[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W tej sytuacji najlepiej by było, gdyby Fryderyk odstąpił zaraz od obleganiaAleksandrii rzekł Guasco a zapewniam cię, że gminy pozwoliłyby mu przejśći dotrzeć do Pawii.138Co jednak zrobić, by mógł zachować pozory? Znak z nieba już wypróbowano, alek-sandryjczycy mieli powody do zadowolenia, ale znalezli się w punkcie wyjścia.Możepomysł ze świętym Piotrem był zbyt ambitny zauważył Baudolino a zresztą wizjaczy zjawa, jak kto woli, pokazuje się, a potem już jej nie ma, tak że następnego dniamożna jej zaprzeczyć.I właściwie dlaczego mamy zawracać głowę świętym? Przecieżci najemnicy nie wierzą nawet w Ojca niebieskiego, a jedyna ich wiara to pełny brzuchi ptaszek w pozycji bojowej. Powiedzmy rzekł wówczas Gagliaudo, okazując tę mądrość, którą, jak wszy-scy wiedzą, Bóg daje tylko ludowi powiedzmy, że cesarscy chwytają jedną z na-szych krów, która będzie miała brzuch tak wypełniony ziarnem, że zaraz pęknie.WtedyBarbarossa i jego ludzie pomyślą, że mamy jadła w bród i możemy się bronić in scula-sculorum, a wtedy wielcy panowie i żołnierze zawołają: odejdzmy stąd, bo utkwimy tudo przyszłej Wielkiej Nocy. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś wpadł na głupszy pomysł odrzekł Guasco,a Trotti przyznał mu rację, pukając się w dodatku w czoło, jakby dawał do zrozumienia,że stary ma nie po kolei w głowie. Gdybyśmy mieli tu jeszcze żywą krowę, dawno zjedlibyśmy ją na surowo dodałBoidi. Myśl wydaje mi się całkiem do rzeczy, i wcale nie dlatego, że podsuwa ją mój oj-ciec rzekł na to Baudolino. Może już zapomnieliście, ale została wam krowa, i jestto Rosina Gagliauda.Kłopot tylko w tym, czy w całym mieście znajdziecie dość paszy,by brzuch jej pękał z obżarcia. Kłopot jest w tym, że nie dam ci bydlęcia, bydlaku rzucił się w jego stronęGagliaudo bo jasne chyba, że jeśli cesarscy mają się dowiedzieć, że jest pełna ziarna,muszą wypruć jej flaki, a nie zabiliśmy naszej Rosiny właśnie dlatego, że dla mnie i dlatwojej matki jest jak córka dana od Boga, nikt więc jej nie tknie nawet palcem, prędzejpoślę do rzezni ciebie, boś nie był w domu przez trzydzieści lat, ona zaś zawsze byłai nigdy nie miała fiu bzdziu w głowie.Ledwie Gagliaudo stanął okoniem, Gausco i inni, choć przed chwilą uważali, że po-mysł godny jest najgorszego durnia, od razu się doń przekonali, uznali za najlepszyz możliwych i zaczęli namawiać starca, by poświęcił krowę, chodzi bowiem o losy ca-łego miasta, i na nic zda się tu Baudolino, bo wyprucie mu flaków nikogo o niczym nieprzekona, natomiast wyprucie flaków krowie może skłonić Barbarossę do odstąpie-nia.Co się zaś tyczy ziarna, nie ma go wprawdzie w nadmiarze, jeśli się jednak poskro-bie tu i tam, znajdzie się dość, żeby nasycić Rosinę, i nie ma co rozdzielać w tej kwestiiwłosa na czworo, nikt nie będzie wiedział, ziarno czy otręby, dość że brzuch jest pełny,i nie warto nawet wybierać piekarnianych karaluchów czy karaczanów, jak kto woli, bow czas wojenny z nich też wypieka się chleb.139 Daj pokój, Baudolino rzekł Niketas nie chcesz mi chyba wmówić, że wzięli-ście poważnie taką błazenadę. Nie tylko my wzięliśmy ją poważnie, ale, jak sam zobaczysz, wziął ją poważnietakże cesarz.Odbyło się to tak.Koło godziny trzeciej w tę Wielką Sobotę wszyscy aleksandryj-scy konsulowie i ludzie znaczniejsi zgromadzili się pod portykiem, gdzie spoczywałaniewyobrażalnie wynędzniała, wychudzona i wyliniała krowa, której nogi były jak pa-tyki, wymiona jak obwisłe uszy, uszy jak brodawki, spojrzenie omdlałe, rogi zwiotcza-łe, z reszty zaś pozostała skóra i kości, i bardziej przypominała bydlęcego upiora nizlibydlę, krowa z tańca śmierci, trzymająca się życia pod tkliwą opieką matki Baudolina,która głaskała zwierzę po głowie i mówiła, że właściwie tak będzie lepiej, bo przestaniecierpieć, i to po porządnej wyżerce, więc właściciele mogą jej tylko pozazdrościć.Ciągle przynoszono worki z ziarnem na mąkę i zasiew, bez różnicy, i Gagliaudo pod-sypywał tę paszę pod bydlęcy pysk, zachęcając krowinę do jedzenia.Lecz ta patrzyłateraz na świat z jakimś żałosnym chłodem i nie pamiętała nawet, co to takiego przeżu-wanie.W końcu więc jedni z ochotników trzymali ją mocno za nogi, inni za łeb, a jesz-cze inni otwierali jej na siłę pysk i choć krowa na znak protestu wydawała z siebie słabemuczenia, oni wpychali bydlęciu ziarno do gardła, jakby było gęsią.Potem zaś albo po-wrócił jej instynkt życia, albo ożywiło ją wspomnienie lepszych czasów i zaczęła mie-szać w pysku jęzorem cały ten dar boży i częściowo z własnej woli, a częściowo dziękipomocy obecnych jęła przełykać.Nie był to radosny posiłek i nie raz, nie dwa wszyscy myśleli już, że Rosina oddazaraz swą bydlęcą duszę Bogu, żarła bowiem, jakby rodziła: co chwila wydając z siebieżałosne muczenie.Po jakimś czasie siły życiowe wzięły górę, krowina dzwignęła się nanogi i dalej już żarła samodzielnie, zanurzając pysk prosto w workach, które jej podsu-wano.Na koniec wszyscy zobaczyli nader osobliwe stworzenie: wycieńczoną i melan-cholijną krowinę o kościach grzbietu widocznych i sterczących, jakby chciały przebićskórę, w której były uwięzione, ale o brzuchu obfitym, krągłym, wydętym i napiętym,jakby miała urodzić dziesięć cielątek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]