[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uświadomiła sobie, że zawsze, gdy tylko wychodziła do baru na kawę, natychmiast on także się tam zjawiał, zajmując miejsce tuż obok niej.Teraz, kiedy się nad tym zastanawiała, doszła do wniosku, że nigdy nie przepuścił on również najmniejszej okazji, by jej dotknąć.Pomyślała, że całe okazywane jej zainteresowanie oraz nie skrywana sympatia szefa wynikały z mało szlachetnych i wyrachowanych pobudek.Nawet ostatnia rozmowa o wzięciu udziału w zjeździe patologów w Miami, który miał się odbyć za miesiąc, wywołała teraz w Angeli niesmak.Odjęła dłonie od twarzy, rozmyślając, jak powinna zareagować.Być może przywiązywała do ostatniego epizodu zbyt dużą wagę, wyolbrzymiając gest Wadleya.W końcu nie bez przyczyny David tak często oskarżał ją o demonizowanie różnych sytuacji.Niewykluczone, że Wadley zupełnie nieświadomie położył dłoń na jej nodze, tak przejęty rolą nauczyciela, że sam nie wiedział, co robi.Po chwili jednak gniewnie potrząsnęła głową.W głębi duszy czuła, że jej obawy nie są bezpodstawne.Nadal była wdzięczna Wadleyowi, że poświęca jej tyle czasu i troski, nie mogła jednak zapomnieć o wprawiającym ją w zakłopotanie geście szefa.Jakże mógł tak zupełnie nie liczyć się z jej uczuciami! Postanowiła położyć kres niepożądanej zażyłości z tym człowiekiem, choć wiedziała, że nie będzie to zadanie łatwe: bądź co bądź był przecież jej przełożonym.Pod koniec dyżuru David poszedł do głównego budynku szpitala, by sprawdzić, jak miewa się Marjorie Kleber oraz kilku innych jego pacjentów.Przekonawszy się, że wszystko jest w porządku, wstąpił do Nikki.Córka czuła się całkiem dobrze dzięki zbawiennej kombinacji antybiotyków, środków mukolitycznych, leków rozszerzających oskrzela, inhalacji oraz terapii oddechowej.Leżała oparta o stos poduszek i trzymając w dłoni pilota, oglądała jakiś mecz - powtórkę spotkania, które widziała już raz w domu.- No, no - powiedział David.- Cóż za gnuśne życie tu prowadzisz.- Daj spokój, tato - uśmiechnęła się Nikki.- Wcale nie oglądałam tak dużo telewizji.Pani Kleber przyszła do mojego pokoju i miałyśmy normalne lekcje.- To straszne - stwierdził David z udawanym przerażeniem.- A co z oddychaniem?Po licznych pobytach w szpitalu Nikki miała wprawę w fachowym określaniu swojego stanu zdrowia.Nawet lekarze nauczyli się uważnie słuchać jej opinii.- Dobrze - odrzekła krótko.- Sprawia mi jeszcze trochę trudności, ale jest znacznie lepiej, niż było.W tej samej chwili w drzwiach pokoju pojawiła się Angela.- Wygląda na to, że przyszłam na czas, by wziąć udział w rodzinnym spotkaniu - stwierdziła, ściskając Davida i Nikki.Wilsonowie zostali z córką jeszcze przez pół godziny, po czym oświadczyli, że muszą już jechać.- Chcę wrócić do domu - powiedziała dziewczynka, kiedy matka i ojciec wstali, zbierając się do wyjścia.- Wiem o tym - odparła Angela.- My też chcemy, żebyś wróciła do domu, musimy się jednak stosować do zaleceń doktora Pilsnera.Porozmawiamy o tym jutro rano.Nikki pomachała rodzicom na pożegnanie, patrząc, jak znikają w końcu korytarza.Otarła łzy, które zabłysły w kącikach jej oczu, i na powrót sięgnęła po pilota.Od dawna wprawdzie przywykła do pobytów w szpitalu, ale nigdy ich nie polubiła.Jedyną dobrą stroną była możliwość oglądania tylu programów telewizyjnych, na ile tylko miała ochotę, i to bez pouczania, na co wolno jej patrzeć, a