[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy todlatego Kethra. zaczęła i zaraz ugryzła się w język, zawstydzona własnymbrakiem taktu.188 Jednak Mroczny Wiatr nie miał jej tego za złe. Owszem  odrzekł.To były pióra ptaków ojca, zanim oswoił tego kruka.Pióra szarej sowy i sokołaperlina.Zatrzymujemy pióra zrzucane przez nasze ptaki.Część z nich zużywamyna naprawianie połamanych piór, a część chowamy na specjalne okazje  i naprezenty. On potrzebuje nowego ptaka  myślała głośno Elspeth. Obserwowałamwasz stosunek do nich.To nie jest to samo, co łącząca nas z Towarzyszami więz,lecz coś podobnego.Twój ojciec potrzebuje takiego przyjaciela.Może nawet niezdaje sobie sprawy, on ani Kethra, jak bardzo go potrzebuje  i jak mógłby mupomóc ktoś taki.Zapadła cisza.Gwena brnęła przez śnieg.Nad nimi wisiały szare gałęzie,przez które z trudem przenikały resztki dziennego światła.Drzewa w dali przednimi majaczyły w półmroku, przybierając najdziwniejsze kształty.Elspeth zaczęłasię zastanawiać, czy przypadkiem nie przekroczyła dopuszczalnych granic.A mo-że jej słowa; zabrzmiały przemądrzale, jakby uważała, że wszystką wie lepiej? Dziwne  odezwał się wreszcie Mroczny Wiatr  Myślałem dokładnietak samo.Ojciec stracił poprzedniego ptaka przez Zmorę Sokołów.Chyba wahasię, czy poprosić kogoś o pomoc w znalezieniu następnego.Kethra nic nie wieo więzi łączącej nas z ptakami, o tym, jak one są dla nas ważne.Każdy z nasma takiego czy innego fruwającego przyjaciela, magowie zwykle oswajają małesowy, ale wszyscy kogoś takiego mamy  i zawsze z własnej hodowli. Wasze ptaki przypominają mi domowe koty.Są tak samo niezależne, alechcą komuś podlegać. Potrząsnęła głową, niezadowolona z porównania.Nie, jak psy.no, prawie.Jednakże z pewnością nie przypominają w niczymsokołów i innych drapieżników, które ja znam! Tamte mogą cię w najlepszymwypadku tolerować, o ile nie posiadasz daru myślmowy zwierząt. Jesteś bardzo spostrzegawcza.To prawda.Nasze ptaki są do nas bardzoprzywiązane, i to je różni od innych drapieżników.Lubią towarzystwo i starczaim inteligencji, by polować w zorganizowanych grupach, zamiast niszczyć się na-wzajem.Dlatego więz między nimi a nami opiera się w równym stopniu na przy-jazni, co na podporządkowaniu.Kłopot polega na tym, że sezon lęgowy dawnominął, a wszystkie dorosłe ptaki w Dolinie mają już ludzkich przyjaciół.Może przytłumione światło wyostrzyło inne zmysły Elspeth, a może przy-zwyczaiła się do odczytywania niuansów w wypowiedziach Mrocznego Wiatru. W Dolinie?  powtórzyła. Czy ptaki z tego samego rodzaju można spotkaćtakże poza Doliną? O tak.Wszystkie te, które nie związały się z kimś z nas jako pisklęta, mająwolny wybór.Mogą lecieć, gdzie chcą. Milczał przez chwilę. Jednak bezłączącej ich z człowiekiem więzi ich instynkty biorą górę i ptaki takie przestają sięróżnić od dzikich kuzynów.Moglibyśmy schwytać w sidła któregoś z nich, gdybędzie tędy przelatywał, ale to kiepski sposób nawiązania przyjazni.Z pewnością189 nie dałoby się pozyskać jego zaufania. Rozumiem  rzekła.I naprawdę tak było.Dziki ptak nigdy nie kojarzyłpułapki, w którą wpadł, z człowiekiem uwalniającym go stamtąd.Często zresztąotrząsał się z szoku dopiero wtedy, gdy znalazł się w domu sokolnika, a ten za-czynał długi i żmudny proces oswajania.A ptak z Doliny natychmiast powiązałbyobecność człowieka z sidłami i nie dałby się przekonać o dobrych intencjach tego,kto je zastawił. Czy pytałeś Vree, co on o tym myśli? Prawdę mówiąc, nie  odparł Mroczny Wiatr wyraznie zaskoczony.Chybanikt z jego rodaków nie wpadłby na ten pomysł.Elspeth jednak była przyzwycza-jona do zasięgania opinii Gweny.Ptak nie dorównywał inteligencją Towarzyszo-wi i pewnie nie poradziłby sobie z naprawdę skomplikowanym zadaniem, ale tenproblem na pewno by zrozumiał.Vree zniżył lot, zatoczył koło nad nimi i zaskrzeczał do maga, zanim znówwzbił się w górę.Mroczny Wiatr roześmiał się głośno. Bardzo mu pochlebiłaś, SkrzydlataSiostro, pytając go o zdanie.I na swój prosty sposób ma doskonałą odpowiedz.Twierdzi, że powinniśmy poczekać, aż któryś z ptaków zostanie ranny, o co teraz,zimą, nie jest trudno.Mnóstwo młodzików, polując, odnosi rany.Zwykle samesię wyleczą, czasem inne ptaki z Tayledras dostarczą im pożywienia w czasie re-konwalescencji.Jeśli jednak rany okazują się zbyt poważne i nie ma krewniakówdo pomocy, ptak ginie.Kiedy zaś inne ptaki z Doliny dowiedzą się, że szukamyrannego, pomogą nam go znalezć i wtedy odegramy rolę zbawców. I dostaniemy ptaka wdzięcznego za uratowanie życia, a nie rozgniewanegoz powodu utraty wolności. Elspeth uśmiechnęła się.To było najlepsze rozwią-zanie. Przypuszczam, że Vree rozgłosi nasze poszukiwania po całej Dolinie? Znów masz rację  powiedział ciepło Mroczny Wiatr. Elspeth, niechciałbym cię urazić, ale teraz o wiele łatwiej się z tobą rozmawia niż wtedy, napoczątku.Zarumieniła się. Cóż. zaczęła  to, czego nie lubiłeś w moim za-chowaniu, było często czymś, co musiałam robić w moim kraju.Tam oczekiwanoode mnie przejęcia dowództwa, określonego stylu bycia.Ta postawa, o którą mnieoskarżałeś, jest częścią mojego wychowania.Przykro mi, że stała się nawykiem,którego nawet sobie nie uświadamiałam.To był odruch: jeśli osoba znajdująca sięakurat obok nie miała na sobie białego stroju, przyjmowałam inny sposób bycia,nawet nie zdając sobie z tego sprawy.  Czy zrozumie? Czy choć spróbuje? Elspeth niepokoiła się o reakcję Mrocznego Wiatru  Jestem członkiem ro-dziny królewskiej, Mroczny Wietrze.Niezależnie od tego, że mój kraj znaczy dlaciebie mniej niż jedno złamane pióro Vree, ja ciągle jestem z nim związana, je-stem następczynią tronu, muszę postępować według norm przyjętych przez moichrodaków; nie mogę od tego uciec.W ten sposób mnie wychowano [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl