[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie przerywaj mi teraz, Michael.Idzie nam całkiem dobrze.Pytania będziesz mógł zadawać później.- Kiedy ujrzał, że Jazz się odprężył, zaczął mówić dalej:- Osobiście nie jestem zbyt zainteresowany tymi “dziurawymi” teoriami.Na własny użytek nazywam je “monstrualnym zagrożeniem”.Ale to tak na marginesie.- Widziałeś Przybysza Trzeciego i już ci o nim opowiadałem.Przybysz Czwarty: nietoperz, rząd Chiroptera, rodzaj Desmodus.Zabawne, ale - o ile Vampyrum jest wampirem tylko z nazwy -Desmodus i Diphylla są prawdziwymi krwiopijcami.Ten miał skrzydła o rozpiętości siedemdziesięciu centymetrów.Powiedziano mi, że to dużo jak na ten rodzaj, ale na pewno nie był to gigant.Oczywiście, zawczasu zaobserwowano jego zbliżanie się i w momencie, kiedy się wynurzył, został zestrzelony.Wampiry tego gatunku występują na południu Ameryki Środkowej.Możliwe, że nasza “szara dziura” jest bramą nie tylko do innych światów, ale także do innych części naszego świata.W każdym razie, przebywam tutaj już od tamtej właśnie pory i resztę relacji otrzymasz z pierwszej ręki.Och, mogę ci zresztą pokazać film z ostatniego wydarzenia, ale nie zobaczysz na nim nic ponad to, co ci opisałem.Ale Przybysz Piąty.to coś całkiem nowego.Jazz zauważył, że twarz Wiotskiego stała się blada.On również był świadkiem ostatniej dziwnej wizyty.- Skończ z tym szybko.- Głośno przełknął ostatni łyk drinka i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.- Powiedz mu to albo pokaż film, bylebyś tylko szybko się z tym rozprawił.- Karl nie lubi, kiedy się o tym mówi - niepotrzebnie skomentował Khuw.Miał przy tym na twarzy zimny, ponury uśmieszek.-Zresztą ja też tego nie lubię.Nie ma to jednak żadnego znaczenia.Fakty pozostaną faktami.Chodźmy, obejrzysz film.W sąsiednim pokoju major urządził coś w rodzaju studia.Znajdowały się tam półki z książkami, małe biurko, metalowe krzesła, nowoczesny projektor i niewielki ekran.Wiotski pozostał w ba-wialni i nalał sobie kolejnego drinka.Jazz wiedział jednak, że jedyna droga na zewnątrz kwatery prowadzi tamtędy.Od razu zorientował się, że pokaz nie był spontaniczną decyzją Khuwa.Major KGB musiał tylko przygasić światło i włączyć projektor.Jazz nie spodziewał się w najśmielszych oczekiwaniach, że kiedykolwiek zobaczy tak potworne obrazy.Film był kolorowy, posiadał ścieżkę dźwiękową i został profesjonalnie zmontowany.Z boku ekranu pojawił się czarny, zamazany kontur uzbrojonego strażnika.W centralnej części obrazu widniała wielka, świetlista kula albo, jak inaczej ją nazywano - Brama.Wyłaniał się z niej jakiś kształt.Jego dolna część znajdowała się zaledwie kilka cali powyżej ścieżki łączącej “pierścienie Saturna” z zewnętrznym pomostem.Przypominało to zamgloną sylwetkę.człowieka.Zrobiono zbliżenie.Jego ruchy były tak powolne, że każdy krok trwał długie sekundy.Jazz zaczął się zastanawiać, ile czasu zajmie mu pokonanie powłoki.- Widzisz, jak obraz się wyostrza? - odezwał się major.-Wyraźny znak, że zaraz będzie po naszej stronie.Na twoim miejscu nie czekałbym jednak na to.Przyjrzyj mu się teraz!Kamera posłusznie skupiła się na twarzy przybysza.Miał pochyle czoło i wygoloną głowę z wyjątkiem kosmyka czarnych włosów, rysującego się ciemnym pasem na bladej, trochę szarej skórze.Włosy, zaczesane do tylu i zaplecione w węzeł, opadały na plecy.Jego małe, położone blisko siebie oczy - przerażały.Patrzył nimi spod ciemnych, gęstych brwi, zrośniętych u nasady szerokiego i płaskiego nosa.Miał duże uszy, ściśle przylegające do głowy i zapadnięte policzki.Usta wyróżniały się czerwienią, mięsiste, krzywiły się w odpychającym, szyderczym uśmiechu.Podbródek wystawał spiczasty - wrażenie to potęgowała mała, czarna bródka.Jednak najbardziej uderzające w jego twarzy były małe, błyszczące oczy.Jazz przyjrzał im się ponownie: czerwone jak krew, hipnotyzowały swoim blaskiem.Jakby czytając w myślach agenta, kamera pokazała znów całą postać mężczyzny.Nosił on jedynie wąską przepaskę wokół bioder, sandały na stopach i duży, złoty krążek w prawym uchu.Na prawym nadgarstku błyszczała gruba bransoleta, ciężka od ostrzy, haków i szpikulców - niezwykle okrutna i mordercza broń.Mężczyzna lekko pochylił się, napiął wyraźnie zarysowane muskuły, przebił się przez powlokę i stanął na ścieżce - wtedy wszystko nabrało szybszego tempa.Anglik wrócił do rzeczywistości.Zacisnął dłoń na krawędzi łóżka i podniósł się do pozycji siedzącej.Opuścił stopy na podłogę i oparł się plecami o chłodną metalową ścianę.Czuł przez nią pulsujące życie kompleksu badawczego i ciągle zagrożenie, wieczną niepewność jutra.Gdzieś na dole, w kulistej, nienaturalnej grocie znajdowali się teraz ludzie, uzbrojeni żołnierze.Niektórzy z nich widzieli na własne oczy, co może w każdej chwili przejść przez Bramę, której strzegli.Nic dziwnego, że Projekt Perchorsk przesiąknięty był strachem.Jazz zadrżał i ponuro zachichotał.Zaraził się gorączką Projektu, która wywoływała właśnie takie dreszcze, przechodzące przez skórę aż do rdzenia kręgosłupa.Widział, że wszyscy naokoło od czasu do czasu drżą w taki sposób i zmusił się do odtworzenia w pamięci dalszego ciągu filmu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]