[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmierć mego męża wprowadziła wielezamieszania i dlatego zmuszeni jesteśmy pokornie prosić o wyrozumiałość.Osobiście podpiszępergamin, gdyż w żadnym razie nie chciałabym urazić Hokanu.Jican zapisał uwagi na tabliczce.Zafrasował się.- Zostały jeszcze długi hazardowe twego męża, pani.Zmęczona siedzeniem Mara wstała ipodeszła do otwartej na ogród przegrody.Błądząc wzrokiem po kwiatach, zapytała:- Ile?Hadonra odpowiedział bez wahania, jakby liczby te przez kilka dni spędzały mu sen zpowiek:- Siedem tysięcy centurii w metalu, dwadzieścia siedem dymii, sześćdziesiąt pięć cyntii.icztery tentie.- Możemy to spłacić?- Oczywiście, chociaż na jeden sezon ograniczy to płynność naszego kapitału, do czasusprzedaży następnych plonów.- I jakby mu to szczególnie doskwierało, Jican dodał: - Będziemyzmuszeni zaciągnąć kilka kredytów.Ale rzemieślnicy cho-ja zaczynali obrabiać poszukiwany na rynku nefryt, a kredyty zostałybyzaciągnięte na krótko.Mara powiedziała:- Spłać je zaraz.- Jest jeszcze sprawa długu pana Tuscalory - oznajmił, kończąc notować polecenie.- Jakiego długu? - Ziemie Tuscalora graniczyły z włościami Acoma od południa i wedługtego, co wiedziała Mara, od kilku pokoleń rody nie prowadziły żadnych interesów pomiędzy sobą.Jican westchnął. - Twój mąż był słabym karciarzem, ale celował w zapasach.Przy czterech okazjach pokonałmistrza Tuscalory i pan Jidu za każdym razem wysoko przegrał.Przy pierwszym pojedynku postawiłtrzydzieści centurii i zapłacił w klejnotach.Drugi zakład opiewał na pięćset centurii i na ten dałweksel, którego dotąd nie wykupił, ponieważ kolejne dwa zakłady obstawiał podwójnie albo wcale.Jego mistrz został pobity, w Sulan-Qu było o tym głośno przez tydzień.W tej chwili pan Tuscalorawinien jest nam dwa tysiące centurii.- Dwa tysiące! To by nas poratowało.Jican wzruszył ramionami.- O ile ma z czego zapłacić.Posłałem mu dwa uprzejme przypomnienia i nie otrzymałemżadnej odpowiedzi, prawdopodobnie wziął już wielkie pożyczki pod zastaw najbliższych zbiorów.- Poślij ostre żądanie, z moją osobistą pieczęcią.- Mara zamyśliła się na chwilę i dodała: -Niech nikt nie myśli, że coś mu ujdzie na sucho tylko dlatego, że domem Acoma rządzi kobieta.Niech pan Tuscalora wie, że żądam natychmiastowej odpowiedzi.Jican skinął głową.Mara zezwoliła mu oddalić się i w samotności rozważała, jak niemiło sięstało, że Tuscalora jest jej dłużnikiem.Sąsiad z południa nie był ani sprzymierzeńcem, ani wrogiem.Lecz miał armię dość liczną, by zagrozić Acomom, gdyby dług stał się przedmiotem sporu.Jednakniezażądanie prawnie przysługującej należności stałoby się pożywką plotek o słabości Acomy,krążących na każdym targu w Imperium.Tuscalora znany był z drażliwości i wojowniczegocharakteru.Nie cierpiał ustępować i dlatego Buntokapi wpędził go w aż taki dług.Miała nadzieję, żetym razem Jidu Tuscalora okaże się rozsądnym sąsiadem.* * *Gniewna, ale nie wystraszona Mara czytała pergamin.Keyoke, Papewaio i Nacoya czekali, ażskończy czytać odpowiedz pana Tuscalory.Siedziała bez słowa przez długą chwilę, bębniąc palcamiw pergamin.W końcu rzekła:- Nie możemy puścić tego płazem.Keyoke, co uczyniłby z podobną wiadomością mój ojciec?- Ludzie zakładaliby już zbroje.- Przyjrzał się uważnie córce Sezu i dodał: - Jedno twojesłowo i mogę ruszać, pani.Mara westchnęła, nie zadając sobie trudu, aby ukryć swą troskę przed najbliższymidoradcami.- Nie mogę potraktować tego wyzwania i obrazy jako wypowiedzenia wojny, Keyoke.Wplątać się teraz w spór z Tuscalorą byłoby naszą klęską.- Możemy sprawdzić, co jest wart - zaproponował rozsądnie.- Ale jakim kosztem? Wojska Tuscalory nie są na tyle nieporadne, abyśmy mogli bezkarniewtargnąć na jego ziemie.- Potrząsnęła głową.- Czy mamy znowu znalezć się tam, gdzie byliśmy po śmierci ojca i Lano? Tym razem nasi wrogowie nie będą się tak ociągać.Wszystko, co zbudowałam,wszystko, co przecierpiałam, pójdzie na marne.Niańka odezwała się dobitnie:- Zatem nie czyń nic, pani.Suma nie jest tak duża, aby usprawiedliwiała narażanie ciebie itwego syna.Zajmiesz się tym bezczelnym pankiem przy sposobności.- Nie, coś muszę zrobić.Zlekceważenie odrzucenia naszych roszczeń byłoby przyznaniem sięprzed wszystkimi domami w Imperium, że nie potrafimy bronić naszego honoru.- Upuściłapergamin na brzeg stołu, jakby był nasączony jadem.- To nie może zostać bez odpowiedzi.- Keyoke, niech o pierwszym brzasku cały garnizon będzie gotów do wymarszu.Chcę,abyście zajęli pozycje jak najbliżej granicy Tuscalory bez alarmowania jego posterunków.Keyoke przechylił głowę.- Tamtejszy teren nie sprzyja atakowi.Potrzebowalibyśmy dwudziestu minut, w razie jakichśkłopotów, aby dotrzeć do rezydencji.- Co za różnica, czy atak będzie trwał pięć minut czy pięć godzin? Do waszego powrotu i takbyłabym martwa.Nie, Keyoke.Nasza zemsta oprzeć się musi na czymś więcej niż zwykła siła.Narada taktyczna ciągnęła się długo w noc.Służący przynieśli posiłek, choć mało kto gotknął.Nawet Arakasi nie miał apetytu.Wreszcie gdy Keyoke i Papewaio wyczerpali swą znajomośćsztuki wojennej, Mara podsunęła jeszcze jeden plan, choć niebezpieczny, ale dający widokipowodzenia.Nacoya zamilkła pobladła.Papewaio raz za razem głaskał kciukiem podbródek, a Keyokezasępił się.Lecz jedynie Arakasi naprawdę rozumiał gorycz Mary, kiedy odprawiła swych doradców,mówiąc:- Jutro stanę twarzą w twarz z Jidu.I jeśli bogowie nie spojrzą na Acoma przychylnym okiem,zgubią nas nie knowania Anasatich czy zdrada Minwanabiego, ale pozbawiony honoru dłużnik, copróbuje wykręcić się od spłacenia długu. Rozdział dwunastyRyzykoMara zmarszczyła brwi.Ukryła swe obawy za wachlarzem z krochmalonych koronek inakazała orszakowi stanąć.Odciągnęła zasłony, aby lepiej widzieć niechętnie witającego jągospodarza.Jidu Tuscalora był otyły, pyzaty jak księżyc, a rzęsy miał długie jak kobieta.Napulchnych nadgarstkach nosił nefrytowe bransolety.Poruszając się, dzwięczał jak grzechotka, azapach perfum snuł się nad nim niemal widzialnym obłokiem.Od Jicana dowiedziała się, że dochody Jidu pochodziły wyłącznie z krzewów chocho-la.Tarzadka odmiana rodziła najbardziej cenione i poszukiwane owoce w Imperium, a ze względu naosobliwe nagromadzenie w jego ziemi wód mineralnych, Tuscalora cieszył się najznakomitszą wImperium plantacją.Gdyby Jidu miał dość sprytu, byłby bogatym człowiekiem.Zamiast tego żyłzaledwie dostatnio.Ale liche zarządzanie posiadłością nie świadczyło o nieudolności Tascalory.ZamiłowanieJidu do sporów nie raz doprowadziło do rozlewu krwi z sąsiadami z południa.Jedynie potęgaAcomów za czasów Sezu studziła jego napastliwość.Mara przybyła, spodziewając się kłopotów i znadzieją, że uda jej się uniknąć walki.Właśnie gdy pozdrawiała pana Jidu, cały jej garnizon próczkilku strażników udawał się do miejsca położonego blisko granicy Tuscalory.Gdyby przyszło dobitwy, Tasido i Lujan poprowadziliby połączony atak na Tuscalorę, a Keyoke zachowałby odwodydla ochrony rezydencji.Gdyby coś nieprzewidzianego pokrzyżowało plan Mary - gdyby bitwa byłaprzegrana - mogliby się bronić do czasu odsieczy ze strony Anasatiego.Odsunęła od siebie takiemyśli.Gdyby tak miało być, wtedy zginęłaby i wszystko znalazłoby się w rękach bogów lub TecumyAnasatiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl