[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta wojna toczy się w ich interesie.- Mój Boże.zupełnie nie tak to powinno wyglądać.Wszystko przez Lin-colna.- Lincolna?- Człowieka o nazwisku Abraham Lincoln.Był prezydentem, kiedy wybu-chła wojna secesyjna.Devereau potrząsnął głową.- Nigdy nie było prezydenta o nazwisku Lincoln.- Nie na tej osi czasu, to prawda.Ale w mojej, poprawnej wersji historii towłaśnie on wpadł na pomysł wysunięcia kwestii niewolnictwa na pierwszyplan! To dzięki niemu Północ wygrała.Devereau pogłaskał się po brodzie.- Ach, to ci dopiero wspaniały pomysł.- Spojrzał na nią.- Oś czasu? Cóż totakiego?- To, hmm, kurczę, naprawdę ciężko to wszystko wytłumaczyć.To droga,którą podążają wydarzenia historyczne.W jedną albo drugą drogą.Każdymożliwy szlak historyczny to właśnie oś czasu.Mamy specjalną maszynę,która umożliwia podróżowanie pomiędzy osiami czasu.- Maddy uśmiech-nęła się.- Na mojej osi czasu ta wojna zakończyła się w tysiąc osiemsetsześćdziesiątym piątym roku.Północ wygrała i wszystkie stany ponowniesię zjednoczyły.Stany Zjednoczone dokonały wspaniałych rzeczy.- Ugry-zła się w język, żeby nie powiedzieć i kilka przerażających.Devereau spojrzał na trzymany w dłoniach popękany emaliowany kubeki odetchnął głęboko, marząc o pogrążeniu się w tej fantazji.Chyba podświa-domie wierzył, że w każdej mrzonce kryje się ziarno prawdy.- Wie pan co? - podjęła Maddy.- Udowodnię panu, że mówię prawdę.Słowo.Podniósł na nią wzrok.- A jak niby zamierzasz to zrobić?- Mogę panu pokazać kilka rzeczy.Ta dziewczyna, ta Madelaine Carter, twierdząca, ze pochodzi z innegoczasu, innego miejsca, weszła do tego pokoju pięć minut temu z wymalo-waną na twarzy rezygnacją, poczuciem klęski niemal.Teraz zapłonęła wniej iskierka, zarazliwy płomyk nadziei.Bardzo chciał czuć to samo.- Jakich rzeczy?Wyszczerzyła zęby.- Nie chciałby pan rzucić okiem na mój wehikuł czasu?dROZDZIAA 33Nowy Jork rok 2001Beki postawiła aluminiową szafkę, na którą spadł grad cegieł.Pozbierałazwoje kabli nawiniętych na trzpienie; stare, zakurzone płyty główne;skrzynkę pełną elektrycznych komponentów oraz elektronicznych gadże-tów i wszelkiego innego ustrojstwa.Na wszystkich przetransportowanychdo dwa tysiące pierwszego roku sprzętach widniało logo firmy W.G.Sys-tems.Ułożyła to wszystko z powrotem na półkach, w równych i schludnychrządkach, teraz baza wyglądała dokładnie tak, jak przed wylądowaniem wtej osi czasu.Za pękniętym pleksiglasowym cylindrem translokacji znalazła szczotkę izaczęła metodycznie uprzątać porysowaną i nierówną betonową podłogę,zamiatając ukruszone kawałki cegły i zaprawę na jeden stos na środku po-mieszczenia.Miarowo machała szurającą o ziemię szczotką, wzrok dostoso-wał się już do niewyraznego blasku księżyca, który zerkał przez szczeliny wsuficie na pogrążone w ciemności pomieszczenie.Rejestrowała niewiele bodzców wizualnych, mimo że jej zrenice odrobinęsię powiększyły.Gromadziły się w nich łzy.Odbijały się w nich myśli pę-dzące przez umysł, błądziły po lesie niepewnych zamiarów i intencji, jak uosoby pogrążonej w stanie głębokiego szoku.Traumy.Zagubiona duszapróbowała odnalezć pokrzepienie w prostej czynności zamiatania.Ale w głowie jednostki gorączkowo szumiał silikonowy procesor, linieprzetwarzanego kodu formowały się niestrudzenie w pętle, gdy Beki roz-paczliwie próbowała zdiagnozować i zrozumieć sytuację, w której się zna-lazła.Sama.Maddy zniknęła.Nie było stratega.Nie było drużyny.Nie było już nawetbiura terenowego.Została czarna, pokryta kurzem dziura, sterta mebli zdrugiej ręki, stare biurko i rząd komputerów, które prawdopodobnie nigdyjuż nie zaczną działać.