[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To nie leży w twoim charakterze - odparł w końcu.- Mówię prawdę - oświadczyła z obronną nutą w głosie.- Czytałaś Kartezjusza - rzekł z niedowierzaniem.- Z chęciąwysłucham w takim razie twojej opinii na tematkartezjańskiego dualizmu.Zastanawiała się przez chwilę, odczuwając ogromną ulgę namyśl, że zrozumiała pytanie.- Podejrzewam, że chodzi ci o teorię Kartezjusza, zgodnie zktórą duch i materia to dwa oddzielne byty? %7łe nie możemypolegać na zmysłach jako podstawie naszej wiedzy? Wierzę, żemiał słuszność, sądzę.- Urwała, by po chwili podjąć wątek.-Myślę, że prawda to coś, co rozpoznajesz sercem, nawet jeślidowody wskazują inaczej. Choć jego twarz nie zdradzała wiele, wyczuła, że gozaskoczyła.- Wygląda na to, że przygarnąłem filozofa - odparł, a w jegooczach zalśniły iskierki rozbawienia.Odłożył książkę na stół isięgnął po inną z półki.- Powiedz, co sądzisz o Locke'u i omówróżnice pomiędzy nim a Karte-zjuszem.Vivien wzięła od niego książkę i położyła drobną dłoń płaskona skórzanej oprawie.- Pan Locke twierdzi, że ludzki umysł to czysta tablica przyurodzeniu.czyż nie? - Zerknęła na Morgana, któryzachęcająco skinął głową.- Uważa też, że wiedzę zdobywa siędoświadczeniem.Możemy ją nabyć tylko za pomocą zmysłów.Z nim nie do końca się zgadzam.Przecież nie rodzimy się jakoczyste tablice, prawda? Niektóre rzeczy muszą w nas istniećjuż przy urodzeniu, zanim zacznie działać doświadczenie.Morgan odłożył książkę na półkę, po czym odwrócił się doVivien.Zdumiewająco delikatnie zatknął pasmo jej rudychwłosów za ucho.- Jakie jeszcze książki poznajesz?Podeszła do kolejnej półki i zaczęła wyjmować tytuły zeschludnych rzędów.książki historyczne, powieści, traktatyteologiczne, dramaty.Zaczęła układać z nich drugi stos nastoliku.- Jestem przekonana, że czytałam tę i tę, i tę.Och, ta należałado moich ulubionych.Uśmiechnął się na widok jej entuzjazmu.- Jesteś zdumiewająco oczytana jak na kobietę, która nigdynie czyta.- Dlaczego tak mówisz? - zapytała zaskoczona.- Lord Gerard zapewniał mnie, że nie lubisz czytać. - To nie może być prawda.- Jesteś kameleonem, Vivien - mruknął cicho.-Dostosowujesz się do gustów towarzystwa, w jakim sięznajdujesz.- Sugerujesz więc, że skrywałam moją miłość do lektury iudawałam głupią, by przyciągnąć uwagę lorda Gerarda?- Nie byłabyś pierwszą kobietą wykorzystującą tę sztuczkę.Wielu mężczyzn czuje się niezręcznie w towarzystwieinteligentnych kobiet.- Czy lord Gerard do nich należy? - Odczytała odpowiedz zjego twarzy i westchnęła ciężko.- Codziennie dowiaduję się osobie czegoś nowego.Ani jeden fakt nie był dotąd przyjemny.Gdy patrzył na jej opuszczoną głowę, ogarnęła go nagleosobliwa tęsknota, której nigdy wcześniej nie odczuwał.Byłtaki pewien, kim jest Vivien Rose Duvall.a tymczasem wciążgo zaskakiwała.Obserwował ją uważnie.Jej postać w aksamitnej sukni takciemnoczerwonej, że niemal czarnej, wywołała w nimalarmująco intensywną odpowiedz.Nigdy dotąd nie pozwalałsobie na marzenia o kobiecie nie tylko pięknej, lecz takżeinteligentnej, dobrej i bezpretensjonalnej.Odnalazł wszystkiete cechy w Vivien, co go oszołomiło.Znów poczuł się boleśnieświadom tego, że gdyby nie była kurtyzaną, gdyby dobrze niepoznał jej prawdziwego charakteru, całkiem by oszalał na jejpunkcie.Jej schludnie upięte włosy odsłaniały maleńkie uszy, szczupłąszyję i delikatną linię szczęki.Palce zaczęły go mrowić zniecierpliwości, by zbadać te subtelne krzywizny.Wyszeptałjej imię, a ona spojrzała na niego przejrzystymi niebieskimioczami, w których nie było ani cienia przebiegłości.Pamiętając o tym, jak figlarnie uwodzicielski był jej wzrokkiedyś, pokręcił głową. - O co chodzi? - zapytała.- Masz oczy anioła.- Wpatrywał się w jej twarz takintensywnie, że powlokła się różowym rumieńcem.- Dziękuję - odparła niepewnie.Ujął ją delikatnie pod ramię.- Chodz ze mną.Zaprowadził ją do stojącego przy kominku fotela i posadził wnim.Spojrzała na niego nieufnie.- Będziesz mnie przesłuchiwał?- Nie - odparł, uśmiechając się z rezerwą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl