[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wielu lekarzy uważało się za naukowców, ale dawno minęły czasy, gdy znaczących odkryć dokonywano w bocznej sali szpitalnej przy blasku świecy.Ta epoka odeszła w przeszłość wraz z surdutami noszonymi przez medyków i mosiężnymi, jednookularowymi mikroskopami.Żeby być kimś w wyjątkowo wymagającym i nie pozbawionym konkurencji światku naukowców zajmujących się medycyną w końcu dwudziestego wieku, trzeba posiadać ogromną wiedzę i doświadczenie w prowadzeniu badań.Do takich ludzi należał Ross.Fakt, że uzyskał jednocześnie dwa dyplomy, sugerował, iż jest wybitnie uzdolniony.To wcale jednak nie oznaczało, że musiał być dobrym administratorem.Dunbar widział już wielu ludzi obdarzonych wyjątkowym intelektem, piastujących kierownicze stanowiska na uniwersytetach, którzy nie potrafiliby poprowadzić nawet straganu na bazarze.Jeśli Rossa interesowałyby tylko badania naukowe, zarządzanie jego oddziałem mogłoby szwankować.Jednak nic na to nie wskazywało.Oddział transplantacji w Médic Ecosse należał do najlepiej prowadzonych w kraju, więc trudno było uważać Rossa za oderwanego od rzeczywistości, nawiedzonego profesora.Doskonałe panował nad wszystkim i nie wydawało się prawdopodobne, by na podległym mu oddziale pacjentowi można było przeszczepić przez pomyłkę niewłaściwy organ.Akta Rossa zawierały kilka informacji na temat jego życia prywatnego.Poślubił Amerykankę, którą poznał, pracując w Bostonie.Była radiologiem.Przed czterema łaty rozwiódł się z nią po trwającym trzy lata nieudanym związku.Nie mieli dzieci.Eks-żona wróciła do Stanów, gdzie powtórnie wyszła za mąż.Ross pozostał w Glasgow sam.Zajmował mieszkanie na poddaszu nowoczesnego bloku na Kelvingrove.Często wyjeżdżał do Genewy w charakterze konsultanta medycznego.W roku podatkowym kończącym się z upływem kwietnia zarobił 87 tysięcy funtów.Jeździł dwuletnim BMW serii „S” i należał do dwóch klubów.Posiadał tytuł honorowego, starszego wykładowcy Uniwersytetu Glasgow, zobowiązujący go do udzielania w ciągu roku czterech bezpłatnych wykładów z zakresu immunologii.Do akt dołączone były kopie czterech jego najnowszych publikacji naukowych.Jedna z nich dotyczyła czegoś określanego jako „Przygotowanie odpornościowe”; pozostałe traktowały o możliwościach wykorzystania innych gatunków jako dawców organów dla ludzi wymagających transplantacji narządów.Dunbar odłożył materiały na bok.Zamierzał przeczytać je później, gdy będzie miał więcej czasu.Taka lektura wymagała koncentracji.Immunologia i chirurgia transplantacyjna nie miały wiele wspólnego z jego specjalnością, czyli medycyną wojskową.Steven Dunbar był jedynym synem dyrektora szkoły i nauczycielki muzyki.Urodził się u podnóża Gór Kumbryjskich i dzieciństwo spędził w małej wiosce Glenridding, położonej nad brzegami Ullswater w Krainie Jezior.Po studiach medycznych odbył staż na oddziale chirurgii ogólnej w szpitalu w Leeds, a później w Newcastle, na oddziale wypadków i pomocy doraźnej.Mniej więcej w tym samym czasie zaczął się zastanawiać, po co właściwie został lekarzem.Rozważał zmianę zawodu.Czuł się tak, jakby od ukończenia szkoły chodził w kieracie.Nauczyciele i rodzice byli zachwyceni, że dostał się na medycynę.Wszyscy dookoła aprobowali jego wybór i cieszyli się.Tylko nikt, nawet on sam, nie zastanawiał się, czy rzeczywiście powinien być doktorem medycyny.Jego przyszłość zaczęła przybierać konkretne kształty dopiero wtedy, gdy przyjaciel podsunął mu pomysł wstąpienia do wojska.Spodobały mu się rygory życia w Pułku Spadochroniarzy.Przeszedł intensywne szkolenie najpierw jako żołnierz, a potem jako lekarz wojskowy.Następne lata przynosiły wyzwania, o jakich nawet mu się nie śniło.Podczas służby w swoim pułku rzadko bywał przydzielany do Sił Specjalnych.Ale takie życie nie mogło trwać wiecznie.Nadszedł dzień, w którym musiał pożegnać się z armią.Pogodził się z tym.Miał świadomość, że to kiedyś nastąpi.Powstał problem, co dalej.Wojsko organizowało kursy dla oficerów odchodzących do cywila, ale Dunbar nie został włączony do tego programu.Był lekarzem i uważano, że jako cywil nadal będzie mógł wykonywać swój zawód.Na szczęście, zwierzył się zaprzyjaźnionemu oficerowi, że wcale nie ma takiego zamiaru, przynajmniej na razie.Przyjaciel miał przyjaciela, który zasugerował, że Dunbar mógłby się przydać w Inspektoracie Naukowo-Medycznym.Teraz, po czterech latach pracy w tej instytucji, czuł się zadowolony.Praca odpowiadała mu.Żadne zadanie nie było nigdy takie, jak poprzednie.Każde stawiało nowe wymagania.Zajmując się wyłącznie problemami medycznymi, musiał stale śledzić nowości w swojej profesji.Częścią tej pracy była też ciągła gotowość do działania na terenie całego Zjednoczonego Królestwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]