[DANE].Potrząsnęła głową.Nie miała teraz ochoty na analizowanie danych.[DANE].Zamknęła silikonowo-synaptyczną bramkę przesyłu, nie chcąc wprowa-dzać do kodu żadnych informacji, które obarczałyby ją odpowiedzialnością.Bo w pewnej mierze to wszystko jej wina.Przekazała niedokładne lub, cogorsza, nieprawdziwe informacje Madelaine Carter, która podjęła błędnyosąd.Drużyna nie ma już zdolności operacyjnej.Ona i Bob nie zdołali pojmać celu: Abrahama Lincolna.Uświadomiła sobie,że był to prawdopodobnie pierwszy błąd z całej serii potknięć, w wynikuktórych znalezli się w tej sytuacji.Właśnie dlatego teraz musiała zamiataćcegły w ciemności.[DANE].Strumień heksadecymalnych danych wciekł do jej świadomości przez ja-kieś boczne drzwi w labiryncie obwodów.[Ocena: stan likwidacji = PRAWDA].Protokół stanu likwidacji.Wyjąć dyski twarde z komputerów.Zniszczyć.Wyjąć akcelerator fazy tachionowej i płyty translokacyjne z wehikułutranslokacji.Zniszczyć.Uruchomić proces autodestrukcji.Zgodnie z protokołem nie można zostawić po sobie żadnej kluczowejtechnologii: komputerów, cylindrów hodowlanych na zapleczu, generatora,nawet popsutego wehikułu translokacyjnego i zniszczonych obwodów,które mogłyby zostać naprawione za pomocą komponentów z dowolnegosklepu elektronicznego.Pytanie tylko.czy to naprawdę stan likwidacji?Rozejrzała się po pogrążonych w ciemności zakamarkach bazy.W jej pa-mięci wirowało teraz milion różnych danych z ostatnich kilku miesięcy:Dzień, kiedy przygotowała Maddy ciepły napój, mieszając razem granulkikawy, liście herbaty i kakao.Nie miała wtedy pojęcia, że gorący napój powi-nien zostać zaparzony tylko z jednego z tych składników, nie ze wszystkich.Gra z Liamem i Bobem w Mario Kart na Nintendo.Przez bite siedem go-dzin ścigali się wtedy na konsoli, a Liam za każdym razem kończył wyścigna ostatnim miejscu.Dzień, w którym po raz pierwszy poczuła, że poza kodem systemu opera-cyjnego i wszczepioną sztuczną inteligencją tkwi w niej jeszcze jakiś niezi-dentyfikowany pierwiastek.Prehistoryczna era i pierwsza silna.emocja?To wtedy Liam wytłumaczył jej, że wcale nie jest zbędnym członkiem dru-żyny, który trafił do niej przypadkowo.%7łe dobrze się spisała.%7łe drużynapowinna składać się z dwóch jednostek pomocniczych.Boba i Beki.Momenty, gdy Sal uczyła ją przeklinać w hindi i posługiwać się ulicznymslangiem Mumbaju.Zgromadziła całą bazę bluzgów i oszczerstw, którymimogła miotać na lewo i prawo i brzmieć przekonująco jak pierwszy z brzegukierowca rikszy, który zabłądził w śródmiejskim smogu.Miała nawet dostęp do pożyczonych wspomnień Boba; wyglądały nie-mal tak autentycznie jak jej własne.Skopiowane pliki wideo i dzwiękowe:Bob obserwuje zabójstwo prezydenta Johna F
[ Pobierz całość w formacie PDF ]