[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ana uczyła Ma-renę paru nowych niszczycielskich kopniaków w łydki.Jak w krwa-wym amerykańskim filmie o walczących psychopatach, pomyślałem.El video mas sangriento de lucha-libre de marimachas.Mistrzyni Ana,Szczurzyca z Abu Ghraib.- Skrobi kukurydzianej? - zapytał Michael.Co proszę? - pomyślałem.-Co proszę? - zapytałem.Wskazał na otwarte pudełko Argo"-mąki do ciast.Rany, przez kilka dekad logo się niewielezmieniło.-Czemu? - zdziwiłem się.-Daję ją czasem tym, którzy nie przywykli do wypraw - wyjaś-nił.- Zdarza się, że rozdrapują sobie nawet lekkie ugryzienia.-Och, jasne.Nie, dzięki.-Zjadłeś to coś z masłem? - wtrącił się do rozmowy komandosZDW.-Hę? - popatrzyłem na papierek w swojej dłoni.- No.-Lubisz proste dania? - dopytywał się koleś.- Jadłeś masło?-No.Chyba nie tak łatwo z Indian wyplenić Trzeci Zwiat.-Hej, ale założę się, że nie wiesz, ile cygar mam w lewej kiesze-ni? - Poklepał się po piersi.-Nie, nie wiem.Nie jestem jasnowidzem.-Mamy jeszcze pity, jak chcesz coś przegryzć - zaprosił Michael.Odmówiłem i zapytałem, gdzie jest latryna.Wskazał napołudniową stronę pola.Wyprostowałem się i ruszyłem wewskazanym kierunku.-Zacieraj ślady - rozległ się nieopodal głos Any.Dzięki, skinąłemgłową.Tortillera.Nie obchodzi mnie, ilu ludzi z contraszlikwidowałaś dla Billa Caseya.Wysunąłem się trochę naprzód.Ana przypuszczalnie była jedną z wielu kobiet, które służyły wmarines i chciały prowadzić poważne akcje, ale kiedy USA im na tonie pozwoliło, zwolniły się z oburzeniem i zatrudniły w krajach omniej stabilnej sytuacji lub w sektorze prywatnym.W każdymrazie Ana upewniła się, że mam przy sobie wszystko, copotrzebne, niestety.To znaczy łączność i apteczkę.Powinienemzostać w śpiworze.Albo zjeść tę pieprzoną pite.W słuchawce zahuczało.-Włącz system - mruknąłem i urządzenie się włączyło.-Tu Kozo - odezwał się Michael.- Dobre nowiny, chodz.Powlokłem się z powrotem i kucnąłem w audiencia.Hitch i ko-mandos stali przy wejściu, grzebiąc w sprzęcie audio.Michael i Lisu-arte pochylali się tuż za nimi nad monitorem.-Otrzymaliśmy najnowsze informacje z centrali - odezwał sięMichael.Usiadłem.- Wiesz o śladach w niszy ahau?.-Tak - mruknąłem.Uczyłem się ich na pamięć, o czym Weinerna pewno pamiętał.-Właśnie.Powtórna koronacja, rytuał na nowy k'atun, odbyła się oświcie dwudziestego, prawda? W sześćset sześćdziesiątymczwartym.-Dokładniutko.Przy przeniesieniu w przeszłość zamierzaliśmy trafić na dwadzieś-cia minut przed wschodem słońca, gdy 9 Szponiasty Koliber będzieczekał w niszy, by wyjść i pokazać się tłumom zgromadzonym naplacu.-Pamiętasz San Martin? - dopytywał się Michael.-Owszem.-Max was pozdrawia.- Nie zauważyłem, kiedy weszła Marena.Wszyscy kazali jej przekazać od nich pozdrowienia dla dzieciaka,po czym Marena się rozłączyła i schowała komórkę - nową,większą, z modułem szyfrującym - do kieszeni na rękawiezapinanej na zamek.-Co to jest San Martin? - zapytała.-To wulkan na obrzeżu Veracruz - wyjaśnił Michael.- Okołodaty docelowej była niewielka erupcja.-Aha.- Właśnie zacząłem wyjaśniać Jedowi, Dzięki dendrochronologii nie można dokładnie określić daty - mówił dalej Michael.- AleJankesi z Connecticut znalezli coś interesującego.Przesłali nam danena serwer.Odwrócił monitor w moją stronę.Widniała na nim pierwsza li-nijka skanu jakiegoś angielskiego tekstu liturgicznego.Dotknąłem guzika transkrypcja".kalendis aprilibust,] postridie quinque panummultiplicationem [,] anno consecrationispraesulis nostri wilfredit,] anno domini DCLXIVE,]indictione v.Hm.Dobra, nieistotne.Nacisnąłem tłumaczenie przez srm/cfsu".[KRONIKA, COLUMCILLE (OPACTWO NA WYSPIE IONA, HEBRYDY,SZKOCJA):]W idy kwietniowe, dzień po rozmnożeniu pięciu kromek chleba, wroku konsekracji naszego biskupa Wilfreda, czyli roku pańskim 664,tdo] króla Oswiu [Northumbria] przez posłańca: Upraszamy jegomiłość o uwolnienie nas od brzemienia daniny na okres sześć-dziesięciu dni [,] albowiem Pan nawiedził naszą trzodę, ostrzegająco grzechach tego świata i nadchodzącym Dniu Sądu Ostatecznego[,] a stało się:Po pierwsze, siedem poranków temu, w Dzień Trzech Króli, popopielcu [tzn.24 marca 664 naszej ery] naszych nowicjuszy pojutrzni [ok.7:15] zaskoczyły gromy letniej burzy [,] chociaż niebopozostało czyste.Po drugie, następnego dnia przed sumą [południe] Paulus [,]pastor przysiółków na wybrzeżu [lony], w towarzystwie pielgrzymówna własnych nogach dotarł do opactwa, w wielkim strachu iutrapieniu błagając o wsparcie [,] tylko lament dobywał się z ustprzybyłych, myśleli bowiem, że wybawiciel ich opuścił [,] gdy przedjutrznią [ok.5 rano] sroga fala niczym cielsko Lewiatana opadła nazachodnie brzegi, a za nią dwie kolejne, a potem nieprzeliczone[fale] o coraz mniejszej sile, przez co porty obu miast, sieci iprzystanie zostały zniszczone [,] a czterech mieszczan i dzie-więtnaście dusz [tzn.chłopów pańszczyznianych] utonęło, nie-przeliczeni zasię umierają i cierpią z głodu i niechaj Bóg się nadnimi zlituje.-Czyż to nie przełom? - cieszył się Michael.- To oznacza, że mo-żemy określić datę erupcji co do godziny.-Ach.- zacząłem, ale Ana wpadła mi w słowo.-Zwietnie.- W jej głosie nie było jednak entuzjazmu.Musiała po-dejść, bo stała za mną i czytała mi przez ramię.Za zasłoną wdrzwiach niebo zaczęło ciemnieć, w oddali rozległ się pomrukgromu.-Ile czasu zajmuje fali pokonanie oceanu? - zapytała Marena.-Irlandia.jest jakieś pięć tysięcy mil od Veracruz, fala posuwałasię z prędkością około czterystu mil na godzinę.-Zastanowiłem się.- Mam rację? Więc jeżeli.-Obliczono to - przerwał mi Michael
[ Pobierz całość w formacie PDF ]