[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oddech rannego stał się lżejszy.Bodrik zdołał wreszcie wyjąć lewą ręką pakiet z pismem i podał go mnie.— Baron Gurborian polecił mi oddać tę odpowiedź tylko do twych rąk, panie — powiedział już wyraźniejszym i silniejszym głosem.Przyjąwszy zakrwawiony pakiet, spojrzałam pytająco na Kasariana, który wyciągnął nóż zza pasa i przeciął rzemyki.— W jakich okolicznościach zginął Lursk? — spytał.Bodrik ukazał kły w triumfalnym, prawdziwie alizońskim uśmiechu.— Kiedy czekaliśmy, aż baron Gurborian ułoży odpowiedź, panie, Lursk i ja pokłóciliśmy się na dziedzińcu.Kasarian z powagą skinął głową.— Ufam, że sprowokowałeś ten pojedynek, by lepiej wykonać moje rozkazy?— Tak, panie.Pomyślałem, że otwarte starcie z Lurskiem zapewni mi audiencję u barona Gurboriana.— Bodrik spojrzał na mnie.— Zanim wstąpiłem na służbę u mojego pana, Lursk zabił mego młodszego brata w porcie Canis — wyjaśnił.— Dziękuję zacnemu baronowi za możliwość wyrównania rachunków mojego Domu z Lurskiem.Przyjęłam to oświadczenie aprobującym skinieniem głowy.Przebywałam w Alizonie zaledwie od kilku godzin, a już zginął jeden człowiek.Cóż to za straszne miejsce, pełne krwiożerczych psów, legendarnych potworów i okrutnych baronów!Kasarian przez chwilę trzymał list nieruchomo.— Jak to się stało, że żyjesz, gdy Lursk zginął? — zapytał podejrzanie spokojnym głosem.— Na dziedzińcu Zamku Reptur musieli być również inni słudzy Gurboriana.— Ludzie Lurska na pewno by mnie zabili — odrzekł z przekonaniem Bodrik — gdyby nie pan Gratch.Walka zwróciła jego uwagę.Wyszedł na balkon właśnie w chwili, gdy Lursk stracił równowagę, a ja przebiłem go mieczem.Pozostali najwyraźniej chcieli rzucić się na mnie.Jednakże pan Gratch rozkazał tylko pojmać mnie i natychmiast przyprowadzić przed oblicze barona Gurboriana.Baron nie był zadowolony, gdy usłyszał o śmierci Lurska, powiedział jednak do pana Gratcha, że nie można marnować dogodnej sposobności, jaką jest list z Kervonelu, przez złe uczynki podwładnych.Wtedy zabrałem głos, panie.Powiedziałem mu, że uregulowałem moje prywatne porachunki z Lurskiem, a nasz pojedynek nie miał nic wspólnego z Kervonelem ani z Repturem.Odpowiedział, że od tej pory powinienem trzymać się z daleka od sług Domu Reptura, później zaś polecił mi oddać ci odpowiedź, panie, zanim zmieni zdanie i sam mnie zabije.Kasarian uśmiechnął się nieprzyjemnie.— Jeśli trafi się jeszcze jakaś okazja wysłania następnego listu do Gurboriana, dopilnuję, by kto inny go tam dostarczył — zauważył.Gennard wrócił z bandażami i miską z wodą w tej samej chwili, w której do komnaty wszedł Wolkor ze zniszczoną torbą pełną słoików z maściami i ziołami służącymi pewnie do leczenia rannych psów — albo Alizończyków.Na szczęście nie był to pierwszy raz, gdy zetknęłam się z ciężkimi ranami.Podczas wojny pomagałam naszym Mądrym Kobietom, więc nie wstrząsnął mną widok krwi i pokiereszowanego ciała.Wzięłam bandaże od Gennarda i rozłożyłam na najbliższym stole, by można było je potem zwinąć do wymaganej długości.Wolkor i Gennard szybko zdjęli z Bodrika kaftan i bieliznę.Oprócz ran na karku miał cięte mieczem prawe przedramię.Ku mojemu zaskoczeniu Wolkor nawlókł woskowaną nitkę na lekko zakrzywioną igłę.Gennard ścisnął nierówne brzegi rany na przedramieniu, a jego towarzysz zeszył poszarpaną skórę jak dobra szwaczka, później delikatnie wytarł okolice rany gąbką umoczoną w winie i dopiero wtedy obandażował rękę.Podczas gdy słudzy oglądali kark Bodrika, Kasarian wyciągnął ze skórzanej sakiewki odpowiedź Gurboriana i podał mi ją z szacunkiem do przeczytania, ja jednak niewiele mogłam zrozumieć z wymyślnych zakrętasów alizońskiego pisma.— Zaświadczam, zacny baronie — zauważył do mnie Kasarian — że pismo Gratcha stało się jeszcze ozdobniejsze od czasu, gdy widziałem je po raz ostatni.Poszukajmy jaśniejszego światła, żebyś mógł wyjawić mi swoją odpowiedź.— Kasarian ujął mnie pod ramię i podprowadził do stołu w pobliżu wypchanego wilka, poza zasięg słuchu obu sług.— Gurborian, za pośrednictwem Gratcha, wyraża się jak zwykle arogancko i pompatycznie — powiedział młody baron, przynosząc dodatkową świecę, żeby lepiej oświetlić list
[ Pobierz całość w formacie PDF ]