[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hierusalem zostało zbudowane, by wróg nie mógł się zeń wydostać, aby zatrzymać smo­ka w sercu świata.Starzec mówił teraz takim tonem jak bajarz.Amasa położył się znów na piasku i słuchał, a księżyc sunął po niebie na lewo od niego.- Ludzie przybyli tutaj statkami przez próżnię nocy - zaczął straż­nik drogi.Amasa westchnął.- Och, ty wiesz o tym wszystkim?- Nie bądź głupcem.Opowiedz mi o Hierusalem.- Czy twoje książki albo nauczyciele powiedzieli ci, że ten świat był bezludny, gdy przybyli tu nasi praojcowie?- Opowiedz mi swoją historię, starcze, ale zwyczajnie.Bez mi­tów i magii.Powiedz mi prawdę.- Jakże prosta jest twoja wiara! - odparł strażnik.- Chcesz praw­dy.A oto cała prawda, choć nie na wiele ci się przyda.Ten świat pora­stał bezkresny las.Żyły w nim istoty, które parzyły się z drzewami i czerpały z nich swoją siłę.Istoty te bardzo upodobniły się do drzew.- Należało tego oczekiwać - mruknął Amasa.- Po przybyciu naszych praojców, mieszkające wśród drzew stwory zwietrzyły śmierć niesioną przez statki.Dokonały wtedy cze­goś, co wydało się naszym przodkom magią i cudami.Te istoty, smoki, kryjące się wśród liści, miały własną naukę, o której niewiele wie­my.Nie stworzyły jednak pewnej dobrze znanej nam, ludziom, gałę­zi wiedzy, gdyż nie była im potrzebna.My wiedzieliśmy, jak ogoło­cić las z liści.- Tamte drzewa zostały więc zabite.- Wszystkie lasy tego świata wyrosły po tamtej epoce.W niek­tórych miejscach, gdzie las nie był gęsty, zdołał się zregenerować i żyjemy teraz w tych krajach.Ale tutaj, na dzisiejszej Pustyni Machaerus, rósł największy las, tak wysoki i gęsty, że nie było w nim poszycia.Kiedy liście umarły, nic nie zatrzymało gleby, którą desz­cze zmyły na Równinę Esdraelon.Dlatego jest ona taka żyzna, a tu­taj pozostał tylko piasek.- Hierusalem.- Początkowo Hierusalem miało być placówką dla uczonych pragnących lepiej poznać smoki, żałosne, brązowe leśne stworzenia.Ale one widziały śmierć lasów i niemal wszystkie umarły z rozpa­czy.Tylko nieliczne przeżyły wśród skał, gdzie nie mogliśmy ich dosięgnąć.Później Hierusalem stało się oddalonym od innych ludz­kich siedzib miastem rozrywek, gdzie można było grzeszyć bez oba­wy, że Bóg to dostrzeże.- Powiedziałem, żebyś mówił prawdę.-A ja mówię ci, żebyś słuchał i nie przerywał.Pewnego dnia nieliczni badający smoki uczeni odkryli, że nie wszystkie te istoty wymarły.Jeden pozostał; małe, wytrzymałe stworzenie, które żyło wśród skał.Ale ten smok nie przypominał już z wyglądu swoich współplemieńców.Nie był brązowy jak pień, tylko szary niczym kamień.Uczeni zabrali smoka do miasta, by prowadzić nad nim badania, lecz uciekł im po kilku godzinach.Nigdy go nie złapali.A wtedy zaczęły się niewyjaśnione morderstwa.Ludzie ginęli co noc.Za każdym razem zabijano kopulującą parę i dokonywano na niej wiwisekcji.W ciągu roku poszukiwacze rozrywek opuścili Hierusalem i miasto znów się zmieniło.- Stało się tym, czym jest teraz.- Czerpiąc ze skąpej wiedzy o smokach uczeni ukryli je tak, jak teraz jest ukryte.Poświęcili je świętości, pięknu i wierze - i morder­stwa ustały.Lecz smok nie odszedł.Widywano go od czasu do cza­su, szarego na tle kamiennych budowli Hierusalem: wyglądał jak ruchliwy maszkaron.Dlatego zamknięto miasto, by smok nie zdołał uciec i nie zetknął się z resztą świata, gdzie ludzie nie są święci.Mogliby bowiem zmusić go, żeby znów zaczął zabijać.- Więc Hierusalem ma chronić świat przed grzechem - podsu­mował Amasa.- Przed karą.Dając światu czas na skruchę - wyjaśnił strażnik drogi.- Świat niewiele robi w tym kierunku.-Ale niektórzy ludzie tak.A motyle wzywają skruszonych grzeszników i przyprowadzają ich do mnie.Amasa siedział w milczeniu, kiedy słońce wzeszło za jego ple­cami.Nie minęło jeszcze gór na wschodzie, gdy zaczęło go parzyć.Starzec rzekł wtedy:- A oto, jakie są prawa Hierusalem:Kiedy tylko ujrzysz to miasto, nie cofaj się, bo je zgubisz.Nie patrz w świecące czerwienią dziury w ulicach, gdyż oczy ci wypadną, a twoja skóra zsunie się z kości, te zaś zamienią się w proch, jeszcze zanim całkiem umrzesz.Człowiek, który zabije motyla, będzie żył wiecznie.Nie patrz na mały, szary cień, przemykający się przy granito­wych ścianach pałacu królewskiego, bowiem pozna on wtedy drogę do twego łoża.Droga do Dalmanutha prowadzi do znaku, którego szukasz.Pa­miętaj, że nie możesz go znaleźć.I starzec uśmiechnął się.- Czemu się uśmiechasz? - spytał Amasa.- Ponieważ jesteś takim świątobliwym mężem, święty Amaso, i Hierusalem czeka na twoje przybycie.- Jak się nazywasz, starcze? Strażnik drogi przechylił głowę w bok.- Kontemplacja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl