[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Trzeba jeszcze obmySleæ usprawiedliwia³ siê przed sob¹.W jadalnym sprz¹tano porozk³adane roboty i nakrywano do obiadu, w drugim pokoju tur-kota³y maszyny i s³ychaæ by³o g³osy rozmów.Sto³ownicy schodzili siê z wolna.Najpierw przyszed³ Malinowski i cicho usiad³ pod Scian¹, by³ taki zbiedzony i smutny, ¿epani Stefania przysiad³a siê do niego. Co panu jest? Chory jestem.chory!Przesuwa³ palcami po czole, westchn¹³ i wpatrzy³ siê w ni¹ zielonymi oczami tak bole-Snie, ¿e nie wiedz¹c, co mówiæ odesz³a.Nic siê nie odzywa³, gdy ju¿ zebrali siê wszyscy i jeSæ zaczêli, dopiero gdy przyszed³ Horni usiad³ przy nim, powiedzia³ mu cicho: Wiem, gdzie ona mieszka. Kto? ZoSka, w Stokach, w pa³acu Kesslera. Zajmujesz siê ni¹ jeszcze? Nie, nie.ale by³em ciekawy, gdzie mieszka.Zamilk³. Wiecie, pañstwo, ¿e Grosman, ziêæ Grünspana, aresztowany? zapyta³ Horn. Wiemy, wiemy.Odpocznie sobie ptaszek, och³odzi siê od fajerów142. Grosman to szwagier piêknej panny Meli? zagadnê³a pani Stefania. Tak.Niedawno sta³o mu siê nieszczêScie, spali³a mu siê fabryka, biedny cz³owiek, by³bysiê pocieszy³ asekuracj¹, a tu go cap za ko³nierz i do kozy. Pomy³ka.Grosman jeszcze dzisiaj bêdzie wolny! odezwa³ siê Moryc. Oni s¹ zawsze niewinni, oni siê zawsze myl¹, biedny naród ci ¯ydzi. drwi³ Sierpiñskii zacz¹³ wymySlaæ i dowodziæ Morycowi, ¿e jego rasa jest najpodlejsz¹ na Swiecie. Gadaj pan zdrów, to panu dobrze zrobi na trawienie, ale czemu to pan tego nie powieswojemu pryncypa³owi Baruchowi, pan mySlisz mo¿e, ¿e on szlachcic? odpowiada³ pob³a¿-323liwie Moryc, bawi¹c siê zacietrzewieniem Sierpiñskiego, którego zaczêli popieraæ inni takgor¹co, ¿e a¿ siê zawi¹za³a k³Ã³tnia. Panie Horn, niech pan tutaj si¹dzie przy nas wo³a³a Kama, robi¹c mu miejsce. Ja chcê siê pana o coS spytaæ dopowiedzia³a, gdy usiad³ przy niej. S³ucham z uwag¹. Czy pan ma metresê? zawo³a³a g³oSno.Umilkli wszyscy ze zdumienia, a potem wielki wybuch Smiechu rozleg³ siê w ca³ym po-koju. Co ty wygadujesz, dziewczyno! krzyknê³a rozczerwieniona ciotka. No, có¿ w tym z³ego! Przecie¿ w ka¿dym francuskim romansie m³odzi ludzie maj¹ swo-je przyjació³ki t³umaczy³a siê nie zmieszana. Papuga jesteS, powtarzasz s³owa, których znaczenia nie rozumiesz po polsku. Jezus! nic nie rozumiem, za co ciocia krzyczy na mnie!Wzruszy³a ramionami i posz³a do saloniku, ale gdy przyszed³ za ni¹ Horn, zawo³a³a po-rywczo: Ja jestem papuga i z panem wcale nie mówiê. Ciocia tak Kamê nazwa³a, a nie ja.Chcia³em siê dowiedzieæ, dlaczego siê Kama ze mn¹nie przywita³a? Dlaczego Kama mnie tyranizuje? Dlaczego Kama robi miny? Co? Kama min nie robi, Kama nie tyranizuje, ale niech Horn idzie sobie do szansonistek, na³obuzerkê.Ja wiem wszystko, wszystko. Có¿ to Kama wie? zapyta³ powa¿nie, t³umi¹c weso³oSæ. Wszystko, wszystko, ¿e pan niegodziwy, niedobry, obrzydliwy, ³obuz.Pan Fiszbin po-wiedzia³ mi, dlaczego to pan w niedzielê u nas nie by³.By³ pan w Arkadii !.Upi³ siê pan,Spiewa³ pan.i.i.ca³owa³ pan te.Ja pana nienawidzê, ja siê panem brzydzê. A ja Kamê kocham jeszcze wiêcej.Chcia³ j¹ uj¹æ za rêce, ale siê wyrwa³a i uciek³a za stó³. To tak, jak pan by³ nieszczêSliwy, to pan do nas przychodzi³, ¿ebySmy pana pociesza³y,¿ebySmy kompresy przyk³ada³y panu na g³owê, ¿ebySmy p³aka³y nad panem. Kiedy¿ ja to by³em taki nieszczêSliwy? zapyta³ Horn. Kiedy? a zanim pan dosta³ miejsce u Szai. Nigdy nie czu³em siê nieszczêSliwym, a wtedy w³aSnie bawi³em siê najlepiej, bo mia-³em czas. Jak to! nie by³ pan nieszczêSliwym? zawo³a³a, przyskakuj¹c do niego. Nigdy. I nie jest pan nieszczêSliwym? pyta³a gor¹czkowo, g³osem pe³nym ³ez, ¿alu i oburzenia. Ani mi siê Sni³o.Kama, co tobie? Pan nie by³ nieszczêSliwym!.A ja siê modli³am za pana, a ja da³am na mszê na pañsk¹intencjê, nie kupi³am kapelusza, bo nie Smia³am stroiæ siê; p³aka³am, mySla³am ci¹gle o pa-nu, nie sypia³am, by³am taka nieszczêSliwa, a pan nie by³ nieszczêSliwy! O mój Bo¿e.mójBo¿e, jaka ja jestem nieszczêSliwa! szepta³a urywanym, gor¹czkowym, pe³nym g³êbokiego¿alu g³osem i ³zy jak groch zaczê³y siê toczyæ coraz gêSciej po jej twarzy. Kama moja! Dziecko drogie, Kama! dzieciaku cudny! szepta³ porwany i rozrzewnio-ny, ca³uj¹c j¹ po rêkach.Kama wyrwa³a je, zas³oni³a sobie twarz i przez ³kanie wo³a³a:324 Ja pana ju¿ nie kocham! ¯eby pan by³ nieszczêSliwym.to bym.to bym.za panemposz³a w ogieñ.na Smieræ.ale.pan jest obrzydliwy.z³y cz³owiek.Pan nie jest nieszczê-Sliwy.pan mnie oszukiwa³.P³aka³a spazmatycznie, Horn ju¿ nie wiedzia³, co robiæ, próbowa³ siê t³umaczyæ, ale Kamanie chcia³a s³uchaæ, a jemu pomimo rozrzewnienia Smiaæ siê chcia³o z jej dzieciñstwa, wiêcusiad³ przy niej.Odsunê³a siê gwa³townie, pochwyci³a pieska z kanapy i zastawiaj¹c siê nimwo³a³a: Gryx go, Picolo, gryx, bo to niedobry cz³owiek, oszuka³ Kamê, bo go ju¿ nie kocham.USmiechn¹³ siê i zwróci³ siê ku wyjSciu, bo i fabryki zaczê³y ju¿ ryczeæ swoj¹ pieSñ po-obiedni¹. Pan siê nawet ze mn¹ nie ¿egna? To pan mnie nawet nie przeprasza? zawo³a³a prêdko,ocieraj¹c ³zy. Dobrze.Od dzisiaj siê nie znamy.Dobrze.Od dzisiaj bêdê chodzi³a na spacerz Malinowskim albo z Krzeczkowskim, albo z Blumenfeldem, albo z tymi, z którymi bêdziemi siê podoba³o.Tak, tak, zrobiê to, jak ciociê kocham, ¿eby pan nie mySla³, ¿e idzie mio pañskie towarzystwo. I mnie wszystko jedno, bo siê bêdê lepiej i weselej bawi³ w Arkadii ni¿ z Kam¹. Wszystko mi jedno, niech je pan ca³uje, niech siê pan upija jak Bum-Bum. A wiêc ¿egnam Kamê na zawsze zawo³a³ patetycznie i wyszed³.Patrzy³a srogo za nim, z kamienn¹ obojêtnoSci¹ s³ucha³a zamykania drzwi, ale gdy us³y-sza³a, ¿e ju¿ schodzi po schodach, zrobi³o siê jej strasznie ¿al, ¿e mo¿e ju¿ naprawdê nieprzyjdzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]