X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Serio, Grace, odpuść sobie.Wiesz, co mówią: hejterzy nie przestaną hejtować, a suki pozostanąsukami.Znów się śmieję. To będzie moje nowe motto. To dobrze.Powinno nim być.Mijamy błękitną tablicę z napisem  Witamy w Hastings! i znów wyglądam przez okno. Dorastałam tutaj za rogiem  mówię. Jesteś z Hastings?  W jego głosie słychać zdziwienie. Tak.Mój tato jest profesorem w Briar od dwudziestu lat.Spędziłam tu całe życie.Wbrew moim oczekiwaniom Logan nie zmierza do centrum, ale skręca w kierunku autostrady.Niezostajemy na niej długo.Mija kilka zjazdów, a potem kieruje się na Munsen, następne miasto nadrodze.Przeszywa mnie niepokojące uczucie.Dziwne, że takie spokojne, zamożne miasto jak Hastings dzielirówna odległość zarówno do kampusu jednego z najlepszych uniwersytetów w kraju, jak i domiasteczka, które mój nieprzeklinający z reguły ojciec określa jako  gówniane pudełko.Munsen składa się z zapyziałych budynków desperacko potrzebujących remontu, garści niewielkichgalerii hand lowych i nędznie wyglądających domów parterowych z zapuszczonymi trawnikami.Mijany sklep wielobranżowy szczyci się migającym neonem, w którym połowa liter jest przepalona i jedyny budynek w zasięgu wzroku, który się nie wali, to mały ceglany kościół z orędziem jedynym wswoim rodzaju: B�G KARZE GRZESZNIK�W.Mieszkańcy Munsen naprawdę wiedzą, jak się przywitać z przyjezdnymi. A ja dorastałem tutaj  oznajmia szorstko Logan.Odwracam się do niego. Naprawdę? Nie wiedziałam, że też jesteś miejscowy. Taak. Rzuca mi deprecjonujące siebie spojrzenie i skupia uwagę na wyboistej drodze. Niebardzo jest na czym zawiesić oko.Uwierz, za dnia wygląda jeszcze gorzej.Samochód podskakuje, gdy przejeżdżamy po szczególnie głębokiej dziurze w drodze.Logan zwalnia,wskazując ręką na moją stronę. Mój tata jest mechanikiem samochodowym.Jego warsztat znajduje się przy następnej ulicy. Fajnie.Dużo nauczył cię o samochodach? Aha  mówi i klepie z dumą deskę rozdzielczą. Słyszysz, jak seksownie mruczy to złotko?Sam przerobiłem silnik zeszłego lata.Jestem pod wielkim wrażeniem.A do tego ogarnia mnie podniecenie, ponieważ lubię facetówpracujących własnymi rękami.Takich, którzy wiedzą, jak użyć swoich rąk.W zeszłym tygodniuchłopak, który mieszka piętro niżej, zapukał do moich drzwi i poprosił, bym pomogła mu wymienićżarówkę.Nie mówię, że jestem złotą rączką, ale potrafię wymienić pieprzoną żarówkę.Kiedy przejeżdżamy przez osiedle, zaczynam się niepokoić.Czy zabiera mnie do swojego domurodzinnego? Bo jeśli tak, to nie mam pewności, czy jestem na to gotowa.Ale nie, jedziemy inną nieutwardzoną drogą i wyjeżdżamy z miasta.Mija kolejne pięć minut idojeżdżamy do dużej polany.W oddali widać wieżę ciśnień z wyrytą z boku nazwą miejscowości.W blasku księżyca wydaje się, że to surowa biała latarnia morska, odcinająca się swym światłem odciemnego otoczenia.Logan parkuje samochód jakieś pięćdziesiąt metrów od wieży, a mój puls przyspiesza, bouświadamiam sobie, dokąd się wybieramy.Moje dłonie drżą, kiedy podążam za nim do stalowejdrabiny zaczynającej się u podstawy wieży i ciągnącej się w górę tak wysoko, że nie mogę zobaczyćjej końca. Chcesz iść na górę?  pytam jednym tchem. Bo jeśli tak, to dziękuję bardzo.Mam lęk wysokości. O kurde, nie wiedziałem&  Przygryza wargę na sekundę i rzuca mi poważne spojrzenie.Daszradę zapanować nad swoim lękiem dla mnie? Obiecuję, że będzie warto.Gapię się na drabinę i czuję, jak z mojej twarzy znikają wszelkie kolory. No& Spróbuj  namawia mnie. Możesz iść pierwsza.Będę tu stał cały czas, by cię złapać, gdybyśspadła.Słowo skauta. Gdybym spadła?  