na co nie - rzecz nie do pomyślenia w domu.Wilsonowie nie odezwali się ani słowem, póki nie opuścili murów szpitala.David zostawił żonę przy tylnym wyjściu, twierdząc, że byłoby głupotą, gdyby oboje narażali się na zmokniecie, i sam pobiegł na parking po samochód.Do domu także jechali w milczeniu, ciszę zakłócał jedynie ciągły, monotonny szum wycieraczek.David obawiał się, że w głębi duszy żona obarcza go winą za pobyt Nikki w szpitalu, nieudany weekend, a nawet za nieustający deszcz.Jakby na potwierdzenie jego podejrzeń, kiedy wjeżdżali na podjazd domu, Angela przerwała milczenie, oświadczając, że wstępne badanie wymazu z gardła Nikki pozwala sądzić, iż wyhodowaną kulturą bakteryjną jest pałeczka ropy błękitnej.- To zła wiadomość - dodała.- Kiedy ten rodzaj bakterii pojawia się u osoby cierpiącej na mukowiscydozę, z reguły nie udaje się go już pozbyć.- Nie musisz mi tego mówić - odparł David.Nieobecność Nikki sprawiła, że obiad jedli w ponurych nastrojach, siedząc przy kuchennym stole i patrząc na siąpiący za oknem deszcz.Zaraz po posiłku Angela zebrała się na odwagę i opowiedziała mężowi o niecodziennym zachowaniu Wadleya.W miarę jak opowiadała, David coraz szerzej otwierał oczy ze zdumienia.Kiedy skończyła, jeszcze przez chwilę siedział nieruchomo, nie mogąc wydobyć z siebie głosu.- Co za sukinsyn! - krzyknął w końcu, uderzając pięścią w stół i z wściekłością potrząsając głową.- Już kilka razy przyszło mi do głowy, że zachowuje się nazbyt poufale - na przykład podczas szpitalnego pikniku - ale przekonywałem samego siebie, że ulegam szczeniackiej zazdrości.Okazuje się jednak, że intuicja mnie nie zawiodła.- Nie jestem niczego pewna - zauważyła trzeźwo Angela.- To właśnie dlatego wahałam się, czy w ogóle ci o tym mówić.Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków i niewinnie kogoś oskarżać.A swoją drogą, to niesprawiedliwe, że my, kobiety, bez przerwy jesteśmy narażone na tego typu ataki.- To odwieczny problem - zgodził się z nią David.- Molestowanie seksualne staje się coraz powszechniejszą plagą, szczególnie odkąd kobiety masowo zaczęły pracować zawodowo.W służbie zdrowia zresztą rzecz ta sięga czasów jeszcze odleglejszych, kiedy to wszyscy lekarze byli mężczyznami, a wszystkie pielęgniarki kobietami.- I problem ten nadal pozostaje aktualny, pomimo wciąż rosnącej liczby kobiet kończących studia medyczne - westchnęła Angela.- Pamiętasz, ile kłopotów miałam na uczelni z jednym z instruktorów, który bez przerwy mi się narzucał?David twierdząco skinął głową.- Przykro mi z powodu tego, co się stało - powiedział.- Wiem, jak bardzo cieszyła cię życzliwość doktora Wadleya.Jeśli chcesz, wsiądę w samochód, pojadę do jego domu i dam mu po nosie.- Dziękuję, że chcesz bronić mojego honoru - roześmiała się Angela.- Sądziłem, że jesteś dziś tak milcząca, ponieważ martwisz się o Nikki albo też gniewasz się za ten weekendowy wyjazd.- Daj spokój, to już przeszłość.A Nikki czuje się, na szczęście, całkiem dobrze.- Ja także miałem dziś zły dzień - westchnął, wyjmując z lodówki piwo i pociągając solidny łyk.Opowiedział żonie o swojej rozmowie z Kelleyem oraz człowiekiem przysłanym przez CMV w Burlington.- To oburzające! - wykrzyknęła Angela, kiedy skończył.- Jak on śmiał mówić takie rzeczy? Szczególnie po tym, jak zebrałeś tyle pozytywnych ocen wśród pacjentów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]