[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjął wyzywającą pozę.- To Warownia Cove! - odrzekł wyniośle.Był bardzo dumny należąc do zaledwie półtuzina tych, którzy mieli prawo do tych barw.Jego odpowiedź wywołała silniejszą reakcję, niż oczekiwał.- A więc jesteś czeladnikiem przy Mistrzu Robintonie? Piemur?! Mój dziadek często wspomina o tobie! Jestem Jancis, czeladniczka z Siedziby Kowalskiej w Telgarze.Wydał z siebie głuchy jęk.- Nie wyglądasz podobnie do żadnego z Kowali, jakich widziałem.Kiedy się uśmiechnęła, w jej policzkach pojawiły się dołeczki.- Dokładnie to samo mówi dziadek - powiedziała, strzelając palcami.- A kim jest twój dziadek? - spytał Piemur.Uśmiechnąła się psotnie i odwróciła, aby usłużyć innym.- Ma na imię Fandarel!- Hej, Jancis, wracaj tu! - Piemur zerwał się na nogi, rozlewając zupę.- A, Piemur! - Harfiarz, który wyrósł jak spod ziemi, złapał go za ramię i udaremnił pościg.- Kiedy skończysz jeść? Co się z tobą dzieje?- Czy Fandarel ma wnuczkę?Mistrz Harfiarz zamrugał, po czym popatrzył dobrotliwie na swego czeladnika.- Z tego co wiem, ma ich kilka, z czterech synów.- Jedna z nich jest tutaj!- Ach, rozumiem.Cóż, kiedy skończysz jeść.co to ja chciałem, żebyś zrobił? - Harfiarz położył palce na czole marszcząc się w skupieniu.- Przykro mi, Mistrzu Robintonie.- Piemur był szczerze przejęty.Wiedział, że Harfiarz nienawidzi swoich zaników pamięci.Mistrz Oldive wyjaśnił, że były one naturalną częścią procesu starzenia się, ale Piemur uważał za niewłaściwe przypomnienie, iż jego Mistrz jest człowiekiem śmiertelnym.- Ach! - wykrzyknął Harfiarz przypominając sobie.- Chciałem wrócić do Warowni Cove.Zair poleciał z całą masą innych spiżowych jaszczurek ganiać jakąś królową, a ja już mam dość przygód.Czy zechcesz mi towarzyszyć?Piemur nie chciał, ale pojechał.Pomyślał, że oboje mogą się bawić w znikanie z widoku.Następnego dnia jaszczurka przywiozła pilną wiadomość od Mistrza Esselina.- A więc, wydaje się, że po trzęsieniu ziemi powstała interesująca rozpadlina i wygląda na to, że odkryto wejście do tych jaskiń.- oznajmił wesoło Robinton.- Sądzę, że zwrócimy się do V’linę'a, aby przybył jak najprędzej - zatarł dłonie.Szczelina w ziemi została zauważona tego ranka przez wszystkowidzącego Breidego.Mistrz Esselin zebrał natychmiast brygadę roboczą, ale nikomu nie pozwolono zejść do jaskini, dopóki nie przybył Mistrz Robinton.Do tej pory Esselin zabezpieczył brzegi wyrwy przed osunięciem.Przygotowano kosze z żarem i opuszczono drabiny, opierając je mocno o podłogę jaskini.Kiedy Robinton przybył, zastał spoconego Breidego, kłócącego się z Mistrzem Esselinem, który osłaniał jedną z drabin własnym ciałem.Harfiarz nie wdając się w dyskusję kazał im obu odejść na bok.- Ale ja jestem zręczniejszy, Mistrzu - powiedział Piemur.- Pójdę pierwszy!Wskoczył na drabinę i pomknął w dół po szczeblach tak szybko, że Harfiarz nie miał czasu się sprzeczać.Ktoś opuścił na linie kosz z żarem.Nie tracąc ani chwili Mistrz Robinton podążył za czeladnikiem, potem Esselin, a za nim Breide.