[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oba amulety nie były identyczne.Dobrze pamiętał dzień, kiedy pokazał swój Ysie, mówiąc, że pochodzi od Zazar – co było kłamstwem, bo niby dlaczego Zazar miałaby mu wyświadczyć takie dobrodziejstwo? Mimo to magiczny przedmiot, choć nigdy go nie użył, spełnił swoje zadanie, chociażby tylko dlatego, że dzięki niemu dowiedział się o magicznej istocie z komnat Ysy.Harous pogrzebał w zawartości kuferka.Nie miał żadnych wątpliwości, że amulet kiedyś tu był, bezpiecznie ukryty.Oparł się o ścianę, marszcząc brwi w zamyśleniu.Ktoś się tu zakradł.ktoś umiejący odnajdywać tajne pomieszczenia, otwierać wytrychem zamki i demaskować cudze tajemnice.Kto był tym intruzem? Nikt oprócz niego samego nie wiedział o istnieniu tej skrytki.Konsternacja na twarzy Harousa ustąpiła miejsca gniewowi.Kto? Tylko jedno imię przychodziło mu na myśl.Marcala, jego żona.Hrabina miała dostęp do większości jego tajemnic, mogła więc nawet przypadkiem odkryć ten skarbczyk.Była kobietą, a więc ciekawość leżała w jej naturze.Była też przyjaciółką i powiernicą Ysy.Czyżby to Ysa kazała jej grzebać w jego rzeczach i szukać amuletu? Ale dlaczego?Bez trudu odpowiedział sobie na to pytanie – Ysa nie mogła znieść myśli, że ktoś oprócz niej posiadał dostęp do magicznej istoty.Harous przypomniał sobie minę Ysy, kiedy pokazał jej swój amulet – natychmiast rozpoznała, co to takiego, i o mało nie wyrwała mu go z ręki.Cóż, więc teraz już go ma.Ale na nic jej się to nie zda, bo tylko on, Harous, zna tajemnicę ożywienia amuletu.A bez tego czaru magiczna figurka jest bezużyteczna.Może jednak Ysa zamierzała tylko pozbawić go mocy, która, jej zdaniem, powinna należeć tylko do niej? Był prawie pewny, że Ysa już zniszczyła ukradziony amulet.Tak jak zniszczyła jego wiarę i zaufanie do obcej mu teraz kobiety, która była jego żoną.Harous uzmysłowił sobie, że jego uczucie do Marcali rozkwitło całkiem nieoczekiwanie, tak jak jej do niego.Odgadł, czyja siła to sprawiła, i wzdrygnął się, jakby poczuł oplatającą go pajęczynę.Podniósł ograbiony kuferek, przykucnął i otworzył księgę.Wreszcie znalazł to, czego szukał.Szybko wyrecytował zaklęcie i poczuł, że jego “miłość” do Marcali znika.Miał nadzieję, że miłosne oczarowanie Marcali potrwa dłużej.Dawałoby mu to nad nią wielką przewagę.Jeśli zaś nie, to trudno.Już wkrótce wyruszy na wojnę na północy, więc zajmie się żoną potem – w razie potrzeby.Tymczasem w obliczu wojny idiotyczne postępowanie Ysy omal nie podzieliło kraju na dwa wrogie obozy.I to wtedy, gdy wróg był już blisko.Skrzywił się na myśl o tym.Ta kobieta za każdym razem krzyżowała mu plany; nawet zaaranżowała małżeństwo ze swoją powiernicą tylko po to, aby go kontrolować.A tymczasem teraz on nie tylko przestał kochać Marcalę, lecz także zaczął nienawidzić Ysę.Ledwie mógł znieść myśl, że oto jedzie narażać życie dla dwóch kobiet, które wykorzystały go w tak cyniczny sposób.Czy nawet bezpieczeństwo Rendelu jest tego warte? Może lepiej się stanie, jeśli ten przegniły na wskroś kraj upadnie, a jakieś nowe królestwo powstanie z jego popiołów?Upewniwszy się, że w tajemnym pokoiku znowu panuje porządek, wyszedł, zabierając magiczny diadem.Ponownie nacisnął to samo miejsce na gzymsie kominka, aż ukryte drzwi zamknęły się za gobelinem.Dobrze się stało, że Marcala nie zapowiadała łzawego pożegnania.Z trudem powstrzymałby się przed zdemaskowaniem jej i Ysy, gdyby fałszywie udawała smutek przy jego odjeździe.5Chociaż bardzo się starał, Harous nie umiał ukryć zmiany, jaka się dokonała w jego sercu i umyśle.Marcala za dobrze go znała.Może ona również poczuła, że prysł łączący ich czar.W każdym razie jej zachowanie wobec Harousa zmieniło się nagle, tak jak jego wobec niej.Napięcie między nimi stało się niemal namacalne.Wreszcie wieczorem poprzedzającym dzień, gdy Harous miał wyjechać o świcie, niewidoczna nić pękła.Stanęli naprzeciw siebie, rzucając sobie w twarz oskarżenia i zarzuty.Miało to dla obojga tylko jedną dobrą stronę: od dawna tak szczerze ze sobą nie rozmawiali.Po korytarzach słudzy przemykali na czubkach palców, aby tylko nie przyłapano ich na podsłuchiwaniu, bo to by mogło się źle skończyć.– Masz rację – syknęła jak żmija Marcala.– Ukradłam twój cenny amulet i dałam go Ysie, bo kazała mi to zrobić.– Przypuszczam, że nie powiedziała ci dlaczego?– Nie.Czemu miałaby coś wyjaśniać? Wystarczyło, że wydała mi taki rozkaz.Harous zasępił się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]