[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mroczny Wiatr kiwnął głową.- Znam moje gryfy i wiem, że te są dobrze wyszkolone - odrzekł.- Wiem również, że nie są głupie.Nie przypuszczam, żeby zgłosiły się równie ochoczo, gdyby posądzały twoich przeciwników o posługiwanie się magią.- Ach! - zawołał Tremane i roześmiał się.- Rozumiem.Nie mają zamiaru znaleźć się w polu rażenia zwykłej broni, czy tak?- Zapewne; mogą pozostawać poza zasięgiem strzał i zrzucać na wroga duże, ciężkie przedmioty.- Inny generał zaczął się śmiać, jakby bardzo rozbawił go ten pomysł.- Albo włócznie, albo płonące pojemniki.- Albo wszelkie inne przedmioty, które zrzucone na dach sprawią kłopoty mieszkańcom domów - przerwała Elspeth, zdecydowana uciąć litanię generała.- Ale zdradzanie wam tego, w jaki sposób zamierzają walczyć, nie brzmiałoby zbyt bohatersko, a one chciały uchodzić za bohaterów.- Zatem niech myślą, że wciąż uważamy, iż poleciały na walkę wręcz, pazury przeciwko mieczom - powiedział stanowczo Tremane.- Jeśli zdecydują się ujawnić nam swoją taktykę, będziemy wychwalać ich przemyślność.Jeśli nie, będziemy chwalić ich odwagę, nie wdając się w szczegóły.W obu przypadkach udowodnią każdemu, kto chciałby przysporzyć nam kłopotów, że naprawdę posiadamy groźnego sprzymierzeńca; osiągną więc to, po co wyruszyły - i tego może właśnie potrzebujemy.Wolę bezkrwawe zwycięstwo od każdego innego.- Pozwoliłem sobie zorganizować powitalną ucztę z dziczyzny, panie - odezwał się nieśmiało seneszal.- Bałem się, że jeśli będziemy zbyt długo zwlekać, mięso nie odtaje na czas.Tremane z roztargnieniem kiwnął głową; biednemu chłopcu bardzo ulżyło.Wciąż obawiał się sam wydawać rozkazy, myśląc o ich konsekwencjach.W tym przypadku jego decyzja mogła spowodować niedobór mięsa.Mroczny Wiatr w to wątpił, gdyż na własne oczy widział magazyny z mięsem, niemniej istniała taka możliwość.Może nawet więcej niż możliwość - przypomniał sobie ilość jedzenia, jaką bez wahania potrafili pochłonąć Treyvan i Hydona.Teraz jednak, po uzyskaniu przyzwolenia Temane'a, młody seneszal najwyraźniej poczuł się rozgrzeszony.“Bardzo mi brakuje Treyvana, Hydony i ich dwóch pierzastych wojowników.Tęsknię za zabawą z nimi i naszymi zmaganiami, za tym, żeby Hydona znów pogrzebała mi dziobem we włosach, a Vree zaatakował grzebień Treyvana.Tęsknię za ich głębokimi głosami, uczuciem i radami, jakich mi udzielali”.- Teraz, panie i panowie - odezwał się Tremane, poważniejąc - rozważmy, co należy uczynić, jeśli nasi sprzymierzeńcy przegrają.- Nie jest to zbyt prawdopodobne - odparł Mroczny Wiatr.- Jeden na pół śpiący gryf może pokonać dziesięciu ludzi z nie większym wysiłkiem niż układa sobie pióra.Tu zaś mamy ich dwadzieścia jeden, w pełni przebudzonych i chętnych do walki! - Kilku obecnych zaśmiało się; wyglądali na całkiem przekonanych o słuszności słów Mrocznego Wiatru po tym, co widzieli.