piszczę. Nawet nie pomyślałam o spadaniu.O Boże, a co jeśli faktyczniespadnę?Zmieje się cicho. Nie spadniesz.Ale tak jak powiedziałem, będę tu stał w pogotowiu, na wszelki wypadek, gdybyzupełnie przypadkiem tak się stało. Napina mięśnie obu rąk, jakby był kulturystą, który właśniewygrałtrofeum. Spójrz na te bicki, piękna.Naprawdę myślisz, że nie jestem w stanie złapać tych twoichczterdziestu kilogramów? Pięćdziesięciu pięciu.Dziękuję ci bardzo. Ha.Tyle to wyciskam przez sen.Moje spojrzenie wraca na drabinę.Niektóre szczeble pokryte są rdzą, ale kiedy robię krok do przodui zaciskam palce na jednym, wydaje się wystarczająco wytrzymały.Oddycham głęboko.No dobra.Towieża ciśnień, a nie Empire State Building.I obiecałam sobie spróbować nowych rzeczy przedzakończeniem pierwszego roku. Niech ci będzie  mruczę. Ale wiesz, co ci zrobię, jeśli spadnę, ty mnie nie złapiesz, a japrzeżyję jakimś cudem i wciąż będę miała sprawne ręce? Bóg mi świadkiem, że zatłukę cię naśmierć.Jego usta drżą. Umowa stoi.Roztrzęsiona wciągam po raz kolejny powietrze, a potem zaczynam się wspinać.Jeden szczebel podrugim.Jeden szczebel po drugim.Oczywiście, że mogę to zrobić.To tylko maleńka wieżyczka.Tylko&  moje serce zamiera, gdy w połowie drogi popełniam błąd i spoglądam w dół.Logan czekacierpliwie poniżej.Poświata księżyca podkreśla zachętę błyszczącą w niebieskich oczach. Prawie już jesteś, Grace.Zwietnie ci idzie.Wspinam się wyżej.Szczebel po szczebelku, szczebel po szczebelku.W końcu docieram na platformęi ogarnia mnie poczucie ulgi.Jasna cholera.Wciąż żyję. W porządku?!  krzyczy z ziemi. Tak!  odkrzykuję.W przeciwieństwie do mnie Logan pokonuje drabinę w ciągu kilku sekund.Dołącza do mnie naplatformie, chwyta moją dłoń i prowadzi mnie dalej, gdzie metalowe przejście się poszerza, oferującmiłe  i bezpieczne, bezpieczne!  miejsce do siedzenia.Opuszcza nogi, pozwalając im swobodniedyndać, i się uśmiecha na moją oczywistą niechęć do zrobienia tego samego. Oj, tylko mi teraz nie tchórz.Dałaś radę dojść tak daleko&Ignorując mdłości, siadam obok niego i ostrożnie robię z nogami to co on.Obejmuje mnie ramieniem,a ja przytulam się do niego, desperacko próbując nie patrzeć w dół.Ani w górę.Ani gdziekolwiekindziej, jeśli mam być szczera. W porządku? Yhm.Póki wpatruję się w swoje dłonie, to nie muszę myśleć o locie w dół z sześćdziesięciumetrów na pewną śmierć. Ta wieża na pewno nie jest wysoka na sześćdziesiąt metrów. Nieważne.Jest wystarczająco wysoka, by moja głowa rozbiła się na ziemi jak arbuz. Ja cię.Musisz popracować nad swoim romantyzmem.Gapię się na niego. To ma być romantyczne? Czekaj, a może masz bzika na punkcie dziewczyn, które na ciebiewymiotują?Wybucha śmiechem. Nie zwymiotujesz  obiecuje, ale zacieśnia obejmujące mnie ramię, co przynosi mi ogromnąulgę.Ciepło jego ciała to miła odskocznia od mojego trudnego położenia w chwili obecnej.Podobnie jakzapach jego wody po goleniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.