[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli skręci w lewo, z czasem znajdzieślady Kazi, którymi będzie mogła pójść.Przynajmniej ustał warkot bębnów.Ale to może równie dobrze okazać się groźbą, jak błogosławieństwem.To, że alarm był krótki, może oznaczać, że atak został odparty i że Joal i jego wojownicy wrócą do starożytnych ruin.Jesionna musi więc ruszyć w dalszą drogę.Chociaż Kazi nie zdoła poruszać się zbyt szybko z powodu kalectwa, to jednak może zajść tak daleko, że Jesionna nie trafi na jej trop.Po opuszczeniu ruin dziewczyna przekonała się, że grunt jest twardy, mogła więc zyskać na czasie.Od czasu do czasu określała swoje położenie wobec wyspy, aż ujrzała występ skalny, gdzie Zazar przywiązała łódkę.To tam niedawno wykarczowano krzaki i pojawił się Joal.Wykorzystując całą swoją wiedzę i umiejętności, Jesionna odnalazła ślady Kazi.Widać było, że staruszka szła z trudem.Upadła co najmniej dwa razy.Zresztą ci, którzy ją tutaj przywlekli, nie kroczyli szlakiem Krainy Bagien, a teren był tu wszędzie nierówny.Oprócz ruin na obu wyspach i tych, które otaczały wyjście z podziemnego tunelu, ziemia była usłana mnóstwem kamiennych odłamków.Jesionna straciła jezioro z oczu, ale w tym miejscu trop Kazi wyraźnie znaczyły cierniste krzaki; na niektórych z nich powiewały strzępki z jej kaftana.Teren zaczął się podnosić.Przed sobą dziewczyna zobaczyła wysokie zarośla.Niektóre krzaki były wyższe od niej, a rozpostarte w górze gałęzie splatały się mocno.Światło słońca ustąpiło miejsca półmrokowi.Nagle powietrze przeszył głośny krzyk.Nie był to wrzask wielkiego drapieżnika; najwyraźniej wyrwał się z ludzkiej piersi.Jesionna zatrzymała się gwałtownie; drżała ze strachu, że kobietę, której szukała, osaczył jakiś bagienny potwór.Nie miała włóczni, tylko nóż u pasa.Jeżeli pójdzie w kierunku tego krzyku, może narazić się na tak wielkie niebezpieczeństwo, że nie pomoże ani sobie, ani Kazi.Po pierwszym rozległ się drugi błagalny okrzyk i dziewczyna zdała sobie sprawę, że nie może stać obojętnie.Przedzierała się przez gąszcz, aż skończył się nagle i Jesionu znalazła się na skraju otwartej przestrzeni, podobnej do brukowanej polany, gdzie czekał kamienny potwór.Tutaj nie było żadnego posągu, za to walczyły ze sobą dwie postacie.Napastnik powalił Kazi na ziemię.Kobieta przetoczyła się i chwyciła go za kostkę.Stojący nad nią mężczyzna nie przypominał wojowników z Ludu Bagien.Gęsta mgła otulała go od stop do głów.Widok ten wstrząsnął Jesionną.Przecież tak samo działał jej kamień mocy.Najwyraźniej nieznajomy nosił amulet podobny do tego, który dostała od Zazar.Instynktownie chwyciła swój wiszący na sznurku kamień mocy.A kiedy go dotknęła, zaczęła widzieć coraz wyraźniej.W końcu magiczna mgła już nie przesłaniała jej oczu.To Cudzoziemiec! Był wysoki i nosił hełm, tak zasłaniający jego rysy, że Jesionna nie mogła ich rozróżnić.Jego ciało do połowy ud przykrywało coś w rodzaju koszuli lub kaftana, lśniąc w słabymświetle słońca.Na wierzch zarzucił szatę bez rękawów, tak podartą przez gałęzie i ciernie, że jeśli przedtem widniały na niej jakieś symbole, to już dawno zniknęły.Ledwie Jesionna zdążyła zauważyć to wszystko, kiedy mężczyzna znowu pochylił się nad Kazi i uderzył kobietę w twarz pięścią w rękawicy z takiego samego połyskliwego materiału jak jego strój.Kazi nawet nie krzyknęła.Osunęła się na ziemię i znieruchomiała.Napastnik trącił ją butem, a kiedy nie drgnęła, podszedł bliżej i jedna ręką rozdarł kobiecie kaftan, obnażając ją do pasa.Głowa Kazi drgnęła, gdy mężczyzna siłą zerwał jej z szyi sznurek, a wraz z nim błyszczący przedmiot.Jesionna domyślała się, co to takiego – okrągła metalowa ozdoba, której nigdy nie pozwolono jej się przyjrzeć.Co więcej, była pewna, że Kazi specjalnie pilnowała żeby rywalka nie zobaczyła tego wisioru.Obcy stał długą chwilę, przyglądając się zdobyczy.Potem odwrócił się nagle i wielkimi krokami odszedł na południe.Kazi leżała bezwładnie tam, gdzie powalił ją ostatni cios.Kiedy Jesionna nabrała pewności, że Cudzoziemiec naprawdę odszedł, pobiegła przez polanę do Kazi, która leżała bezwładnie na plecach, a w ręku trzymała kamień.Najwyraźniej próbowała się bronić.Wystarczyło jedno spojrzenie na zakrwawioną, posiniaczoną twarz Kazi.Jesionna zamarła.Mimo błota i krwi zobaczyła wyraźnie, że czoło Kazi jest zmiażdżone.Staruszka patrzyła w górę znieruchomiałymi oczami.Dziewczyna pomacała gruby kark Kazi, szukając pulsu, jak dawno temu nauczyła ją Zazar.Nic nie wyczuła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]