[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakże delfinom musiało być przykro, kiedy je lekceważono i ignorowano ich zdolności, a mimo to w ciągu długich stuleci robiły, co tylko mogły, żeby pomagać ludziom.Będzie musiała napisać dla nich specjalną pieśń.Naprawdę specjalną pieśń o lojalności i radości.Wkrótce do zgromadzonych na przystani obserwatorów dotarły wesołe piski.— W jaki sposób one mogą mówić? — zapytał Curran.— A jednak potrafią — odparła Menolly — tylko posłuchaj.— Spojrzała na Sebella, który stał obok niej sztywno wyprostowany i figlarnie się uśmiechał.— Pomimo wszelkich wysiłków czynionych przez nas, harfiarzy, język ulega jednak nieustannym zmianom, a delfiny przystosowują się do nowych słów.Sebell rzucił jej gorzkie spojrzenie za tę tak dobrze mu znaną drwinę.Menolly parsknęła śmiechem, widząc zakłopotanie harfiarza wynikające z tego, że Cech dążył do zachowania „czystości języka”.— Ja jednak przypuszczałem… — zaczął Curran i przerwał, żeby odkaszlnąć.Całe stado zmieszało się teraz z przednią strażą i widzowie nie mogli nawet w przybliżeniu policzyć delfinów, które wesoło wyskakiwały w powietrze i zręcznie nurkowały.— Gdzie jest łódź? Powinniśmy się znaleźć blisko nich — zapytała Menolly.Curran wskazał na znajdującą się z boku drabinkę.Wychylając się za krawędź mola, Menolly zobaczyła długą łódkę kołyszącą się na cumie.Curran poprowadził Menolly i kierował jej krokami ostrożnie, by bezpiecznie mogła wsiąść do łodzi podskakującej na falach.Była to jednostka przeznaczona do przybrzeżnych połowów, zdolna do zabrania na pokład sporej ilości ludzi.Następnie zajęli w niej miejsca ci, których najwyraźniej Curran wyznaczył do wzięcia udziału w tym podniosłym wydarzeniu.Ledwo usiedli, kiedy pierwszy delfin wynurzył głowę ponad wodę.— Dzwonon bić.Miii przyjść! Dzwonon nie bić długo, długo! — zapiszczało stworzenie, a obok niego wynurzały się inne niecierpliwe głowy, nawzajem się przepychając, żeby móc zobaczyć ludzi w łódce.— Jak się nazywasz? Ja jestem Nolly — powiedziała Menolly, przechylając się przez burtę i wyciągając rękę, by podrapać pod brodą butelkonosego.Delfin w ekstazie przyjmował pieszczotę, z wielkiego zadowolenia opuszczając szczękę do wody.— Inka! Inka! Przywódczyni stada.Inka!— O, do licha! — zawołał Curran, a inni rybacy zaczęli wydawać podekscytowane pomruki.— To jest Curran — przedstawiła go Menolly.— Główny Rybak.— Miii wiedzieć — odpowiedziała Inka.— Podrap mnie — pisnął inny delfin, wynurzając się z wody tak, że jego pysk znalazł się na wysokości oczu Głównego Rybaka, co go bardzo zaskoczyło.— Podrapmnie? — zapytał Curran.— Drap! Drap! Żawna sobo.— Żawna sobo? — powtórzył zdziwiony Curran.— Może chciał powiedzieć „ważna osobo”? — domyślił się Sebell i wyciągnął rękę, żeby zwabić do siebie innego delfina.Jeden z nich natychmiast wychylił się nad wodę i wyciągnął w jego kierunku płetwę.— Jak się nazywasz? — zapytał.— Tak, tak, imię człowieka? — słowa wyraźnie były wypowiedziane tonem pytającym.— Sebell, Sebell.Tak jest!— Sebell! Sebell, Nolly, Curran — odezwały się chórem delfiny swoimi dziwnymi głosami.— Oldive — powiedziała Menolly, otaczając ramieniem Głównego Uzdrowiciela.— Uzdrowiciel, medyk!— Me–dyk! Medddyk! — Delfiny zaczęły dzielić się pomiędzy sobą tą informacją.Szare ciała tłoczyły się wokół łodzi i wielkich pali mola.— Oll–diiive, meeedyk! — Po tej prezentacji nastąpiła seria egzaltowanych pisków i cmokania.Woda wokół łodzi była wzburzona, tak wiele stworzeń równocześnie zmieniało pozycję w celu przyjrzenia się uzdrowicielowi.— Tyyy uzdrawiać? Tyyy wycinać ryyybawki?— To jest wspaniałe — powiedział Oldive zdziwiony, że stał się ośrodkiem zainteresowania tylu wychylających się z wody wesołych pysków.— Tyyy uzdrawiać? — powtórzył delfin i zwrócił się do Menolly z prośbą o wyjaśnienia.— Wycinać rybawki?— Ryby–pijawki.Są to pasożyty, które trzeba im wycinać — wyjaśniła Menolly.— Alemi usuwa je wszystkim potrzebującym ze swojego stada.Niestety, one same nie potrafią się ich pozbyć.— Nie dziwię się, przecież mają tylko płetwy pozbawione palców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]