[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I po co czekać? IdÄ™ na spotkanie przeznaczeniu, jakiekolwiek by ono byÅ‚o.Niech wszyscy, którzy myÅ›lÄ… podobnie, przyÅ‚Ä…czÄ… siÄ™ do mnie!Wielu stanęło u jej boku.Å»ony Dorlasa i Hunthora z niepokoju o mężów, część zaÅ› dlatego, że żal im byÅ‚o Niniel i pragnÄ™li podtrzymać kobietÄ™ na duchu.Inni też ze zwykÅ‚ej gÅ‚upoty i beztroski, bo choć sÅ‚yszeli plotki o smoku, to niewiele wiedzieli o naturze zÅ‚a i na wÅ‚asne oczy chcieli ujrzeć, jak Czarny Miecz dokona tego wspaniaÅ‚ego i rzadÂkiego czynu.Taki wielki wyrósÅ‚ ów wojownik w ich oczach, że maÅ‚o kto skÅ‚onny byÅ‚ sÄ…dzić, aby Glaurung zdoÅ‚aÅ‚ pokonać Turambara.Podążyli wiÄ™c spiesznie caÅ‚ym tÅ‚umem na spotkanie niebezpieczeÅ„stwu, którego nie poÂjmowali.OdpoczywajÄ…c nieco po drodze dotarli wieczorem do Nen Girith, ale Turambara już tam nie byÅ‚o.Noc ostudziÅ‚a nieco zapaÅ‚y i niejeden zastanowiÅ‚ siÄ™, po co wÅ‚aÅ›ciwie tu przyszedÅ‚, a gdy jeszcze usÅ‚yszeli od zwiadowÂców, jak blisko zlegÅ‚ Glaurung i jak trudne zadanie czeka Turambara, duch opuÅ›ciÅ‚ ich zupeÅ‚nie i nie poważyli siÄ™ iść dalej.Niektórzy spoglÄ…dali trwożnie na Kabed-en-Aras, ale nic nie ujrzeli.Nadstawiali uszu, ale sÅ‚ychać byÅ‚o jedynie nie milknÄ…cy huk wodospadu.Niniel zaÅ› siadÅ‚a z dala od grupy i zatrzÄ™sÅ‚y niÄ… dreszcze.Gdy Niniel i inni odeszli, Brandir zwróciÅ‚ siÄ™ to tych, którzy pozostali:- Widzicie, jak siÄ™ mnÄ… gardzi, jak lekceważy siÄ™ moje sÅ‚owo! Niech Turambar wami rzÄ…dzi, skoro i tak przejÄ…Å‚ caÅ‚y mój autorytet.Wyrzekam siÄ™ wÅ‚adzy i ludu.Niech nikt nigdy nie prosi mnie już o radÄ™ czy uzdrowienie! - I zÅ‚amaÅ‚ swÄ… laskÄ™, myÅ›lÄ…c w duchu: „Nic mi już nie zostaÅ‚o, prócz miÅ‚oÅ›ci do Niniel.Miejsce moje przy niej jest, gdziekolwiek pójdzie, i nieważne, czy na oÅ›lep wÄ™druje czy rozważa każdy krok.Nic nie da siÄ™ przewidzieć w tej mrocznej godzinie, może jednak zdarzyć siÄ™ i tak, że obroniÄ™ jÄ… jeszcze przed jakimÅ› zÅ‚em, jeÅ›li bÄ™dÄ™ obok.UzbroiÅ‚ siÄ™ zatem w krótki miecz, po który przedtem rzadko siÄ™gaÅ‚, wziÄ…Å‚ kulÄ™ i jak mógÅ‚ najszybciej minÄ…Å‚ bramÄ™ Ephel, po czym pokuÅ›tykaÅ‚ drogÄ… na zachód ku skrajowi Brethilu.Åšmierć GlaurungaNoc już zapadÅ‚a, gdy Turambar doszedÅ‚ z towarzyszami do Kabed-en-Aras.Z radoÅ›ciÄ… powitali huk wody, która choć groźna, skutecznie przecież tÅ‚umiÅ‚a wszelkie inne dźwiÄ™ki.Dorlas poprowadziÅ‚ nieco ku poÅ‚udniu, gdzie spuÅ›cili siÄ™ po Å›cianie aż do stóp urwiska.Tam jednak odwaga go odeszÅ‚a, gdy ujrzaÅ‚ usiane wielkimi gÅ‚azami i bezlikiem drobnych kamieni koryto spienionej rzeki.- To pewna Å›mierć - powiedziaÅ‚.- Ku Å›mierci lub ku życiu, jedyna to droga - odparÅ‚ Turambar.- ZwÅ‚oka nic nam nie pomoże.Za mnÄ…! - I ruszyÅ‚ pierwszy.DziÄ™ki wprawie oraz mÄ™stwu, a może także i szczęściu, dotarÅ‚ na drugi brzeg.ObejrzaÅ‚ siÄ™, by sprawdzić, kto idzie za nim.Obok mroczniaÅ‚a jakaÅ› postać.- Dorlas? - spytaÅ‚.- Nie, to ja - odpowiedziaÅ‚ Hunthor.