[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A było to wyjście nasze przed samym zachodem słońca.Mieliśmy przy sobie Filareta Nikitycza", patriarchę moskiewskiego, a ojca teraźniejszego cara i kilką inszych znacznych bojar, którzy z nami przestawali.Mieliśmy i kilkunastu więźniów niemieckich.Wszystkich zbyliśmy, kiedy nas gromiono.Za tą wiadomością od zdrajców naszych, zasłał nam Wałujow wprzód ludzi, którędyśmy iść mieli, i piechoty kilka set przy grobelce, która była przez błota, zasadził.Kiedyśmy w nocy grodek minęli i ju-żeśmy się byli ucieszyli, żeśmy mieli ujść; aż jedną rażą z tyłu na nasze zadnią straż natarła Moskwa, okrzyk uczyniwszy.Przyszliśmy do sprawy, zastanowiliśmy się; oni nie natarli.Tylko cośmy się w swą drogę ruszyli, to oni co raz nacierali, więc i dlatego, żeby nas byli aż do dnia bawili, a jak dzień, przyszło nam za rzekę Łomę ustępować, a mgła wtem powstała, kto chybił brodu, zanurzył się.Nad rzeką,W 1610 r.-20 maja.Filareta Romanowa, metropolitę rostowskiego, ojca Michała, pierwszego cara z rodziny Romanowów; patriarchą mianował drugi Dymitr, ale został nim faktycznie dopiero w 1619 r.70 Mikołaj Marchockichcieliśmy im przeprawy bronić; ale komu uchodzić trzeba, bawić się trudno.Ustąpiliśmy od rzeki, i ustępowalibyśmy dalej, aż przyszło tej grobełki blisko.A i ci z przodu, co byli w zasadzce, okrzyk uczynili.My do tych skoczyli, tak żeby tylko przez nich przebić się; napadliśmy na tę grobełkę, i na strzelce blisko niej.Kto się udał na grobełkę, nie dbając na strzelbę, a kula go chybiła, uszedł; a kto zboczył od strzelby, uwiązł w błocie.I tak wtenczas Moskwa i z przodu i z tyłu taki pogrom w nas sprawili, że od tysięcy półtoru; bośmy się tak z duńskimi Kozaki i luźną czeladzią liczyli, ledwie nas trzysta człeka uszło, wszystko i chorągwie potraciwszy.I temu ostatkowi, nie wiedząc, gdzie wojska swego szukać, uchodzić było trudno.Rozproszeni, nimeśmy się z sobą złączyli, było trwogi dosyć; bo choć swoich ujrzeli insi, to rozumieli, że Moskwa.Duńscy Kozacy byli nam na wielkiej pomocy po wsiach przed chłopstwem ludźmi Szujskiego się zmyślali, i kiedy by nie przez nich, trudnobyśmy się byli swego wojska dopytać mogli.Przyszliśmy tedy do wojska swego tak pogromieni.Żałowali nas, ale nie stało za nasze.Na one buntowniki, którzy nam byli przyczynątakiego wyjścia, instygowaliśmy.Ścięto ich dwóch najprzedniejszych.Kiedy już nas zbyli z Osipowa, wojsko niemieckie poszło ku stoli-cy, a Wałujow w osiem tysięcy ludzi moskiewskich komunnycrr, którym najbardziej Szujski ufał, poszedł za naszym wojskiem a wszędzie gdzie stanął, kopał się i grodził.Nasi umykali się ku Smoleńsku, aż na ostatek we dwóch mil od naszych stanął, pod Carowem Zamieściem, i także jako zwykł, okopał się i obostrożył.To ustąpienie wojsk naszych od stolicy i ich rozerwanie, co jedni na tę stronę, drudzy na inszą poszli, i ten nasz Osipowski pogrom, już to wszystko prowadziło Moskwę ku Smoleńsku, pod którym przez całą zimę leżąc, nic byli nasi jeszcze nie sprawili.Zrazu na przyjściu petardą pokusili byli szczęścia do jednej bramy, i uczyniła im była efekt dobry, i za jej efektem wpadł był w bramę z kompanią swoją No-1 skarżyliśmy[2] Tj.wojska bez taborów, a zatem bardzo szybkiego.Historia moskiewskiej wojny.71wodworski kawaler ; ale posiłku nie mając, wyparty ustąpić musiał, a potem Moskwa na petardy była ostrożniejsza.Podkopy robili, ale i te były bez skutku, i owszem Moskwicin jeden się w tym obrawszy, podkopał się pod nasze podkopy wyrzucił prochami ziemię, że Szembeka, który był mistrzem tych naszych podkopów, zawarła w jego podkopie, i tak szczęściem wielkim wygrzebł się do góry.Nie czekając tedy Moskwy i naszego wojska pod Smoleńskiem ruszył się ku nam Żółkiewski hetman koronny (wziąwszy taką instrukcją od króla, że jeśliby przyszło do tego, żeby Moskwie królewica Władysława proponował na państwo), ale nie z wielką potęgą.Złączył się z nami i wespół odwrót czyniliśmy pod Carowe Zamieście do Wo-łujowa, który na przyjście nasze wyszedł od grodka ku groblej, która tam była, chcąc nam bronić przeprawy.Ale ich piechota nasza wprzód odparła strzelbą od groblej; a potem obaczył, że się ochotnie ku niemu posunęły chorągwie konne, ustąpił w grodek, nie bez szkody swojej, bo ochotnik na nich już jechał.Wtenczas pan Marcin Wahier blisko grodka zabity, pod który się był za Moskwą zagonił.Wpędziwszy ich w grodek, przeprawiło się wojsko, i położył w tył grodka wojsko swoje pan hetman, a kozackie wojsko, co go było natenczas przy nim, położył przy groblej, skądeśmy przyszli.Potem, jakoby tego grodka dostać, przemyśliwał.Miał piechoty polskiej kilkaset.Zażył i Kozaków do tego.Postawiono w kilku miejscach ostrożki wokoło tego grodka.Osadzono ich piechotą i Kozakami.Miano przy niektórych i działa, strzelano do nich.Oni też mając działka, strzelali do naszych.Czasem się też wycieczkami kusili o te nasze ostrożki, ale że blisko obozy stały, miewały zaraz posiłki; trudno mieli co wskórać.I tak byli w takim oblężeniu od nas z tydzień, że ani się im wychylić było jak.I jednemu od nich wykraść się było trudno.Do nich też wiadomość niskąd nie mogła przyjść nijaka.A wtem kiedy się my koło nich bawimy, dwaj Niemców z wojska cudzoziemskiego przedało się do naszych, i przyjechali sami do obozu, dając znać o wojsku moskiewskim i cudzoziemskim, że[1] Bartłomiej Nowodworski był kawalerem maltańskim.72 Mikołaj Marchockiidzie temu wojsku, co w grodku, na odsiecz (to już był pierwszy skutek owych naszych Osipowskich traktatów).Powiedzieli dowodnie, że tego dnia ruszyło się wojsko od Możajska, tego dnia ma nocować pod Kłuszynem, a Kłuszyn był od nas pięć mil.Tę wiadomość wziąwszy, którą miał też podobno i skąd inąd.Uczynił pan hetman z nami radę, co czynić; jeśli ich tu czekać, czy się ruszyć przeciwko nim.Czekać ich było niebezpieczne, bo tuż podle nas mieli osiem tysięcy komunnych ludzi w posiłku, a do tego w miej-scuśmy stali ciasnym, kopijnikowi i jeździe niesposobnym; bardziej było i samo miejsce po nich, niż po nas.Odejść wraz niebezpieczne, nie osadziwszy ich i zwiódłszy wszystkich ludzi swoich, bo byśmy ich byli sobie zostawili w tył.Część zostawić, a częścią wojska iść przeciwko wielkiej potędze nieprzyjacielskiej, i na to, jeśli się rwać, było się na co rozmyślić, ponieważ i wszystkim wojskiem poszedłszy, na sześć albo siedem tysięcy Niemców, i na dwadzieścia tysięcy Moskwy, nie było nas nazbyt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]