- To niesamowite! - wykrzyknął Harfiarz, kiedy Piemur pomógł mu przejść przez zwał ziemi w miejscu, gdzie sufit się załamał.Stali w wąskim przejściu.Piemur podniósł światło nad głowę i powoli okręcił się w miejscu.Wokół piętrzyły się sterty skrzyń, pudeł i zawiniętych w przezroczyste opakowania przedmiotów, usypanych w luźne kupki lub starannie poustawianych wzdłuż ścian pomieszczenia.Wszyscy czterej badacze rozglądali się wokoło z zachwytem.- Przez wszystkie te Obroty, te rzeczy były tutaj, czekając na prawowitych właścicieli - wymruczał Harfiarz, z czcią kładąc palce na najbliższej skrzyni.Ostrożnie ruszył przed siebie, by zajrzeć w cień poza kręgiem światła.- To olbrzymi magazyn wyrobów.- Powiedziałbym, że im się spieszyło - zauważył Breide.- Ach, a to chyba są drzwi.Nie mogąc znaleźć ani zamka, ani klamki, wymierzył im kilka mocnych uderzeń.- Buty! - zawołał Piemur podnosząc parę i ocierając kurz z przezroczystej powłoki, która je chroniła.Spróbował uszczypnąć ochronną warstwę, ale się nie poddała.- W dotyku jest takie jak to, co pokrywa mapy - w jego głosie pobrzmiewał zachwyt.- Wszystkie rozmiary butów! Mocne.Nie wyglądają na skórzane.Mistrz Robinton klęczał próbując otworzyć jakąś skrzynkę.Szczelnie zamknięta.- Co to znaczy? - spytał wskazując na paski o różnych szerokościach i odcieniach na jednym z narożników pokrywy.- Nie wiem - odrzekł Piemur.- Ale wiem, jak to otworzyć!U Jaygego i Ary były identyczne skrzynki.Złapał za dwie metalowe klapki pośrodku krótszych boków, pociągnął je i pokrywa puściła.- Tkaniny! - krzyknął Mistrz Esselin, aż poniosło się echo.- Duże kawałki starożytnego materiału! Mistrzu Robintonie, tylko popatrzcie! Całe kawały!Mistrz Robinton podniósł spłaszczoną kopertę, szeroką na dłoń i na dwie dłonie długą.- Koszule?- Na to wygląda - powiedział Piemur poświeciwszy, po czym ruszył dalej w poszukiwaniu czegoś mniej prozaicznego.Później, kiedy przeszło początkowe podniecenie, Mistrz Robinton polecił spisać zawartość magazynu, a przynajmniej wszystko to, co da się łatwo zidentyfikować.Nic nie powinno być przy tym wyjmowane z oryginalnych opakowań - przykazał.Władca Weyru Benden oraz Mistrz Kowal powinni zostać poinformowani natychmiast.ponadto Mistrz Tkacz, ze względu na to, że ubrania należały do jego domeny.- I Mistrz Harfiarz Sebell - dodał Piemur.- Tak, tak, oczywiście.I.- Lord Warowni Toric! - wtrącił Breide, oburzony, że musi o tym przypomnieć.- Och, to doprawdy niesamowite! - Mistrz Robinton zmienił temat.- Wyjątkowe znalezisko.Nietknięte przez kto wie jak długo.- mina mu zrzedła.- Może jednak trzymali tu też duplikaty kronik - powiedział Piemur podtrzymując go na duchu.Ujął Harfiarza za ramię i łagodnie poprowadził w kierunku dużej zielonej skrzyni.- Przejrzenie wszystkiego zajmie dużo czasu.- Nie sądzę, że powinniśmy cokolwiek dotykać - powiedział Breide.- Zanim się wszyscy zbiorą.- Masz całkowitą rację.Powinni to zobaczyć dokładnie tak, jak myśmy to zastali - zgodził się Harfiarz, z wyraźnym roztargnieniem.Piemur wdrapał się na drabinę, wystawiając z dziury głowę.- Jancis! - zawołał, rozglądając się dookoła niecierpliwie.Wianuszek rozstąpił się, żeby ją przepuścić.- Przynieś wina albo klanu dla Harfiarza, proszę cię!Skinęła głową i pobiegła, wracając za chwilę z czyjaś piersiówką.Piemur uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i ześlizgnął się po drabinie, by pokrzepić Harfiarza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl