Kolej nawodę.Związane w koński ogon włosy Brucka przecięły po-wietrze, gdy wykonał obrót, atakując chłopca z lewej strony.Zamiast się zasłonić, Obi-Wan odskoczył na bok, żeby impetrzucił przeciwnika prosto pod wodospad.Doszedł go odległy szum.Nawet jeśli Bruck to usły-szał, nie zorientował się, co oznacza.Bez reszty pochłaniałgo gniew i żądza zwycięstwa.Strumień wody trysnął z ukrytych rur.Kenobi wykonałruch we właściwym momencie i nagle Bruck ujrzał wokółsiebie wodę.Z ledwością utrzymał się na nogach, mimo towziął zamach, żeby zadać następny cios.i trafił w wodospad.8707.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewoliRozległ się skwierczący dzwięk i nastąpiło zwarcie.- Już po wszystkim - powiedział Obi-Wan.- Poddaj się.- Nigdy! - wrzasnął z wściekłością chłopak.Jegooczy pałały nienawiścią.Niepohamowana złość wykrzy-wiała twarz.Pochylił się, by podnieść pierwszy z brzegukamień i rzucić nim w chłopca.Nurt podciął jednak munogi.Poślizgnął się na porastającym skałę mchu.Stra-cił grunt i potknął się, stając na samej krawędzi wodo-spadu.Chwiał się jeszcze przez chwilę.Szeroko otworzyłoczy, w których widać było niedowierzanie i panikę.Jednym płynnym ruchem Obi-Wan wyłączył mieczi dał susa naprzód.Wyciągnął rękę, gotów pomóc prze-ciwnikowi.Ale było już za pózno.Przerażony Bruck zamachałramionami, tracąc równowagę do końca.Kenobi przezmoment poczuł na dłoni opuszki jego palców, po czymrywal runął do tyłu.Obi-Wan zrobił krok naprzód.Skrzywił się, widząc,jak ciało Brucka odbija się od kolejnych głazów.Chłopakupadł w końcu na trawę pod wodospadem.Głowę miałprzekręconą pod dziwnym kątem i nie ruszał się.Obi-Wan przyzwał Moc i lekko zeskoczył na dół.Wylądował na skale i rzucił się do chłodnej wody.Szybko podpłynął do brzegu i wyszedł na trawę.Sprawdził,czy Bruck daje znaki życia.Nie żył.Kenobi domyślił się, że zginął od razu.Miałskręcony kark.Nie miał czasu na analizowanie, co w związku z tymczuje.Musiał ratować Bant.Obszukał Brucka w nadziei, żeznajdzie przy nim klucz do odpięcia łańcucha.Xanatos napewno pozostawił wspólnikowi możliwość uwolnienia Bant.Albo też skazania jej na śmierć.Jego palce zamknęły się na małym kwadraciku z du-8807.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewolirastali, w którym wywiercono otwory.To musiał być klucz.Wziął głęboki wdech i zanurkował w stawie.Podpłynąłdo dziewczynki.Złapał łańcuch i wsunął kwadracik wszczelinę.Zamek ustąpił.Chwycił Bant i przycisnął ją do piersi.Wydawała sięlekka niczym garść śniegu.Wynurzył się, z trudem łapiąc powietrze.Dopłynął dobrzegu, ostrożnie wyciągnął dziewczynkę ze stawu i ułożył natrawie.Zatrzepotała powiekami.- Oddychaj - ponaglił.Zaczerpnęła urywany oddech, potem drugi.Jej po-liczki zaczęły znowu nabierać rumieńców.Obi-Wan pochylił się nad głową dziewczynki.Obej-mował ją ramieniem.Jego ciepłe łzy mieszały się z kroplamiwody na jej twarzy.- Tak mi przykro - powiedział.- To moja wina.Bant zakrztusiła się.- Przestań - przemówiła. Przestań - co? Trzymać ją?".- Nie ma.potrzeby.- wydusiła z siebie z wysił-kiem.Sprawy między nimi nie zostały rozwiązane.Miał jejmnóstwo do powiedzenia.Ale nie mógł pozwolić, żeby Qui-Gon wciąż sam stawiał czoło Xanatosowi.- Muszę pomóc Qui-Gonowi - powiedział.- Nic cinie będzie?Oddychała teraz z większą łatwością.Mocno skinęłagłową.- Wszystko w porządku.Idz.Jesteś jego Padawa-nem.Potrzebuje cię.8907.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewoliROZDZIAA 18Qui-Gon poruszał się bardzo szybko.Wyskoczył zaXanatosem przez rozbite okno.Wiedział to, co wiedziałXanatos - że na zewnątrz biegnie pod oknami wąski gzyms.Użył Mocy, wspomagając skok i kierując się ku gzym-sowi.Xanatos uciekał coraz szybciej.Rycerz zrozumiał, żekieruje się wokół budynku na południe.Piętnaście pięterniżej znajdowało się tam lądowisko.Widział wieże i iglice Coruscant.Nad nim i pod nim bu-czały śmigacze i transportery.Obok przeleciała powietrznataksówka.Jeden z pasażerów wyjrzał na zewnątrz, po czymzrobił podwójne ujęcie, gdy na tak ogromnej wysokości zo-baczył dwóch mężczyzn na gzymsie.Wiatr był na tyle silny, by zachwiać potężnym ciałemQui-Gona.Jedi uczepił się na szczęście parapetu, który miałnad głową, aż podmuch przeszedł.Następnie ruszył dalej.Xanatos był szybki, ale rycerz wiedział, że może godogonić.Tamten odwrócił się i uśmiechnął szeroko.Wichertargał jego czarne włosy.W błyszczących niebieskichoczach pojawiło się szaleństwo.Wiatr osłabł.Oui-Gonporuszał się szybko, prawie biegł.Dogonił go, zanim znalezli się nad lądowiskiem.Nie mógł pozwolić, by Xanatos szedł dalej w tamtymkierunku.Włączył miecz świetlny i zaatakował.To był właściwymoment.Tu zabije Xanatosa.Nie z powodu gniewu, lecz9007.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewoliprzekonania, że zło należy powstrzymać.Walczyli z ogromną zaciętością.Każdy cios był obli-czony na to, że przeciwnik straci równowagę i runie wdół.Balansowanie ciałem na wąskim gzymsie było bardzotrudne.Zamaszyste ciosy można było zadawać tylko zjednej strony.Nie dało się wyprowadzić serii cięć.JednakOui-Gon dostosował swój styl walki do wymogów sytuacji.Stosował krótkie pchnięcia, opadając od czasu do czasu najedno kolano, żeby uderzyć przeciwnika od dołu.Wyczuwałwirującą wokół siebie Moc, silną i pewną, wspomagającąjego instynkty, podpowiadającą mu, jaki ruch wykona rywal.Parował każdy cios i nacierał jeszcze mocniej.Czuł, żeXanatos jest bliski rozpaczy, chociaż nie chciał tego okazaćswojemu dawnemu mistrzowi.- Nie zapomniałeś o czymś? - zawołał Xanatos,przekrzykując wycie wichru.- Ostatnia część równania.Dewastacja.- Chyba opadasz z sił - powiedział Jedi.- Zazwy-czaj właśnie wtedy zaczynasz gadać.- Zgrzytnął zęba-mi, zadając cios wymierzony w ramię przeciwnika.Tamten zablokował go- Twoja kochana Zwiątynia jest skazana na zagładę- krzyknął.- Kiedy ten idiota Miro uruchomi ostatniepołączenie w systemie, cały piec fuzyjny wybuchnie.Zwiątynia imploduje.Naprawdę sądziłeś, że pozwolę,by Jedi mnie ścigali?Qui-Gon zachwiał się z zaskoczenia, a zarazemz powodu krótkiego pchnięcia, które Xanatos wyprowadził zlewej. Czy on mówi prawdę?".Doszedł do rozpaczliwego wniosku, że nie ma spo-sobu, by się o tym przekonać.Zaatakował wściekle, robiąc potężny zamach lewą9107.Uczeń Jedi-Jude Watson-Zwiątynia w niewoliręką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]