[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał stopień czeladnika.Wciągnął go w to jegobrat, Franciszek, który we Wrocławiu od dawna był członkiemktórejś z niemieckich lóż mniej znanego rytu szwedzkiego32.32 Ryt (z łac.ritus „święty obyczaj”) – obrządek, rytuał obowiązującyw danej loży.Ryty wolnomularskie różnią się między sobą, lecz ogólnieWrocław, jako że podlega teraz zwierzchności niemieckiej, todla nas już zagranica.A co do rytu szwedzkiego…– Mniejsza na razie o szczegóły – pospiesznie wtrąciłJezierski, przestraszony perspektywą długiego i nudnegowykładu o licho wie czym, co wywołało dyskretny uśmiech natwarzy milczącego Zaifa.Radca Garszyński łypnął niechętnym okiem na agenta, gdyżnie lubił, by mu przerywano wypowiedź, ale zrezygnowałz reprymendy dla niesfornego rozmówcy.– Wystarczy jak powiem, że brat dziadka miał dużo wyższystopień w loży, był chyba Bratem Oświeconym…– Mniejsza z tym – przerwał mu powtórnie zniecierpliwionyjuż Jezierski.W ostatniej chwili opanował się i nieco złagodziłswą niezbyt grzeczną wypowiedź.– Niech pan łaskawieprzejdzie do sedna sprawy, bo choć pańska opowieść jestniezwykle ciekawa, muszę niestety wkrótce pana opuścić.Obowiązki, sam pan rozumie.Z przyjemnością jednakwysłucham tej historii w bardziej sprzyjającychokolicznościach, gdyż, jak widzę, jest pan prawdziwym znawcąmasonerii.Udobruchany prawnik rozchmurzył się i po raz kolejny podjąłopowieść.– No cóż, trochę się na tym znam – przyznał z zadowoleniem.– Oczywiście sam masonem nie jestem, broń Boże! Ale zbieramróżne rzeczy z nimi związane, przez pamięć dla moichprzodków… I nie ma w Kaliszu nikogo, kto miałby takąkolekcję… – urwał raptownie, widząc wściekły wzrok agentai spiesznie wrócił do tematu.– W tej starej historii chodziłoo to, że najwidoczniej ktoś musiał się dowiedzieć, że bratdziadka też jest masonem, i to nie byle jakim.Uznał widać, żemasoni nadal działają, chociaż nielegalnie, i postanowił toukrócić.Szkoda, że sam postąpił równie nielegalnie i zamiastmają umacniać braterską więź, poczucie wspólnoty i tożsamości, a takżesprzyjać odpowiednio podniosłej atmosferze.Można wyróżnić następująceryty: Francuski (Nowoczesny), Memphis-Misraim (Egipski), Royal Arch(Emulation), Szkocki Dawny i Uznany, Szkocki Rektyfikowany Horus,Szwedzki, York i ryty niemieckie.donieść o tym władzom, postanowił masonów zabić.Znaleziono ich obu martwych pewnego dnia o świcie na ulicyBrowarnej, w pobliżu rzeki.Ktoś ich zasztyletował, ale nietylko… To okropne!…– Tak?– Wycięto im języki i przebito gwoździami ręce i nogi, jakbyw imitacji ukrzyżowania…Garszyński przerwał i otarł twarz chusteczką.Jezierskiz Zaifem popatrzyli na siebie zaskoczeni.– To rzeczywiście bardzo brutalna zbrodnia – przyznałłagodniejszym tonem Jezierski.– Czy znaleziono sprawców?– Niestety nie – Garszyński uśmiechnął się gorzko.– Nigdynie wykryto, kto to zrobił.Mój ojciec długo prowadził własneśledztwo, wynajmował prywatnych detektywów, dawał, cóż,mówiąc wprost, łapówki różnym urzędnikom, policjantom, aleabsolutnie nic nie wskórał.Miał oczywiście własne podejrzenia,ale sam pan rozumie – podejrzenia bez dowodów są nic niewarte.– Wnioskuję zatem, że pański ojciec nie usiłował wymierzyćsprawiedliwości na własną rękę?– Skądże! Zapewniam pana, że to nie leżało w jego naturze.To był łagodny, schorowany człowiek.Chciał tylko poznaćprawdę o śmierci ojca, to wszystko.Nawet nie sądzę, byzamierzał kogoś stawiać przed wymiarem sprawiedliwości,choćby i zdobył obciążające dowody.– Tak, to ciekawa i zarazem niezwykle tragiczna historia –przyznał Jezierski, wstając.Zaif i radca wstali również.– Opowiedział ją panu ojciec? Może wymienił nazwisko tego,kogo podejrzewał?– Niezupełnie – radca się zaczerwienił.– Za życia nigdy nienapomknął ani słowem, kogo podejrzewa.Dopiero gdymajaczył na łożu śmierci, w gorączce wymknęło mu się, kogoo to posądza, ale nie wprost.Nie wymienił żadnych nazwisk.Dopiero po jego śmierci znalazłem trochę jego zapiskóww starych kalendarzach.Nawet zdziwiło mnie, że ich niewyrzucił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]