[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wprowadziłem się tam i chciałbym, byścieznaleźli i podesłali do mnie jakąś kobietę, która będzie misprzątała i prasowała koszule.Przychodziłaby, powiedz-my, ze dwa razy w tygodniu.Im prędzej, tym lepiej.Dziśo osiemnastej będę w domu; wyjaśnię obowiązki.Tylkozróbcie, żeby to nie była ta Krapp.Znajdźcie we wsi kogośinnego.To tyle – dziękuję.Na koniec dnia Galina jeszcze raz przyszła do Oksany. – Abel uparł się, by Łarisę ukarać. – Tak mówił. – No właśnie.Kazał jej wpisać naganę do akt i ściąć pre-mię.Boję się, że to nie przysporzy mu sympatii.Abel wyja-śniał mi, dlaczego to takie ważne; ja to nawet zrozumiałam,ale nie wiem, czy potrafię przekazać to ludziom.Przekonaćmnie to jedno, ale inną sprawą jest przekonać takich jak194 ⁄195#Infover WM rigbyagdna6zdxgzqggfjyidhylnc8026z2irch6#Krapp, Wałuszkin czy Agarow, którzy myślą tylko o swoich przyziemnych sprawach, o wypitce z kumplami, o babie,o tym, co jest teraz, a nie o tym, co będzie, gdy wytrzeźwiejączy też jutro.A mnie kazał właśnie ich przekonać.Tymcza-sem oni zastanawiają się, jak to możliwe, że dziewięćdziesiątlat po likwidacji kapitalizmu znów pracujemy dla obcych.Te-raz Łarisa rozpowiada, jak to ona jest pierwszą po rewolucjiofiarą wyzyskiwaczy w Obwodzie Żydowskim.Na razie ogło-siła częściowy strajk, do biur dyrekcji nie wchodzi.Nie wiem,na co liczy – na pomnik? Oni tam, w Japonii, nawet nie wiedzą,jak to jest, gdy załoga się buntuje.Ale co ty o tym wiesz!? Was,młodych, w dużych miastach, takie rzeczy, jak nastroje klasyrobotniczej nie interesują.No dobrze, powiedzmy, że to mojasprawa.Ale tak się składa, kochana, że i ciebie to też dotyczy,bo Abel zażądał, żebym załatwiła mu sprzątaczkę do jegodomu.I kogo ja wezmę? Łarisa się obraziła – zresztą ja bymnawet bała się posłać ją do Abla.Pozabijaliby się, a potemon odgryzłby się na mnie.Już ja znam takich! Im się wydaje,że praca to praca, a człowiek w pracy to automat i nerwównie ma, rodziny nie ma, kłopotów nie ma.No więc, pozosta-łaś ty.Sprzątaczką byłaś, to wiesz co i jak.Najmłodsza jesteś,to dostajesz od związków, że tak powiem, delegację do willidyrektora celem sprzątania.Zaczniesz dziś po pracy.Kazałprzyjść o osiemnastej, wyjaśnicie sobie szczegóły; wiesz –gdzie proszki, wiadro, żelazko i co tam jeszcze…I wyszła.Oksana była tak zaskoczona, że nie zareagowała.Co materaz zrobić? Odmówić? Dość ma kłopotu z tym Sipowskim!Nie zadrze jeszcze ze związkami, z kierowniczką admini-stracji, z dyrekcją – nie teraz, gdy wreszcie pracuje i maszansę odbić się od dna.Przecież jest najmłodsza w tymKeyaki, więc z drugiej strony kogo Galina miała dyrekto-rowi podesłać? „A ty myślałaś, że tym razem ekonomistkąbędziesz, w biurze popracujesz!”.#Infover WM rjgjpld6ofgzb4t8lvcl0u6d0swfc0e2j0krjnwa#Siedziała w stuporze minutę, a potem otrząsnęła się z wysiłkiem.„Ha! Tobie, głupia cipo, praca fizyczna pisana!Pójdziesz do tej willi, uśmiechniesz się ładnie i będziesz za-pieprzać jak w PromTransie, na dodatek pewnie za darmo.Tylko tym razem nie daj się zgwałcić!”.W drzwiach stanął Sipowskij.Był w płaszczu i kapeluszu.„To tutaj się chodzi w kapeluszach?” – zdziwiła się mimo-chodem. – Gotowi jesteście? – spytał.Przez chwilę nie mogła się zorientować, o co mu chodzi. – Jedziecie przecież ze mną.Tak się umówiliśmy, prawda?O kurczę, jeszcze tego brakowało!Nagle zrozumiała, że dziś Sipowskij będzie musiał obejśćsię smakiem i prawie się roześmiała.Przywołała jednak natwarz grymas zawodu – Sołogina, która prowadziła w jejszkole kółko teatralne, byłaby zadowolona – i powiedziałażałośliwym głosem: – Niestety, Kiryle Konstantynowiczu, dziś nie mogę je-chać z wami.Galina Timurowna kazała mi iść do willi dyrek-tora Abla.Mam tam sprzątać.Sami rozumiecie… – wywinęładolną wargę, dając do zrozumienia, jaki ma stosunek dotego, co ją spotkało.Grała rolę skrzywdzonej, choć teraz jużnie wiedziała, co woli – iść sprzątać u dyrektora czy opędzaćsię przed umizgami Sipowskiego.Bo że nie chce wylądowaćw jego łóżku, to wiedziała.Uśmiech spełzł z twarzy księgowego. – Trudno.To może innym razem.Odwrócił się i wyszedł, zamykając drzwi. „No, to chociaż jedno mi się udało” – pomyślała.„Możez tym sprzątaniem też nie będzie tak źle?”.Przecież właściwie lubi sprzątać.Ale gdzie też jest ta willa? Wybiegła w poszukiwaniu Ga-liny Nowikowej, by ją o to zapytać, lecz już na korytarzuzwolniła, bo pomyślała, że tu pewnie więcej osób wie, gdzie196 ⁄197#Infover WM w8680nvxaqt4hax12kkpzeyw1fubksrj1favsw8b#dyrektor mieszka.Galiny zresztą już nie było, widocznie wyjechała zaraz po rozmowie z Oksaną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]