[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odpowiedź, która dotarła do Simsy, była tak nieoczekiwana, że dziewczyna nie zwracała już uwagi na test, któremu Zass poddała drugą ofiarę.Żyje! Ale jak ciężko jest ranny? Czy latacz wyposażony jest w te same środki pomocy, jakie znajdowały się na pokładzie statku ratunkowego? Czy uwięzieni w nim nieszczęśnicy zdołali wezwać pomoc, gdy wiedzieli już, że zostali zestrzeleni? Być może statek ratunkowy dla nich był już w drodze i obecność Simsy była tu zbędna? Dziewczyna musiała bardzo poważnie rozważyć te przypuszczenia.Nie zamierzała bowiem spotykać się z tymi, którzy będą nieść pomoc Thomowi.Zorsal wkrótce oznajmił, że drugi pilot jest martwy.Zass uniosła jego głowę i wtedy Simsa przekonała się, że jest to kobieta, którą znała.To była ta, która wszędzie wietrzyła tajemnice i dla ich rozwiązywania nie wahała się posługiwać nożem i maszynami, które niosły śmierć.Simsa gardziła wiedzą, zdobywaną takimi metodami.Nie zastanawiając się, splunęła, zgodnie ze zwyczajem z Ziemianek, wyrażając pogardę wobec tej istoty.Wyprostowała się i niespodziewanie poczuła, że gdzieś wewnątrz niej budzi się Starsza, powracająca ze spoczynku, który trwał nawet wtedy, gdy dziewczyna bardzo jej potrzebowała.Niespodziewanie zaczęła wszystko widzieć inaczej.Kontury pewnych przedmiotów zaczęły stawać się coraz bardziej ostrymi, gdy inne jakby zamazywały się.Popatrzyła na Thoma i natychmiast zrozumiała powód pojawienia się Starszej.Bezwładne ciało, znajdujące się poza zasięgiem jej dotyku, miało znaczenie nie tylko dla Simsy z Ziemianek, ale też dla tej, z którą dzieliła swoje ciało.Zass osłabiła swój uchwyt na głowie martwej kobiety, pozwalając by ona znów opadła.Zorsal nie miał dość siły, by uwolnić pilotów zakleszczonych w kabinie.To zadanie leżało teraz przed Simsa.I przed Starszą, przede wszystkim przed Starszą!Dziewczyna odnosiła wrażenie, że każde jej spojrzenie, posłane w kierunku Thoma, sprawia, że Starsza staje się silniejszą, z każdą chwilą coraz bardziej gotową, by przejąć nad nią władzę.Simsa wiedziała, że z chwilą, gdy się jej raz podda, nie będzie już w stanie przeciwstawić jej się.Cóż jednak takiego mogła uczynić Starsza, czego nie była w stanie wykonać Simsa? Zbudować most? Z czego? Płaszcz był zniszczony.A ona, Simsa nie wskoczy przecież do rzeki z piasku, by dotrzeć do zniszczonego latacza.Zorsal powrócił do Thoma i usiadł na skraju pękniętej kabiny.Delikatnie dotknął głowę pilota.Ostrożnie obrócił ją, dzięki czemu zamknięte oczy skierowały się dokładnie w stronę Simsy.Berło w dłoni Simsy poruszyło się, lub raczej poruszyła nim Starsza.Z jego końca wypłynął strumień zielononiebieskiego światła, początkowo rozproszony, jednak im dalej od berła, tym stawał się coraz bardziej skupiony przechodząc w jeden intensywny promień.Promień ten kończył swój bieg dokładnie pomiędzy zamkniętymi oczyma Thoma.To nie dłoń Simsy utrzymywała ten promień w jednym punkcie, lecz siła woli tej drugiej.Nie dzieliły między sobą wiedzy o tym, co się dzieje.Simsa mogła jedynie odgadywać, że ma to pomóc Thomowi.W pewnej chwili promień zniknął tak nagle, jak wcześniej się pojawił.Wkrótce pojawił się znowu i skierował się na inny cel, zajął się samym wrakiem.Nie był to już wąski promień, lecz raczej jakaś nowa mgła, która zaczęła ogarniać zniszczony latacz.Simsa, która musiała stać nieruchomo i patrzeć na działania Starszej, wydała głośny okrzyk.Wrak, który stał się nagle tylko czarnym cieniem we mgle jaką wywołało berło, niespodziewanie zmienił swe położenie i zarył nosem w rzece piasku.A jednak dziewczyna była pewna, że Starsza nie zamierza utracić Thoma.Dlaczego więc postępowała tak niedelikatnie z maszyną? Mgła zaczęła gęstnieć na dole i rzednąć u góry.Niespodziewanie kabina pilotów stała się zupełnie dobrze widoczna, podczas gdy reszta latacza była ukryta.Wrak maszyny powoli, nieznacznie, poruszał się.Poruszył się, a Simsa wkrótce zrozumiała, co powoduje ten ruch.Nagle poczuła taki odpływ energii, która emanowała z jej ciała, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyła, nawet wtedy, gdy Starsza wykorzystywała ją do wykonania najbardziej wyczerpujących czynności.Nie była w stanie walczyć, nie potrafiła przeciwstawić się odpływowi energii, nie potrafiła bronić się.Z każdą chwilą miała coraz mniej sił.Utkawszy mgłę dookoła latacza, berło skierowało się ku piersi Simsy i dziewczyna znów krzyknęła — tym razem pod wpływem ogromnego bólu, gdyż rozgrzany koniec berła dotknął jej ciała.Ponieważ utraciła już wiele sił, krzyk był jedyną reakcją Simsy.Opadła na kolana, berło wysunęło się z jej dłoni, a ona sama z trudem zachowała równowagę.Nagle zaczęło rosnąć w niej rozdrażnienie, nie zrodzone z jej własnych myśli lub pragnień, ale wywołane wyłącznie przez Starszą.Zdawało się, że Simsa jest dla niej zabawką, marionetką, poddającą się jej życzeniom.Tymczasem latacz nie zatonął w rzece, czego Simsa podświadomie się spodziewała, lecz jakby unoszony przez magiczną mgłę, zaczął powoli wynurzać się z piasku.Odbywało się to bardzo wolno, jednak, bez wątpienia, latacz zaczął zbliżać się do miejsca, w którym klęczała dziewczyna.Wciąż była bardzo słaba, zdawała sobie sprawę, że to jej siły, wykorzystane przez Starszą, unoszą latacz.Musiała przytrzymywać dłońmi głowę, wciąż uciekającą na boki.Wkrótce i klęczenie stało się zbyt wielkim wysiłkiem i dziewczyna położyła się.— Ciągnij! — Komenda Thoma, która dotarła do jej umysłu, zabrzmiała niczym okrzyk.— Ciągnij!Ciągnąć? Ciągnąć zniszczoną maszynę ku sobie? Simsa z Ziemianek nie miała pojęcia, jak to uczynić.Na szczęście to ta druga kontrolowała jej mózg, to ona koncentrowała wszystkie jej siły na wraku.Tak, ciągnąć z całej siły, ciągnąć ku sobie.To polecenie brzmiało teraz jak śpiew, rytmiczne, wyraźne, i chociaż Simsa nie zdawała sobie z tego sprawy, usiadła, z twarzą zmienioną niemal w maskę, nieruchomą.Jej myślami zawładnęło tylko jedno słowo:— Ciągnij… Ciągnij… Ciągnij…Nie wiedziała zupełnie nic o siłach, jakimi rządziła ta druga.Zdawała się teraz jej narzędziem, które zastąpiło bezużyteczne berło.Jej ręce wzniosły się ponad głowę, machała nimi, jednak nie wiedziała o tym.Do jej świadomości docierało tylko to słowo:— Ciągnij…Nagle usłyszała krzyk walczącego zorsala.Dotarł do niej z wielkiej odległości i zarejestrowany został przez nią jako coś, co nie ma żadnego znaczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]