- Jednak masz oczywiście rację.Musimy się przygotować na coś gorszego niż całkowite zwycięstwo.Resztę dnia spędzili, opracowując plany na właśnie taką okoliczność, lecz kiedy zniżające się słońce zaczerwieniło niebo na zachodzie, zwycięzcy przylecieli, praktycznie bez strat, ze sztandarem nieprzyjaciela, listem ogłaszającym kapitulację i prośbą, by mógł osobiście przyjechać i złożyć przysięgę wierności.Wszystko to Tashiketh niósł z dumą w zaciśniętych pazurach.Powitalne wiwaty, jakie rozległy się przy pełnym gracji lądowaniu na dziedzińcu - wyglądającym tak samo jak pierwsze - spowodowane były zarówno ulgą, jak i radością ze zwycięstwa, ale gryfy nie musiały o tym wiedzieć.Mroczny Wiatr upewnił wszystkich, że zmęczony gryf to głodny gryf; zastępca Tashiketha potwierdził jego słowa, kiwając energicznie głową.Natychmiast zaprowadzono je na posiłek, przy którym Tashiketh formalnie oddał list i akt kapitulacji, a potem skromnie ujawnił tajemnicę powodzenia.- Początkowo rzucaliśmy kamienie przez dach - powiedział, chichocząc złośliwie.- Potem wykorzystaliśmy płonący garnek i spuściliśmy go na kryty strzechą budynek obok domu i krążyliśmy w trzech podeskadrach, po siedmiu w każdej.Po sześciu okrążeniach zagroziliśmy zrzuceniem kolejnych.To przyciągnęło ich uwagę na tyle, byśmy mogli im wyjaśnić, iż jesteśmy zaledwie ułamkiem skrzydlatej armii, jaką król Tremane może w każdej chwili wysłać do walki.Dałem im także do zrozumienia, że nie będziemy mieć oporów, aby poszukiwać pożywienia, i mamy zamiar sami się obsłużyć.Perspektywa setek gryfów spadających z nieba, wybijających w dachach wielkie dziury i porywających wszystko, co da się zjeść, przeraziła ich.Gdyby ten głupiec, ich przywódca, nie poddał się natychmiast, pewnie by go zabili i podali nam na talerzu z dobrym rosołem!Kilku generałów roześmiało się serdecznie; uśmiechnął się nawet Tremane.Mroczny Wiatr uznał za stosowne ostrzec ich.- Nie powinno się pozwolić im myśleć, że zamierzacie pożreć ich dzieci - odezwał się do Tashiketha wśród rozlegającego się śmiechu.- Jak mogą zaufać królowi, który pozwoliłby potworom żywić się dziećmi poddanych?- Nie bój się - uspokoił go Tashiketh.- Uważałem, żeby patrzeć na owce, kiedy o tym mówiłem, dodałem kilka słów o tym, jak smaczna jest świeża, tłusta baranina i jak to możemy zdziesiątkować stada w ciągu kilku dni, co tylko doda nam sił.Dla ludzi, którym grozi głód, pomysł kapitulacji w takich okolicznościach brzmi bardzo rozsądnie.Nasze zasady zawsze podkreślały, byśmy nie dawali nikomu powodów do przypuszczeń, że jadamy istoty myślące.Dotąd nie wykorzystywaliśmy tego w praktyce, ale mnóstwo ćwiczyliśmy.- Świetnie.- Mroczny Wiatr odprężył się na tyle, by się roześmiać.- Chciałbym widzieć ich twarze, kiedy powiedziałeś, że jesteście tylko przednią strażą.Oczywiście nigdy się nie dowiedzą, że ich okłamaliście.- Nie było to do końca kłamstwo - odparł Tashiketh z zadowoleniem i nagle bardzo zainteresował się posiłkiem, jakby uświadomił sobie, że powiedział za dużo.“Hm.Hm!” - Mroczny Wiatr zajął się własnym talerzem, jakby nie dosłyszał ostatnich słów gryfa.“Zatem Iftel interesuje się powodzeniem Tremane'a bardziej, niż sądziłem.Na tyle, by wysłać mu z pomocą większe siły? Tak to przynajmniej zabrzmiało”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]