[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bazę otaczały zapory z drutu kolczastego pod wysokim napięciem, szerokie na pięćdziesiąt jardów pole minowe i kolejny płot kolczasty pod napięciem, za którym znajdowała się ścieżka dla strażników.Ostatnią linię umocnień stanowił wysoki na osiem stóp mur.Cały teren naszpikowano czujnikami i kamerami telewizyjnymi.Trzyosobowe patrole okrążały bazę w trzyminutowych odstępach.Strażnikom towarzyszyły wielkie dobermany i owczarki alzackie.We wschodniej stronie góry, w obrębie umocnień znajdowało się lotnisko.Hangary wykuto w skale.Zamknięto je tytanowymi, odpornymi na wysoką temperaturę i ciśnienie wrotami.Wokół lotniska widniały liczne stanowiska obrony przeciwlotniczej.Rourke przypuszczał, że Rożdiestwieński nie zna dokładnej daty katastrofy.Skąd miałby ją znać, skoro wiedział o niej jedynie Stwórca - Niszczyciel.Musiał przyjąć, że w związku z tym od zachodu do wschodu słońca baza KGB jest hermetycznie zamknięta.Wykluczało to nocny atak.Szturm w dzień byłby samobójstwem.Co pozostawało.?- Sądząc po twojej minie, uważasz za niemożliwe dostanie się do środka, co, John? - szepnęła leżąca obok Rourke’a Natalia.Doktor odłożył lornetkę, którą lustrował pozycje wroga, wziął głęboki oddech i zaczął:- To jest najbardziej niedostępne miejsce na świecie, jakie widziałem! Nie możemy się tam wślizgnąć, przebić, wlecieć ani też nie możemy wysadzić tej fortecy.Ani tym bardziej czekać do nocy, bo wtedy wszystkie bramy zostaną zamknięte.Nie możemy także dokonać ataku z powietrza, bo po pierwsze: jeden samolot nie zadrapie nawet skrywającej go kopuły, a po drugie: natychmiast, jak nadlecimy, namierzą nas ich radary i rozwalą, zanim zdążymy powiedzieć “a kuku”.Gdybyśmy mieli tysiąc samolotów pilotowanych przez kamikaze, każdy z atomową bombą na pokładzie, to może dałoby jakiś efekt.- A jeżeli wcześniej system laserowy zostanie ustawiony na inny cel?- Dziecino, oni zmienią namiar w sekundę! Zresztą, gdyby udało się nam uszkodzić w jakiś sposób broń laserową, to ludzie Rożdiestwieńskiego będą mieli kilkaset lat na jej naprawę! Jeżeli nie zniszczymy kapsuł narkotycznych, tysiąc komandosów KGB poradzi sobie bez trudu ze stuczterdziestoosobową załogą promów, składającą się jedynie z naukowców i techników.Nawet bez lasera.- Może promy wylądują poza zasięgiem ich systemów obronnych?- Wczuj się w rolę dowódcy kosmicznej eskadry, który zupełnie nie będzie wiedział, co się tu wydarzyło.Co uczyni najpierw, powracając na Ziemię?- Wyśle jeden z promów na zwiad?- Blisko.- Postara się wykryć jakieś źródło emitujące fale radiowe, zwiastujące pozostałości cywilizacji?- Bingo! A jedyne takie źródło będzie tu, w górze Czejena.Aby temu przeszkodzić, musimy zniszczyć te cholerne komory, przywłaszczając sobie uprzednio kilka na prywatny użytek.- To niemożliwe.- Jej oczy rozszerzyły się w zdziwieniu.- Sam mówiłeś.Rourke uśmiechnął się beztrosko.- Zaistniała sytuacja skłania nas do wykonania czegoś absolutnie desperackiego.- Jakie będziemy mieli szansę na sukces?- Takie, jakie uda nam się wywalczyć!Ponownie przyłożył lornetkę do oczu i zwrócił ją na drogę wiodącą do bazy KGB.Wiedział, że mają jedną, jedyną szansę, ale jakie było prawdopodobieństwo, że akcja się powiedzie?.Tego jednego nie mógł przewidzieć.ROZDZIAŁ XXVIIRożdiestwieński z uśmiechem przyglądał się pistoletowi leżącemu na blacie mahoniowego biurka.Nie sądził, aby istnieli jeszcze jacyś wrogowie, przeciwko którym musiałby go użyć.On, Nehemiasz Rożdiestwieński, będzie rządzić światem! To, co było jedynie snem Aleksandra, Cezara, Napoleona i Hitlera, stawało się wreszcie jawą!Długi sen w oparach gazu narkotycznego nie powinien ujemnie wpłynąć na stan zdrowia jego ludzi.Wkrótce po przebudzeniu zaczną się rozmnażać.Z każdym kolejnym rokiem będzie ich przybywało.Ojciec pułkownika dożył siedemdziesięciu trzech lat, matka wciąż żyła, dawno przekroczywszy osiemdziesiątkę.Dziadkowie doczekali setnych urodzin.Pochodził z rodziny mającej w genach zapisaną długowieczność.Może i on dożyje lat swoich dziadków? Miał na to sporo szans, wystarczyło jedynie dbać o kondycję.Choroby mu nie groziły.Roześmiał się.Ogień wraz z atmosferą wypali mikroby, wirusy, bakterie, prątki, gronkowce, ameby i całe to świństwo.Pozostaną na ziemi jedynie Rosjanie i zamrożone przez profesora Złowskiego zwierzęta.Będzie żył w świecie bez infekcji, katarów, epidemii.Czyż nie opłaciły się wszystkie trudy, które poniósł? Spojrzał w lustro i zobaczył w nim twarz Boga.To była jego własna twarz.ROZDZIAŁ XXVIIIDrogę prowadzącą do bazy KGB kontrolowały cztery łaziki uzbrojone w karabiny maszynowe LMG.Załogę każdego wozu stanowił kierowca oraz dwóch żołnierzy.Od czasu do czasu w stronę schronu sunęły wolno konwoje składające się z ośmio- i dwunastokołowych ciężarówek.- Muszą nimi zwozić cholernie ciężki towar - zawyrokował Reed.On, Władow, Natalia i Rourke, skryci wśród skalnych iglic, bacznie obserwowali drogę.- Zgadzam się z doktorem, że moglibyśmy dostać się do strefy umocnień razem z konwojem - powiedział kapitan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]