- Dorlas stchórzyÅ‚.Nawet dobry wojownik niejednego siÄ™ boi.Siedzi pewnie na brzegu i trzÄ™sie siÄ™ caÅ‚y.Może powstydzi siÄ™ teraz słów wypowiedzianych o moim krewnym.OdpoczÄ™li chwilÄ™, ale rychÅ‚o zrobiÅ‚o im siÄ™ zimno, bo obaj przemoczeni byli od stóp do głów, skierowali siÄ™ zatem na północ, szukajÄ…c legowiska Glaurunga.WÄ…wóz stawaÅ‚ siÄ™ coraz węższy i mroczniejszy, aż w koÅ„cu ujrzeli w górze, na brzegu, poblask jakby tlÄ…cego siÄ™ ognia i do ich uszu doleciaÅ‚o chrapanie czujnie Å›piÄ…cej bestii.ZaczÄ™li szukać drogi na górÄ™, by dotrzeć pod samÄ… krawÄ™dź brzegu, gdyż stamtÄ…d tylko mogli mieć szansÄ™ dosiÄ™gniÄ™cia czuÅ‚ego miejsca smoka.Od potężnego smrodu mÄ…ciÅ‚o im siÄ™ w gÅ‚owach i wspinaczka szÅ‚a opornie.ZeÅ›lizgiwali siÄ™, czepiali pni drzew.Targani mdÅ‚oÅ›ciami zapomnieli o wszysÂtkim, prócz obawy, by nie runąć w spienionÄ… paszczÄ™ rzeki.- Marnujemy siÅ‚y - powiedziaÅ‚ w pewnej chwili Turambar.- Przecież nie wiemy na pewno, czy ten wÅ‚aÅ›nie szlak smok wybierze.- Ale gdy już siÄ™ dowiemy, to za późno bÄ™dzie na wspinaczkÄ™ - odparÅ‚ Hunthor.- To prawda.Skoro inaczej nie można, pozostaje zdać siÄ™ na przypadek.Zatrzymali siÄ™, oczekujÄ…c nieznanego i spoglÄ…dajÄ…c na jasnÄ… gwiazdÄ™, która lÅ›niÅ‚a na wÄ…skim skrawku nieba ponad rozpadlinÄ….Åšmiertelnie zmÄ™czony Turambar zasnÄ…Å‚ niepostrzeżenie, jednak nie rozluźniÅ‚ uchwytu.Nagle rozlegÅ‚ siÄ™ donoÅ›ny Å‚oskot, a Å›ciany wÄ…wozu zadrżaÅ‚y i zaniosÅ‚y siÄ™ echami.Turambar ocknÄ…Å‚ siÄ™ i poÂwiedziaÅ‚:- Budzi siÄ™.WybiÅ‚a nasza godzina.Tnij gÅ‚Ä™boko, bo dwóch musi wystarczyć teraz za trzech!Glaurung rozpoczÄ…Å‚ napaść na Brethil.Niemal wszystko poszÅ‚o tak, jak Turambar przewidziaÅ‚.Smok podpeÅ‚zÅ‚ do skraju przepaÅ›ci i nie skrÄ™ciÅ‚ nigdzie, tylko przygotowaÅ‚ siÄ™ do skoku.ChciaÅ‚ wybić siÄ™ mocno tylnymi Å‚apami, by z pomocÄ… przednich wciÄ…gnąć siÄ™ potem na górÄ™ po drugiej stronie.Wraz z bestiÄ… nadszedÅ‚ strach, nie zaczęła ona bowiem przeprawy wprost nad nimi, ale nieco na północ.Dobrze widzieli na tle gwiazd olbrzymi Å‚eb i otwartÄ… paszczÄ™ z siedmioma ognistymi jÄ™zykami.Nagle smok omiótÅ‚ pÅ‚omieniem przeciwlegÅ‚y brzeg i caÅ‚y wÄ…wóz wypeÅ‚niÅ‚ siÄ™ czerwonym blaskiem, a cienie zataÅ„czyÅ‚y miÄ™dzy skaÅ‚ami.Drzewa zatliÅ‚y siÄ™ i zapÅ‚onęły, sypnÄ…Å‚ siÄ™ w przepaść grad kamieni.Potem Glaurung rzuciÅ‚ siÄ™ naprzód, wczepiÅ‚ potężnymi pazurami w drugi skraj urwiska i zaczÄ…Å‚ przeÂciÄ…gać cielsko nad przepaÅ›ciÄ….Pora byÅ‚a atakować, i to szybko, bo chociaż udaÅ‚o siÄ™ Turambarowi i Hunthorowi uniknąć ognia, jako że nie stali bezpoÅ›rednio pod bestiÄ…, to teraz musieli jednak zbliżyć siÄ™ do niej, zanim zniknie jedyna szansa.Nie baczÄ…c na niebezpieczeÅ„stwo, Turambar rzuciÅ‚ siÄ™ naprzód, ale tak byÅ‚o gorÄ…co i smrodliwie, że potknÄ…Å‚ siÄ™ i spadÅ‚by, gdyby podążajÄ…cy pewnie z tyÅ‚u Hunthor nie chwyciÅ‚ go za ramiÄ™.- Wielkie dziÄ™ki! - rzekÅ‚ Turambar.- Szczęśliwy wybór uczyniÅ‚em, biorÄ…c ciÄ™ ze sobÄ…!Ale ledwo to powiedziaÅ‚, wielki kamieÅ„ stoczyÅ‚ siÄ™ z góry i trafiÅ‚ Hunthora w gÅ‚owÄ™, strÄ…cajÄ…c go do wody.Tak zginaÅ‚ mąż, nie ostatni jednak poÅ›ród wojowników rodu Halethy.- Niestety! - zakrzyknÄ…Å‚ Turambar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]