[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym razem bardziej na zachód, gdzie znajdował się dwór Spalów.Wówczas zaczął natychmiast biec w tamtą stronę - rytmicznie przerzucając ciężar ciała z nogi ni nogę i starając się równo oddychać.Od dworu Spalów dzieliło go bardzo wiele stajań, czarny dym zdążył stać się rudawy, siwy i znowu czarny.Zasłonił połowę nieba i nawet skrył zachodzące zimowe słońce.Ale chłopiec nie przyśpieszał kroku, ponieważ zdawał już sobie sprawę, że nastąpiło najgorsze i musi przybiec do dworu Spalów w pełni sił, aby walczyć.Z czasem, kiedy już był niedaleko celu, dym zaczął rzednąć, szarzeć, przebijało się przez niego amarantowe zachodzące słońce.Potem już nie widział nieba, gdyż zanurzył się w gęsty las, za którym była zamarznięta rzeka i wyspa z dworem Spalów.Las przyniósł odbite przez gęstwinę dzikie okrzyki, jęki i płacze, skowyty na wpół ludzkie, na wpół zwierzęce.Wydostał się na skraj i wtedy ujrzał ogromny tłum wędrujący po zamarzniętej rzece.Chyba ze czterdziestu wojowników uzbrojonych we włócznie, tarcze, miecze i topory prowadziło powiązaną sznurami gromadę młodych kobiet i młodych mężczyzn.Zdawało się chłopcu, że rozpoznaje kobiety Zemlinów, brodatych mężczyzn spalskich, zajmujących się kobiecymi robotami w dworze Zely.Wielokrotnie słyszał, że na dalekiej północy w kraju Estów, nad ogromną wodą, istnieje miasto, gdzie najdrogocenniejszym towarem są niewolnicy.Plemiona Estów niekiedy przekraczały rzekę Visulę i napadały na plemiona Sklavinów, aby chwytać niewolników.Tym razem zdradziecki najazd Estów musiał nastąpić, gdy on jak co dzień wybiegł z dworu Spalów.Teraz starł rękawicą pianę, która z wściekłości wystąpiła mu na wargi.Ale przecież nie rzucił się na odchodzących z łupem wrogów; było ich zbyt wielu i zbyt dobrze uzbrojonych.Wierzył w moc swojego Tyrfinga, wierzył w swoją nadludzką siłę, jaką dawała mu krew Spalów.Silniejszą jednak była Zely.Co się z nią stało? Dlaczego pozwoliła, aby Estowie odchodzili z jeńcami po zamarzniętej rzece? Uczyła go zresztą Zely, że nawet jego ojciec, olbrzym Boza, który ukręcał karki żubrom, krył się na drzewo przed rozwścieczonym turem.Na tura dobrze było wykopać zdradziecki dół i zapędzić go do niego podstępem, udając strach, a dopiero później - uwięzionego - zaatakować i zabić.„Niczyja moc nie jest nieskończona - ostrzegała Zely.- Nawet bogowie rzek są słabi w lesie, tak jak bogowie lasu bywają słabi nad brzegiem rzeki.”Skrył się więc w las, a następnie ostrożnie przeszedł przez jego gęstwinę w stronę dworu Spalów.I wówczas poczuł zapach spalenizny.W zapadającym zmroku ujrzał resztki dworu oddzielone od niego tylko białą połacią zamarzniętej rzeki.Śnieg był zdeptany wokół częstokołu, brama szeroko otwarta, tu i ówdzie walały się trupy Estów, a także kobiet spalskich i spalskich młodzieńców.Ze wszystkich stron zlatywały się już stada wron, gawronów i kruków.Estowie widocznie napadli rankiem od północnej strony.Zaskoczyli Spalów i dostali się do dworu przez otwartą bramę.I choć zapewne młodzi mężczyźni z krwi Spalów szybko chwycili za broń, to przecież pokonało ich zaskoczenie i ogromna ilość napastników.Tych, którzy zamknęli się w obronnych domach Estowie wykurzyli, podpalając trzcinowe strzechy.Pożar rozszalał się we wnętrzu ostrokołu, podwórze stało się polem walki.Wszystko to widział w swej wyobraźni syn Bozy jak przez czarną mgłę, którą wywołuje pragnienie walki i zemsty.Z tą mgłą w oczach przekraczał trupy wrogów i znanych mu ludzi - szukał tylko Zely.Dym snujący się po pogorzelisku dławił go w gardle i wywoływał kaszel.Znikąd jednak nie słyszał ludzkiego głosu, a tylko potrzaskiwanie podpalających się bierwion i krakanie czarnych ptaków.Wszędzie też śnieg był pocętkowany krwią ludzką.Dookoła zaś walały się wzgórki pomordowanych ciał.Zely leżała na plecach.Była w samej koszuli, w lewą pierś miała głęboko wbity grot strzały wypuszczonej z dużą siłą z bliskiej odległości.Obok niej spoczywało kilku wrogich wojowników z roztrzaskanymi głowami.Twarz Zely wydawała się synowi Bozy pożółkła i postarzała przez śmierć, a przez to brzydka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]